Trwająca na Ukrainie wojna dla wielu stanowi preludium do III wojny światowej. Ile na zbrojenia oraz modernizację armii wydają największe mocarstwa? Jak na ich tle wyglądają armie Rzeczypospolitej? Które państwa wydają najwięcej na armię oraz która armia jest największa, które zaś dysponują najniebezpieczniejszą – bronią jądrową?
Zbrojna napaść Rosji na Ukrainę zaktywizowała do dyskusji w zakresie zbrojenia oraz wyposażenia armii. Kilka dni temu Olaf Scholz, kanclerz Republiki Federalnej Niemiec zapowiedział znaczne zmiany w polityce zbrojeniowej. Od 2022 roku Niemcy na zbrojenia będą przeznaczali 100 mld euro, a wydatki na armię zostaną zwiększone do 2 proc. PKB. To diametralna zmiana. Z pewnością nie będą jedynym krajem, który na przestrzeni najbliższych miesięcy zredefiniuje dotychczasowe plany oraz założenia budżetowe.
Polski rząd również planuje zwiększyć wydatki na wojsko. Premier Mateusz Morawiecki chce, aby sięgnęły nawet 4 proc. PKB. Byłaby to zatem kwota zbliżona do około 100 mld zł. Dużo? Zważywszy na obecny kurs euro, byłaby to zaledwie 1/5 tego co na zbrojenia mają przeznaczyć Niemcy. To jednak i tak sporo, szczególnie, że równanie się z naszym zachodnim sąsiadem i to na jakiejkolwiek płaszczyźnie pozbawione jest sensu.
Wojna na Ukrainie to swoisty renesans dla wszelkich przemysłów zbrojeniowych. Inwestorzy rzucili się na akcje spółek mających cokolwiek wspólnego z produkcją broni. Akcje Lockheed Martin, uznanego producenta nowoczesnych samolotów bojowych od początku roku wzrosły o 27 proc.
Broń jądrowa, kto ją posiada?
Broń jądrowa jest najniebezpieczniejszą ze wszystkich typów uzbrojenia. Czemu jest tak niebezpieczna? W dużym skrócie – jej użycie na dużą skalę może doprowadzić do zjawiska zwanego zimą nuklearną. Obecnie dziewięć państw posiada broń jądrową. W jakiej liczbie sztuk? Tego dokładnie nie wiemy, dane z ubiegłego roku wskazują na ok 13.080 sztuk. Lecz nie są precyzyjne, panuje powszechna opinia, iż wiele państw nie podaje dokładnych informacji. Należy zakładać, że wojna na Ukrainie doprowadzi do zwiększenia produkcji głowic. Stany Zjednoczone oraz Rosja od kilku lat prowadzą niezwykle kosztowne programy wymiany oraz modernizacji głowic nuklearnych. Szczególnie ciekawym, ale też przerażającym projektem jest Torpeda Posejdon. To rosyjska broń jądrowa, która podobno jest w stanie wywołać radioaktywne tsunami. Rosjanie testują jej działanie oraz stale modernizują na obszarach Arktyki.
Pozostałe państwa, które posiadają broń jądrową to: Wielka Brytania, Francja, Chiny, Indie, Pakistan, Izrael oraz Korea Północna.
Które państwa wydają najwięcej na armię?
W 2020 roku Polska przeznaczyła na wojsko kwotę 13 mld dolarów. To wcale nie tak mało, zważywszy, że Ukraina nie wydała nawet połowy tej kwoty. Zdecydowanym liderem zestawienia jest Białoruś. Nie wydała wprawdzie per saldo najwięcej, lecz kwota, którą Aleksander Łukaszenko przeznaczył na zbrojenia stanowiła 31 proc. PKB.
Największą potęgą militarną są Stany Zjednoczone, następnie Rosja oraz Chiny, które dysponują najliczniejszą armią. Wojska Państwa Środka liczą 2 mln żołnierzy. Drugie są Indie – 1,5 mln, zaś na trzecim miejscu USA z armią liczącą 1,4 mln żołnierzy. Lecz ilość, szczególnie w kwestiach zbrojeniowych jest znacznie mniej istotna od jakości.
W tym aspekcie najpotężniejsza jest armia Stanów Zjednoczonych. Amerykanie posiadają ponad 13 tysięcy samolotów bojowych, podczas gdy druga w tym rankingu Rosja ma ich zaledwie 4 tysiące. Na swoją armię wydają łącznie 4 proc. PKB, to jest ok. 552 mld dolarów.
Najsilniejszą armią europejską są obecnie wojska Francji. Prawdopodobnie zmieni się to po zapowiadanych dotacjach i reformach niemieckiej Bundeswehry.
Jak polska armia wypada na tle innych państw?
Nie jesteśmy militarną potęgą. Poza Francją oraz Wielką Brytanią żadne z europejskich państw nie znalazło się w rankingu Global Firepower,
w którym eksperci badają siłę militarną państw. Nikogo to nie powinno specjalnie dziwić. W ostatnich latach, europejskie państwa przypominały raczej republiki kupiecki. Koncentrowały się na aspektach ekonomicznych, a gwarancją ich bezpieczeństwa miał stanowić Sojusz Północnoatlantycki.
Za obecny stan polskiej armii odpowiadają polscy politycy. Warto w tym miejscu podkreślić, że przez ostatnie 7 lat resortem obrony narodowej kierowały takie tuzy jak Antoni Macierewicz oraz Mariusz Błaszczak. Niewątpliwym sukcesem tego pierwszego był zakup francuskich śmigłowców bojowych. Za niepodpisany kontrakt, który finalnie zakończył się ugodą sądową jako kraj zapłaciliśmy 80 mln zł, nie otrzymując przy tym ani jednego śmigłowca. Trzeba jednak przyznać, że modernizacja polskiego wojska nie należy do najłatwiejszych zadań. Nie dalej niż w 2010 roku Janusz Palikot, wówczas prominenty polityk, kandydat w wyborach na prezydenta w 2015 roku przekonywał, że zamiast na czołgi warto wydawać pieniądze na remonty domów kultury.
Obecnie wojsko polskie liczy 120 tysięcy żołnierzy zawodowych oraz 30 tysięcy terytorialsów. W październiku szef MON zapowiadał, że planuje znaczne powiększenie armii. Docelowo liczba ma zostać zwiększona do nawet 300 tysięcy. W ostatnich czasie dość pojawiało się sporo informacji o nowych zakupach dla polskiego wojska. Na dniach ma zostać podpisana umowa na zakup 250 czołgów Abrams.