Medycyna pracy jest obecnie czymś w rodzaju plasterka na sumienie. I to nie tylko dla pracowników czy pracodawcy, ale wydaje się, że także dla ustawodawcy. Lekarze wprawdzie przeprowadzają okresowe badania lekarskie, wstępne czy kontrolne, ale to nie wystarcza. I żeby była jasność – nie jest to wina lekarzy, a po prostu skostniałych przepisów prawa, które mają się nijak do obecnej rzeczywistości.
Medycyna pracy w obecnym kształcie to relikt przeszłości
Medycyna pracy – zarówno w teorii jak i w praktyce – sprowadza się do odhaczenia kolejnej formalności. Pracownicy są wprawdzie badani, ale mogą np. pomarzyć o szeroko pojętym doradztwie i profilaktyce. A przecież czasy się zmieniają. Teraz coraz więcej osób zmaga się z chorobami cywilizacyjnymi, które jeszcze 20 lat temu nie występowały w takim stopniu jak obecnie. Zdaniem ekspertów ustawodawca powinien poszerzyć pole działania lekarzy medycyny pracy i rozszerzyć ich kompetencje. Przykładowo – o szczepienia pracowników.
Wyjść poza ramy orzekania
Tym samym eksperci są zdania, że lekarze medycyny pracy powinni wyjść poza ramy orzekania – dzięki temu mogliby realnie wspierać pracowników. Doradztwo i profilaktyka skupiające się na potrzebach pracowników mogłyby pomóc ograniczyć liczbę osób cierpiących na przewlekłe zmęczenie czy wypalenie zawodowe. Obecnie pracownik jest zostawiany sam sobie. Problemy zdrowotne, które mają związek np. z tempem pracy, musi rozwiązywać na własną rękę u innych lekarzy. Tymczasem medycyna pracy powinna mieć na celu przede wszystkim dobro pracownika. Zyskają na tym wszyscy – zarówno sam pracownik jak i jego pracodawca, któremu przecież zależy na tym, by jego podwładny efektywnie wykonywał obowiązki służbowe. Zyskałby także ustawodawca – problemy pracowników ze zdrowiem mogły by być monitorowane na bieżąco. Istniałaby też realna szansa np. na szybsze wykrywanie schorzeń cywilizacyjnych. A to z kolei mogłoby obniżyć koszty późniejszego leczenia.
W kontekście tego, jak powinna funkcjonować medycyna pracy, warto przyjrzeć się rozwiązaniom francuskim czy niemieckim, gdzie funkcjonuje tzw. lekarz zakładowy. Rozszerzenie kompetencji lekarzy medycyny pracy pozwalałoby również nieco odciążyć lekarzy innych specjalizacji. Na razie jednak nie zanosi się na żadne zmiany w tym zakresie.