Konserwatyzm światopoglądowy musi umrzeć. Blokuje nam dostęp do drzewa, na którym wisi jabłko poznania dobra i zła. Blokuje potencjalnie korzystne zmiany w prawie i medycynie. I niebezpośrednio doprowadza do ludzkiej krzywdy.
Zdaję sobie sprawę z tego, że przywiązanie do tradycji jest czymś ważnym. Ostatecznie bez tego nie mielibyśmy żadnej kultury, ponieważ szybko porzucalibyśmy nasze dotychczasowe zwyczaje. A tak mamy ludowe tradycje, piękne i godne kultywowania. Cały folklor opiera się zresztą o to, że nie odeszliśmy od tego, co tkwi głęboko w naszym duchu. Patriotyzm historyczny opiera się też w dużej mierze na celebrowaniu czynów bohaterów, wspominaniu tych, dzięki którym jesteśmy tu, gdzie jesteśmy, czczenia ich pamięci i przypominania, dlaczego jesteśmy takim, a nie innym narodem. To jest piękne do poziomu, w którym czuje się faktyczną radość.
Niemniej, konserwatyzm światopoglądowy musi umrzeć, jak Kartagina, jak Troja, powinien zostać posypany popiołem. Ponieważ nie odnosi się już do tradycji, ale trzyma nas w miejscu, blokuje zmiany w prawie, podpiera szkodliwe zachowania i wiedzie donikąd, bo jest uparty jak osioł.
Konserwatyzm światopoglądowy
Konserwatyzm w przyjemnym znaczeniu kojarzy się z blokowaniem postępu dla samego postępu, utrudnia powielanie się szkodliwych i modnych wzorców, wreszcie: stoi w opozycji do konsumpcjonizmu. Twierdzi, że chroni uświęconą tradycję, która, jak napisałam wcześniej, jest piękna.
Tyle że nie.
W przeszłości konserwatyzm blokował emancypację kobiet. Po co im prawa głosu? Po co ma w tych głupiutkich głowach rodzić się myśl, że mogą mieć wpływ na politykę? Gdyby zwyciężył, w brytyjskim parlamencie nie byłoby Margaret Thatcher, a w polskim parlamencie nigdy nie pojawiłyby się te wszystkie posłanki, które tak znamy i kochamy (lub nienawidzimy).
W przeszłości konserwatyzm penalizował homoseksualizm. W ten sposób Alan Turing, człowiek, który dołożył sporą cegiełkę do rozwoju tego, co ostatecznie zostało komputerem, musiał brać leki hormonalne i w ostateczności popełnił samobójstwo.
W przeszłości (odległej) konserwatyzm blokował badanie ludzkiego, martwego ciała (bo godność pochówku!), przez co medycyna stała w miejscu. Andreas Wesaliusz się postawił i udowodnił aż dwieście błędów pochodzących ze starożytnego pojmowania ciała.
To liberalizm wymusił zmiany w szkodliwym prawie. Mimo to, w Polsce konserwatyzm światopoglądowy trzyma się świetnie i czasami odbija w takich kierunkach, że ostatecznie pogrąży nas wszystkich.
Człowiek jest koroną stworzenia
Pamiętacie, z jaką histerią spotkał się spot Gilette? Nagle „tradycyjne” podejście do kobiet, czyli pogwizdywanie na nie, zaczepianie i traktowanie w sposób przedmiotowy okazało się dla wielu komentujących czymś normalnym. Przecież zawsze tak było! Przecież to komplement! Nie wszyscy mężczyźni się tak zachowują! Wspieranie zmian, które nie uprzedmiotowiają kobiet, jest dla niektórych nie do zrozumienia. Pomyślmy jednak o czymś zupełnie innym. Popatrzmy na badania, które pokazują, że jesteśmy sto lat za budowaniem domów ze strzechy.
