Rata kredytu wynosząca 70% budżetu rodziny to nie jest żadne science fiction, a całkiem realny scenariusz, który kreślą eksperci. Żarty się skończyły, a niektórzy kredytobiorcy – choć widzą, że płacą więcej – nie do końca świadomi są faktu, że ostatnie działania NBP dopiero za chwilę znajdą odzwierciedlenie w ratach.
Kredytobiorcy będą musieli sprzedać mieszkania?
Andrzej Prajsnar, ekspert RynekPierwotny.pl, na łamach „Wyborczej”, pisze, że niedługo u wielu rodzin 70% dochodu stanowić będzie rata kredytu. A to niebezpieczna granica, której przekroczenie doprowadzić może do prawdziwych tragedii, którym żadne rządowe „plusy” nie zaradzą. A banki też nie będą wydłużać okresów spłat do niebotycznych terminów.
Ekspert stwierdza, że wysokie raty nie będą epizodem. Przy obecnym trendzie działań państwa na polu polityki pieniężnej, prawdopodobny jest WIBOR 3M na poziomie 7,5% nawet za dwa lata. Najbardziej odczuliby to ci, którzy wzięli kredyt podczas ostatniej stabilizacji WIBOR na poziomie ok. 0,2%.
Dalej widzimy dwa przykłady: singla zarabiającego 4000 zł netto, który kupił kawalerkę z minimalnym – 10-procentowym, wkładem własnym. Pierwsza rata wynosiła 1371 zł (34% dochodu). Jeżeli bank uwzględni WIBOR z końca bieżącego kwartału, to rata wzrośnie do 2415 zł.
Następnie pojawia się przykład młodego małżeństwa: mieszkanie 60 mkw w stolicy, wkład własny 15%. Po kwartalnej aktualizacji oprocentowania, rata wyniesie 5003 zł. A najpewniej będzie jeszcze drożej. Doprowadzi to do wielu problemów, co ostatecznie prawdopodobnie zmusi wielu kredytobiorców do sprzedaży swoich mieszkań.
Bo wakacje kredytowe, to w zasadzie żadna pomoc.
Co mogą zrobić kredytobiorcy?
Problemy ze spłatą, choć w pierwszej kolejności nie rodzą szczególnie poważnych skutków, bardzo często stanowią preludium do dalszych, dużo poważniejszych problemów. Dlatego należy – w miarę możliwości – utrzymywać dobre relacje z bankiem, korzystając z propozycji „dogadania się”. Obniżenie wysokości rat, kosztem wydłużenia okresu spłaty, może być dobrym rozwiązaniem. Ale okresu spłaty nie można przecież wydłużać w nieskończoność, a i nie zawsze taka możliwość istnieje.
W końcu pamiętać trzeba, że naruszanie warunków umowy kredytowej, również poprzez niespłacanie kredytu, a także niewypłacalność kredytobiorcy, mogą skutkować wypowiedzeniem umowy. Bank może to zrobić z zachowaniem 30-dniowego okresu wypowiedzenia, a skutkiem wypowiedzenia umowy jest konieczność zwrotu wszystkiego, co bank udzielił kredytobiorcy. Niewypłacalność kredytobiorcy to jednak temat na zupełnie inny tekst.
Niemniej trzeba mieć świadomość nadchodzących zagrożeń. Branie kredytu „pod korek”, na dużą kwotę, z niskim wkładem własnym, z rozłożeniem rat na długi okres spłaty, to bardzo ryzykowny krok. Szczególnie, gdy w problemy finansowe nie wpada jedna osoba, a rodzina – często z wieloma dziećmi. Tego rodzaju sytuacje to ogromne obciążenia psychiczne, wiele nerwów, a także konieczność przebrnięcia przez różne procedury, czasem procesy, na niewypłacalności i upadłości konsumenckiej kończąc.