Kupno biletu w aplikacji a mandat
Jeden z naszych czytelników, nazwijmy go Mariusz, na początku czerwca 2019 roku otrzymał „mandat” od kontrolera biletów. Określenie mandat jest oczywiście nieodpowiednie, bo dokumenty, wystawiane przez „kanarów” są de facto wezwaniami do zapłaty na gruncie prawa cywilnego i nie mają nic wspólnego ze sferą prawa wykroczeń.
Mariusz wsiadł do autobusu jako ostatni i niezwłocznie po wejściu do pojazdu, a przed wyruszeniem z przystanku, rozpoczął proces zakupu biletu w aplikacji mobilnej. Nazywam to procesem, bo w celu zakupu biletu w aplikacji mobilnej, trzeba zazwyczaj kolejno: znaleźć odpowiednią aplikację, uruchomić ją, wybrać rodzaj biletu, linię, przewoźnika, a czasami nawet dodatkowo zapłacić, czy to przelewem, czy BLIK-iem. Nie jest to jednak proces dłuższy, niż jedna, może dwie minuty.
W pojeździe cały czas znajdowali się kontrolerzy biletów, którzy z typowym dla siebie bojowym nastawieniem, tuż po zamknięciu drzwi pojazdu, zaczęli wykonywać swoje czynności, tj. sprawdzali, czy wszyscy, którzy znajdują się w pojeździe, dzierżą ważny bilet, uprawniający do przejazdu.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Jak kontrolę biletów reguluje regulamin ZTM?
Kontroler, niewzruszony, stwierdził, że nasz czytelnik biletu nie ma i należy mu wystawić wezwanie do zapłaty. Powołał się ponadto na rzekomy zapis w regulaminie, stanowiący, że
Nasz czytelnik napisał odwołanie od owego wezwania do zapłaty, powołując się m.in. na fakt, że nie umożliwiono mu skasowania biletu, a także przeprowadzono kontrolę tuż po zamknięciu się drzwi, nie dając czasu na skasowanie biletów.
ZTM odpowiedział na odwołanie, przywołując różne argumenty.
Taka odpowiedź jest w zasadzie kompromitująca. Dlaczego?
Co naprawdę mówi regulamin ZTM?
Na końcu odpowiedzi na odwołanie ZTM wskazuje, że umowa przewozu jest umową odpłatną, którą zawiera się per facta concludentia poprzez samo wejście do pojazdu, no i w ogóle Mariusz nie ma co liczyć na zwrot wpłaconej kwoty.
Jeżeli z powyższej odpowiedzi na odwołanie nie zrozumieliście zbyt wiele, to nie musicie przewijać strony do góry, żeby jeszcze raz wgłębiać się w tekst. Odpowiedź ZTM faktycznie jest bezsensowna, toteż warto od razu zwrócić uwagę na regulamin i na jego podstawie spróbować rozważyć przedmiotową sytuację.
Z § 5 ust. 1 wspomnianego wyżej regulaminu dowiadujemy się, że osoba, która nie ma w momencie wejścia do pojazdu ważnego biletu, musi w pierwszej kolejności po wejściu do pojazdu skasować lub aktywować bilet w kasowniku. Z obowiązku używania kasowników do walidacji zwolnione bilety pojazdowe, a także wszystkie inne, które są jakkolwiek honorowane przez ZTM — wydaje się, że również bilety elektroniczne.
Regulamin, na niekorzyść naszego czytelnika, nic nie mówi o zakupie biletu, a jedynie o jego skasowaniu lub aktywowaniu. Jest to, w rozumieniu regulaminu, nadanie biletowi ważności w sposób określony w taryfie przewozowej. Rozumieć to można tak, że żeby móc skasować bilet, to należy uprzednio go zakupić, tj. posiadać w momencie wejścia do pojazdu. Nie jest to jednak do końca prawidłowe rozumowanie
Czym jest skasowanie/aktywacja biletu?
Według regulaminu skasowaniem/aktywowaniem biletu jest nadanie mu ważności w sposób określony w taryfie przewozowej. Tę definicję rozszerza jednak uchwała nr 47/1139/2017 Rady Miasta Stołecznego Warszawy z dnia 6 kwietnia 2017 r. w sprawie opłat za usługi przewozowe środkami lokalnego transportu zbiorowego w m.st. Warszawie, która owej taryfy przewozowej dotyczy.
Z ww. uchwały Rady Miasta dowiedzieć się można, że skasowanie/aktywowanie biletu, to nadanie biletowi ważności przez dokonanie na nim odpowiedniego zapisu elektronicznego: poprzez umieszczenie biletu w kasowniku, zbliżenie do pola kasownika, bądź poprzez zakup biletu przez telefon komórkowy [...]. Podobna procedura zawarta jest również — na przykład — w regulaminie usługi SkyCash, najpopularniejszej platformy do zakupu elektronicznych biletów komunikacji miejskiej.
Oznacza to, że można jak najbardziej legalnie wejść do pojazdu, po czym niezwłocznie zakupić bilet w aplikacji mobilnej. Co więcej, kontroler nie jest władny w kwestii oceny, czy ewentualne pobranie aplikacji (co i tak nie miało miejsca wg naszego czytelnika) wchodzi w skład procesu zakupu biletu, czy nie.
Zatem oczywiście ZTM nie ma racji, a odpowiedź osoby, odpowiedzialnej za rozpatrywanie odwołań, jest wręcz kompromitująca.