1. Bicie dzieci
Czerwiec, rok 2018. Rzeczpospolita zamówiła u SW Research badanie opinii na temat tego, czy Polacy są zwolennikami kar cielesnych. 47,4% respondentów było za, częściej wśród mężczyzn (57% na 38% wśród kobiet). Klaps nie zaszkodzi, pas nie zaszkodzi, kabel od żelazka nie zaszkodzi. Pisałam już o tym, że bicie dzieci jest nieakceptowalne. WHO uważa, że powinno się to skończyć. Tak, światowa organizacja zdrowia. Tutaj macie ich raport na ten temat.
Jeśli poczytacie czasami komentarze pod niektórymi artykułami, znajdziecie stwierdzenia w stylu „a, ojciec mi kiedyś przywalił i wyrosłem na dobrego człowieka”. No najwyraźniej nie, skoro popierasz przemoc.
2. Rozwód
Rok 2013. CBOS robi badania (jeszcze za rządów Platformy Obywatelskiej). 13% respondentów jest zdania, że małżeństwa, bez względu na powody, nie powinny się rozchodzić. 56% dopuszcza rozwody, ale jest ich przeciwnikiem. Tylko 26% uważało, że państwo nie powinno czynić przeszkód.
I wiecie co? Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro tak utrudnił rozwody, że teraz byli małżonkowie będą musieli naprawdę się natrudzić, żeby w ogóle się rozejść, a i zaboli ich to po kieszeni. Państwo uważa, że mogą pić, bić, znęcać się, mogą przestać się kochać, ale niech zostaną ze sobą. I już!
3. Związki partnerskie i homoseksualizm
Ostatnio na prawicy pojawiło się straszliwe wycie, gdy okazało się, że 56% badanych przez IPSOS uznało, że związki partnerskie są w porządku. Ale przeciwko małżeństwom jednopłciowym pojawiły się głosy sprzeciwu. Na „nie” jest 54% respondentów. Jeśli chodzi o prawo do adopcji dzieci, przeciwnych jest 77%. Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne mówi wprost, że nie jest to nic złego, badania wskazują na to, że dzieci były wychowywane normalnie. Ale w Polsce lepiej, żeby maluch siedział w domu dziecka, niż żeby wychowywali go, o zgrozo, geje. Jeszcze go zgwałcą, bo konserwatywne myślenie podpowiada, że homoseksualizm = pedofilia. Tak samo, jak kiedyś wierzono, że czarnoskórzy przenoszą zarazki, a Żydzi mordują chrześcijańskie dzieci na macę. Poważnie.
4. In vitro
In vitro pozwala ludziom mieć dzieci. Tak w skrócie, chyba nikomu nie trzeba wyjaśniać, jak działa. 71% Polaków było za in vitro, ale posłanka PiS Marzena Wróbel mówiła o zamrażaniu istot ludzkich, które tak sobie mogą przetrwać przez dziesięciolecia. Pani poseł, człowieka jako takiego nie da się zamrozić. Fizyka nam na to nie pozwala, w przeciwnym razie już dawno mielibyśmy komory kriogeniczne i sięgali do gwiazd, przyszłości i tak dalej. Zamraża się zapłodnione zarodki, które nie są ludźmi.
Rząd in vitro więc nie ułatwia.
5. Seks!
Tutaj mamy ciekawy temat, o który będziemy się kłócić aż do skończenia świata. Dane o aborcji przytaczałam już wcześniej. Dane o edukacji seksualnej przytaczałam już wcześniej, wszystko możecie przeczytać. Konserwatyści uważają, że wręczymy czterolatkom dildo i każemy je im sobie umieszczać. 45% Polaków (sondaż IPSOS dla Oko.Press) uważa, że kompromis aborcyjny powinien pozostać bez zmian, 42% chciałoby go złagodzić. Ale na przykład Ordo Iuris i „Wiadomości TVP” grzmiało swego czasu, że 60% Polaków jest za pełną ochroną życia od samego poczęcia.
