W błyskawicznym tempie rośnie liczba elektrycznych ciężarówek w Polsce. Tylko w ciągu ostatniego roku flota całkowicie elektrycznych samochodów dostawczych i ciężarowych zwiększyła się o 75%. Co ciekawe, za ich rejestrację odpowiadają nie przewoźnicy, a dilerzy próbujący przekonać przedsiębiorców do zakupu aut.
Liczba elektrycznych ciężarówek w Polsce sięga już prawie 6 tysięcy pojazdów
Nie ulega wątpliwości, że elektromobliność to największe wyzwanie i jednocześnie najważniejszy trend w motoryzacji na świecie. Nad zasadnością oraz prędkością zmian dyskutować można godzinami, ale liczby mówią same za siebie. Ilość pojazdów napędzanych zieloną energią rośnie i rosnąć będzie. Dotyczy to także ciężarówek elektrycznych.
Jak wynika z danych Polish EV Outlook Index, a zatem cyklicznej analizie rynku elektromobilności w Polsce przygotowanej przez Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych, IBRM Samar oraz Otomoto po pierwszym miesiącu 2024 roku liczba całkowicie elektrycznych aut używanych w transporcie towarów wynosiła już 5951 sztuk. Dane te dotyczą zarówno pojazdów ciężarowych, jak i dostawczych. Oznacza to, że tylko w ciągu roku zanotowany wzrost wyniósł 75%.
Rynek ciężarówek i „dostawczaków” zasilanych paliwami alternatywnymi w Polsce cały czas jednak raczkuje. Wystarczy powiedzieć, że w tej chwili na rynku dostępnych jest zaledwie około 25 modeli takich pojazdów. Przedsiębiorcy traktują je z przymrużeniem oka i trudno im się dziwić. Liczba problemów do rozwiązania dotyczących konstrukcji i trwałość akumulatorów oraz sposobu ich ładowania wciąż jest aktualna.
Na razie to dilerzy rejestrują elektryczne ciężarówki, ale to się pewnie zmieni
Z tych też powodów obecnie ciężarówki z napędami alternatywnymi rejestrowane są głównie przez dilerów. Ich celem jest pozyskanie pojazdów dla prób u klientów, którzy z czasem mają sami przekonać się do zielonego paliwa. Kierunek rozwoju jest bowiem wszystkim znany i wydaje się, że już nieunikniony.
Potwierdzeniem tego mogą być chociażby wydarzenia z zeszłorocznych targów Solutrans, które odbyły się we Francji. Decyzją tamtejszego jury tytuł ciężarówki roku 2024 powędrował do Volvo FH Electric. To pierwszy raz w historii, gdy nagroda przyznawana przez branżowych dziennikarzy została powędrowała do pojazdu, który jest w pełni elektryczny. Jak wskazywali przedstawiciele Volvo „jest to dowód na to, że transformacja energetyczna nabiera siły nawet w dzisiejszym trudnym środowisku biznesowym”.
Wracając do twardych danych PSPA szacuje, że tylko do 2025 roku flota eHDV, a zatem pojazdów ciężarowych napędzanych paliwami alternatywnymi będzie nawet 120 razy większa niż w roku 2022. Przyczynić do tego mają się przede wszystkim działania państwa takie jak optymalizacja prawa, czy wprowadzenie kompleksowego systemu zachęt. Ważne będzie też poszerzanie gamy modelowej oraz rozbudowa dedykowanej infrastruktury ładowania wysokiej mocy.
Swoją rolę do odegrania w rozwoju elektromobilności mają też polscy przewoźnicy, na co wskazywałem w ubiegłorocznym tekście o naszej pozycji na europejskim rynku transportowym, gdzie pisałem, że jesteśmy europejską potęgą transportową, ale bez inwestycji w elektryczne ciężarówki to może się szybko zmienić. W tym kontekście wzrost liczby ciężarówek elektrycznych w naszym państwie może cieszyć. Kluczem do dalszego postępu będzie przekonanie przedsiębiorców do tego, że w dłuższej perspektywie inwestycja w zielone paliwo będzie dla nich opłacalna. Pytanie tylko kiedy dojdziemy do momentu, w którym ze względu na techniczne rozwiązania, nikt już nie będzie miał co do tego wątpliwości.