Polacy mogą zastanawiać się, czy w najbliższym czasie ruszy masowa kontrola źródeł ciepła – zwłaszcza, że chodzi już nie tylko o poprawność złożonej do CEEB deklaracji, ale także o dodatek węglowy, który ma być przyznawany gospodarstwom domowym palącym węglem. Urzędnicy jednak przyznają wprost, że jakakolwiek weryfikacja może być trudna.
Będzie masowa kontrola źródeł ciepła? Urzędnicy sami w to nie wierzą
Zgodnie z projektem nowej ustawy 3 tys. zł jednorazowego dodatku do węgla będzie przysługiwać gospodarstwom, które ogrzewają dom węglem. To, co może zaskakiwać, to brak kryterium dochodowego. Jedyny warunek jest taki, że źródło ogrzewania musi zostać zgłoszone do CEEB. Teoretycznie to właśnie na podstawie danych z CEEB (do których urzędnicy mają otrzymać dostęp) akceptowane będą wnioski o dodatek węglowy.
Czy to jednak oznacza, że Polaków przy okazji czeka masowa kontrola źrodeł ciepła, a urzędnicy będą sprawdzać, czy dane gospodarstwo domowe faktycznie ogrzewa dom węglem? Szanse na to są znikome, o czym przekonani są zresztą sami urzędnicy. Jak przypomina „DGP” w oświadczeniu, które wnioskujący o dodatek węglowy będą musieli dołączyć do wniosku, należy wskazać główne źródło ogrzewania – pod rygorem odpowiedzialności karnej. Urzędnicy jednak twierdzą, że weryfikacja, czy oświadczenie jest zgodne z prawdą, będzie mocno utrudniona. Wszystko przez to, że w deklaracji do CEEB Polacy mieli wskazać wszystkie rodzaje źródeł ciepła zamontowane w budynku – a nierzadko w jednym gospodarstwie łączone są różne formy ogrzewania (np. na gaz i na węgiel). To z kolei oznacza, że urzędnik, nawet posiadając dostęp do danych z CEEB, nie będzie mógł na ich podstawie wywnioskować, czy dane gospodarstwo ogrzewa dom głównie węglem, czy też nie. Mało prawdopodobne jest natomiast, by strażnicy gminni czy miejscy byli wysyłani na kontrolę źródeł ciepła. Tym samym dodatek węglowy będzie niejako wypłacany „na słowo honoru”.
W teorii dodatek węglowy ma być przeznaczony na zakup węgla, ale…
Inny problem z jednorazowym dodatkiem węglowym jest taki, że teoretycznie gospodarstwa domowe, które go otrzymają, powinny wydać środki na zakup węgla. Tyle, że tego również nikt nie będzie w stanie sprawdzić. Może się zatem okazać, że część osób wyda otrzymane pieniądze w zupełnie inny sposób. Eksperci obawiają się też, że kolejny dodatek może jeszcze mocniej napędzić inflację.
Na razie jednak ustawa nie została jeszcze przyjęta przez Senat, który zapowiada z kolei poprawki do projektu.