Kto w Polsce stwierdza zgon?
W Polsce nie ma instytucji koronera, więc zgon musi stwierdzić lekarz, ale nie każdy. I tu zaczynają się schody. Zgodnie z art. 11 ust. 1 ustawy z 31 stycznia 1959 r. o cmentarzach i chowaniu zmarłych, i przepisami rozporządzenia ministra zdrowia i opieki społecznej w sprawie stwierdzania zgonu i jego przyczyny, z dnia 3 sierpnia 1961 roku, zgon i jego przyczyna powinny być stwierdzone przez lekarza leczącego chorego w ostatniej chorobie – konkretnie wystawienie karty zgonu jest obowiązkiem lekarza, który ostatni w okresie 30 dni przed dniem zgonu udzielał choremu świadczeń lekarskich.
Nic nie zmienia sekcja zwłok, ponieważ ostatni lekarz udzielający choremu świadczeń medycznych musi zapoznać się z protokołem sekcji i dopiero później wystawić kartę zgonu. Zasady te są jednak wyłączone, jeżeli przyczyną zgonu było przestępstwo. W takim wypadku kartę zgonu wystawia lekarz, który na zlecenie sądu lub prokuratora dokonał oględzin, lub sekcji zwłok.
Proste? Tylko w teorii. Bo jeśli zmarły nie był pod opieką lekarza albo jego lekarz rodzinny jest na urlopie, w delegacji lub po prostu nie chce przyjechać, to rodzina zostaje sama z problemem. Policja zwykle nie ma podstaw prawnych, by stwierdzić zgon, pogotowie może odmówić wystawienia karty zgonu, a prosektorium przyjmie ciało dopiero po spełnieniu określonych formalności. I tu właśnie pojawia się miejsce na koronera!
Sprawdź polecane oferty
RRSO 19,91%
Działania polskiej policji niczym akcja filmu CSI: Kryminalne zagadki Nowego Jorku?
Jeśli oglądałeś choć jeden amerykański serial kryminalny, to wiesz, że zanim jeszcze detektyw zdąży napić się zimnej kawy z papierowego kubka, na miejsce zbrodni wjeżdża biały van z napisem „Koroner”. Wysiada z niego ktoś w fartuchu, czasem z ironicznym poczuciem humoru, i z chirurgiczną precyzją stwierdza: „Zgon nastąpił o 23:47. Przyczyną – tępy uraz głowy, prawdopodobnie klucz francuski.
Polska rzeczywistość zapewne nie będzie aż tak spektakularna (z resztą, nawet filmy kryminalne osadzone w polskich realiach zdecydowanie przerysowują rzeczywistość). Zdaniem Rzecznika Praw Obywatelskich (który ostatnio wysłał do Ministerstwa Zdrowia ponaglenie w sprawie podjęcia prac legislacyjnych, mających na celu wprowadzenie funkcji koronera w Polsce) trzeba to w końcu unormować!
Koroner w Polsce pomoże uniknąć takich absurdów
Jak podkreślał Rzecznik Praw Obywatelskich w swoim wystąpieniu do Ministerstwa Zdrowia, aktualne przepisy sprawiają, że wydanie aktu zgonu jest niejednokrotnie problematyczne. Ten problem przejawia się nie tylko w przepychankach kompetencyjnych, ale również w dostarczaniu dodatkowego cierpienia bliskim zmarłych (o szacunku dla ludzkich zwłok już nie wspominając). Zgodnie ze słowami RPO:
W Biurze RPO prowadzona była np. bulwersująca sprawa mężczyzny, ofiary wypadku drogowego. W drodze do szpitala zmarł, wobec czego załoga karetki pogotowia wróciła na miejsce wypadku i tam zostawiła zwłoki. Ratownik medyczny nie jest bowiem uprawniony do stwierdzania zgonu. Uprawnienie takie ma lekarz pogotowia ratunkowego, ale do wypadków często wysyłani są sami ratownicy. Problem pojawia się również w przypadku rodzin, których bliscy zmarli w domu. Dyspozytor często odmawia przyjazdu lekarza pogotowia, by stwierdził zgon i wypisał niezbędne dokumenty. Lekarz rodzinny może być zaś trudno dostępny (np. w weekendy), a bez karty zgonu rodzina nie może rozpocząć formalności z organizacją pogrzebu.
Koroner w Polsce potrzebny od zaraz!
W modelu anglosaskim koroner to nie lekarz rodzinny ani policjant, tylko specjalny urzędnik publiczny, często z wykształceniem medycznym lub prawniczym, którego zadaniem jest stwierdzanie zgonu, ustalanie przyczyny śmierci i prowadzenie dochodzenia w przypadkach nagłych lub podejrzanych. Taki koroner działa w strukturach lokalnej administracji – np. w Wielkiej Brytanii, Kanadzie czy USA. W praktyce to on decyduje, czy potrzebna jest sekcja zwłok, wydaje kartę zgonu, współpracuje z policją i prokuraturą. A coo najważniejsze - jest dostępny 24 godziny na dobę.
W Polsce od lat mówi się o wprowadzeniu podobnej instytucji. Co by to zmieniło? Całkiem sporo. Po pierwsze koroner odciążyłby lekarzy POZ, którzy obecnie są obciążeni obowiązkiem stwierdzania zgonu nawet w sytuacjach, z którymi nie mają nic wspólnego. Po drugie powołanie koronera w Polsce uporządkowałoby system – dzięki temu występowałby jeden organ odpowiedzialny za stwierdzanie i rejestrację zgonów, a także za współpracę z prokuraturą w razie podejrzenia przestępstwa.
Bezpieczeństwo prawne, szacunek dla ludzkiego ciała
Ponadto koroner to także większe bezpieczeństwo prawne. W przypadkach nagłych czy niejasnych okoliczności zgonu błędna ocena lekarza może mieć konsekwencje karne. Koroner byłby wyspecjalizowany w takich procedurach, co zmniejszyłoby ryzyko pomyłek. Stąd też koroner w Polsce również musiałby łączyć wiedzę medyczną z wiedzą z zakresu prawa.
Wbrew pozorom, wprowadzenie koronera to nie pomysł z CSI czy „Doktora House’a”. To element nowoczesnego systemu publicznego, który łączy medycynę, prawo i administrację. Ciało ludzkie po śmierci nadal wymaga ochrony prawnej, a rodzina – empatycznej i profesjonalnej obsługi. Dziś mamy sytuację, w której niekiedy nikt nie wie, kto ma przyjechać. A przecież śmierć to ostatnia rzecz, którą powinniśmy w Polsce biurokratyzować.