6. Eutanazja
58% Polaków jest zdania, że nieuleczalnie choremu i bardzo cierpiącemu człowiekowi można podać środki, które przyspieszą jego odejście. 39% jest przeciw. Tak było w 2013, według sondażu CBOS. Według badań, na które powołuje się Newsweek, 45% Polaków jest za eutanazją, ale drugie tyle jest przeciw.
Wiecie, jak to jest, kiedy osoba, którą kochacie tak mocno, że aż to boli, umiera? Umiera powoli, zżerana rakiem, aż powoli traci świadomość. Kiedy półprzytomnej nie jest w stanie już pomóc żaden z dostępnych leków przeciwbólowych, kiedy krzyczy z bólu dzień w dzień, pojękuje, męczy się, nie przełyka, więc umiera powoli z głodu i pragnienia? Kiedy bezradni obserwujecie, jak z dnia na dzień gaśnie w oczach i umiera tak ciężko, że wolelibyście sami umrzeć, niż na to patrzeć? Kiedy płuca zalewa jej płyn wysiękowy, kiedy dochodzi do odwróconej perystaltyki i ta osoba dławi się żółcią? I tak dzień za dniem?
Czy to ludzkie utrzymywać ten stan? Wszyscy rozczulali się nad Alfiem Allenem, bo Watykan powiedział, że zapewni mu opiekę paliatywną (czyli poumiera sobie trochę dłużej). Wszyscy liczyli na cud, kiedy czasami cudów nie ma i podtrzymywanie kogoś w ciągłym cierpieniu jest zwyczajnie niemoralne.
Ale hej, ochrona życia, tak? No właśnie, skoro o tym mowa…
7. Kara śmierci
Jesteś bestią? Giń! Według sondażu SW Research dla „Rzeczpospolitej” z 2017 roku, 45,3% Polaków to zwolennicy przywrócenia kary śmierci. Bo po co utrzymywać takiego gnoja, co wymordował całą rodzinę i gwałcił dzieci? Państwo go utrzyma, opierze, wszystko mu zapewni i będzie sobie pasożyt żył, potwór jeden. Kiedy myślimy o karze śmierci, przed oczami staje nam Anders Behring Breivik, który z uśmiechem pozywa norweskie państwo.
Kara śmierci jest jednak tylko zemstą. Nijak ma się to do funkcji prawa karnego. Prawo ma być sprawiedliwe. Śmierć to żadna sprawiedliwość, nie spełnia funkcji naprawczej, niczego dobrego nie wnosi. Niczego nie kompensuje. A ile było przypadków, że skazano niewinnych?
Zresztą, mamy tu pewną hipokryzję. Aborcja nie, bo Pan Bóg będzie się gniewał. Kara śmierci tak, chociaż Zbawiciela skazano na tę samą karę i ten, wisząc na krzyżu, przebaczył przestępcy. Przebaczył też swoim mordercom. No to jak w końcu jest z tym „nie zabijaj”?
Dożywocie też poradzi sobie z odseparowaniem bestii od społeczeństwa.
8. Gwałt
W społeczeństwie dawniej uważano, że za wszystkie seksualne występki winna jest kobieta. Jak nie jest posłuszna w domu, to mąż idzie i się łajdaczy – jej wina. Jak ją zgwałcili, to z pewnością dlatego, że ubrała się źle, poszła w nie to miejsce, co trzeba, po co prowokowała i tak dalej. W dalszym ciągu policja i prokuratura nie zapewnia ochrony kobietom, które zostały zgwałcone, często robią im wymówki, nie dowierzają. Słynna sprawa z Biedrzychowej z ostatnich czasów: zbiorowy gwałt na nastolatce, a tu ksiądz wyprawia mszę za gwałciciela, a cała wieś uważa, że dobry chłopak był.
Nadal uważa się, że kobieta powinna spełniać obowiązki wobec męża. 33% gwałcicieli to mężowie. No bo jak to, nie ma ochoty? To jej święty obowiązek!
