Jak ludzie mają się nie nabierać na różnych podejrzany typów, którzy podają się za banki, skoro banki same stosują metody podejrzanych typów?
Zadzwonił do mnie numer telefonu. Normalny, komórkowy, jakich wiele, nie miałem zapisanego, bo czemu bym miał mieć. W świecie wydzwaniających z nieznanych mi numerów kurierów oczywiście odbieram. W słuchawcę słyszę miły głos pani, która informuje, że dzwoni do mnie z mBanku. W zasadzie w tym momencie powinienem był rzucić słuchawką. Ale w sumie jestem „kasjerką, która zna kod na kajzerkę” (choć pełną pokory dla kreatywności cyberrabusi), więc uznałem sobie, że dobra, zobaczmy na czym polega przekręt, przynajmniej będzie co opowiadać, a może i opisać.
Przekrętu nie było, mBank na serio wydzwania do ludzi z randomowych numerów
Pani poinformowała mnie, że jest moim asystentem do spraw rachunków firmowych i chciałaby ze mną nieco porozmawiać o tym jak się sprawy mają. Na samym wstępie zaznaczyłem, że przecież nie wyraziłem zgody na komunikację marketingową. Na co pani uczciwie przyznała: „przepraszam, faktycznie”.
A następnie grzecznie poinformowałem Panią, że nawet gdybym wyraził, to z całą pewnością nie rozmawiałbym o produktach bankowych z rzekomym pracownikiem mBanku, który wydzwania do ludzi z randomowych numerów.
Powiedzmy, że wierzę, że to akurat była pani z mBanku. Dosłała mi nawet potem swoją wizytówkę e-mailem, co przecież wcale nie przesądza. Nie jest to jednak pierwszy raz, gdy spotkałem się z sytuacją, że bank wydzwania do mnie z przypadkowych numerów telefonu, by „mój prywatny asystent mógł mi się przedstawić”.
No do jasnej Anielki, myślcie trochę w tych bankach
Nie chcę nawet liczyć ile zostało wydane na kampanie reklamowe na temat cyberbezpieczeństwa, odpowiedzialnej bankowości i unikania spoofingu, by następnie wszystko to mieć w nosie i wydzwaniać do ludzi z przypadkowych numerów. Nawet jeśli to są pracownicy mBanku, to samo prowokowanie takich sytuacji jest szkodliwe, a przeciętny użytkownik powinien wiedzieć, że bank sam do nich dzwonił „pogadać” nie będzie. Bo nagle komuś zapali się czerwona lampka, a komuś nie, jak taki „asystent” przy drugiej z rzędu rozmowie zacznie weryfikować użytkownika jego loginem do konta.
Wiem, że ING na dniach będzie wypuszczało swoją nową aplikację i tam jest to pomyślane jeszcze lepiej – bank wprawdzie może dzwonić do klientów, ale klient dostanie antyspoofingowy monit za pośrednictwem mobilnej aplikacji, który ostrzeże, że właśnie dzwoni do nas zaufany człowiek. Tymczasem jak to jest rozwiązane w mBanku? Ano odpowiedź na zdjęciu poniżej. Że nie chciano nas obrobić, dowiadujemy się po fakcie.