Codziennie 3 miliony Polaków kupuje „małpki”, czyli małe buteleczki alkoholu o pojemności 100 lub 200 ml. Kto przemyca „małpki” najczęściej? Alkoholicy, pracownicy fizyczni, studenci, osoby spacerujące z psem. Najczęściej, bo alkohol w małych butelkach kupują ludzie z każdej grupy społecznej.
„Małpki” dla każdego
Sprzedaż małych butelek alkoholu wzrasta. Jednocześnie okazuje się, że nie jest to równoznaczne ze spadkiem sprzedaży większych opakowań. Firma Synergion zbadała to, jak Polacy podchodzą do picia alkoholu i jak wygląda kupowanie „małpek” – kto najczęściej po nie sięga, w jakich godzinach, jak postrzegane jest picie alkoholu z małych butelek.
Okazuje się, że zdaniem sprzedawców (to ich pytali badacze), najczęściej po „małpki” przychodzą osoby, które na pierwszy rzut oka mają problem z alkoholem. Sprzedawcy wymieniali też często pracowników fizycznych i osoby w wieku 20-25 lat, czyli osoby w wieku studenckim. Nieco mniej (ale również często) mają kupować… mężczyźni spacerujący z psami, emeryci i młode kobiety. Czyli – żadnej reguły nie ma. „Małpki” kupują zarówno ludzie młodzi jak i starzy, wykształceni jak i tacy, którzy skończyli tylko podstawówkę. Kobiety i mężczyźni.
Od pierwszej chwili wiemy, jaki alkohol chcemy kupić
Co ciekawe, okazuje się, że Polacy, gdy idą kupić „małpkę”, od samego początku wiedzą, jaki konkretnie alkohol chcą kupić. Większość osób chowa butelkę do torby lub torebki, spora część – do kieszeni. Szybko, można byłoby wręcz powiedzieć, że w pośpiechu. Jeśli chodzi o to, w jakim momencie dnia Polacy kupują najwięcej „małpek”, to nie ma wyraźnego faworyta. Ok. 28 proc. buteleczek jest kupowanych rano, ok. 36 proc. – między 14 a 17, a kolejne 26 proc. – po godz. 18. Nieco częściej „małpki” zdaniem sprzedawców kupują kobiety.
Dlaczego Polacy częściej sięgają właśnie po małe butelki z alkoholem? Powodów może być kilka. „Małpki” pije się szybko, właściwie nikt tego nie zauważa, koszty nie są duże. Poczucie winy może być mniejsze niż w przypadku alkoholu z większej butelki (choćby przyjęta porcja była taka sama). To jednak bardzo niepokojący trend. Może się bowiem okazać, że picie „małpki” Polacy będą sobie usprawiedliwiać na tyle różnych sposobów, że w końcu dojdą do wniosku, że nawet codzienne kupowanie niewielkich buteleczek to nic złego.