Człowiek zatrzymany
Połowa powyższych przypadków nie jest nawet rozpatrywana w kategoriach moralności. Nic nie stoi na przeszkodzie, by zakazać klapsów. Nic nie stoi na przeszkodzie, by pozwolić homoseksualistom zawierać małżeństwa. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby uczyć dzieci, że nikt obcy nie może ich dotykać. Nic nie stoi na przeszkodzie, by ułatwić rozwody. Nic nie stoi na przeszkodzie, by społeczeństwo potępiało gwałcicieli. I wiecie co? Społeczeństwa konserwatywne się nie sprawdzają. Zachwycamy się bogatą, konserwatywną i tradycyjną Japonią (gdzie bogiem nie jest rodzina, a firma, ale kobiety dalej traktowane są jak maszyny do rodzenia dzieci), a mają kolosalny problem, bo byli trzeci na świecie pod względem najniższego współczynnika urodzeń. Tak to właśnie działa konserwatyzm światopoglądowy.
A wiecie, gdzie doszło do największej poprawy współczynnika urodzeń w Europie? W Bułgarii, gdzie mamy aborcję na życzenie do dwunastego tygodnia. W Słowenii, gdzie mamy aborcję na życzenie do dziesiątego tygodnia ciąży. W Czechach, gdzie ciążę można przerwać w trzech pierwszych miesiącach ciąży.
Najwięcej dzieci rodzi się w Irlandii, Francji i Szwecji. Gdzie aborcja jest legalna, a w dwóch ostatnich krajach mamy jeszcze do czynienia z edukacją seksualną.
Świętość rodziny, co?
Wielkim problemem jest to, że konserwatyzm stoi też na drodze najlepszej rzeczy, do której możemy dążyć, czyli transhumanizmowi. Transhumanizm uważa, że powinniśmy wykorzystywać wszystkie dostępne metody, żeby poprawiać nasze obecne życie. Nosimy okulary, sztuczne zęby, protezy, by-passy. Poprawiamy nosy, usta, piersi, odsysamy tłuszcz.
Dlaczego więc nie możemy się klonować? Dlaczego blastule wykorzystywane jako embrionalne komórki macierzyste są ciągle przedmiotem kontrowersji? Kościół wścieka się na badania genetyczne, poszukiwanie genu nieśmiertelności. Dlaczego mamy tyle kontrowersji przy próbach modyfikacji DNA (tzw. inżynierii genetycznej), które mogłyby pomóc osobom chorym (transfer DNA z komórki jajowej osoby zdrowej do osoby chorej)?
Konserwatyzm światopoglądowy stoi w opozycji do nauki. Kiedy Jacek Wilk zapytał na jednej grupie o małżeństwa jednopłciowe (czy raczej wykluczył ich istnienie) i w konsekwencji dostał szereg merytorycznych argumentów, to kiedy zapytano go o to, jakie ma badania na potwierdzenie swojej tezy, powiedział „wystarczy się rozejrzeć”. Kiedy Krzysztof Bosak na tej samej grupie stoczył batalię światopoglądową i poproszono go o źródła i badania, napisał Tweeta, że z młodymi nie da się teraz rozmawiać, bo chcą tylko badań, a powinno być „na chłopski rozum”. Łukasz Warzecha po moim artykule o tym, że się myli przy okazji bicia dzieci, powiedział, że przywołane przeze mnie badania i apele nie są dla niego żadnym merytorycznym źródłem. Bo im nauka przyniesiona z Zachodu kojarzy się z dyktowanymi przez lewicę statystykami.
Konserwatyzm światopoglądowy musi więc umrzeć. Stoi nam na drodze do społeczeństwa, w którym nie krzywdzi się innych. Stoi nam na drodze do społeczeństwa, które będzie leczyć choroby i wydłużać życie. I wreszcie: stoi nam na drodze do decydowania o tym, co powinno nam gwarantować prawo: wolność, rozumiana jako możliwość podejmowania przez nas wyborów i decydowania o tym, co jest dobre, a co złe.
Oddajcie moje jabłko!