Mieszkańcy i włodarze europejskich miast mają powoli dosyć hulajnóg elektrycznych
Praga dołącza do europejskich stolic, które zdecydowały się na drastyczne ograniczenie obecności wypożyczanych hulajnóg elektrycznych na swoich drogach i parkingach. W praktyce od początku 2026 r. w mieście dozwolona będzie obecność tradycyjnych rowerów oraz ich elektrycznych odpowiedników. Hulajnogi elektryczne wykreślono z przepisów dotyczących transportu współdzielonego.
Paryż już w 2023 r. zdecydował się na całkowitą eliminację współdzielonych hulajnóg elektrycznych. Madryt w 2024 r. cofnął zezwolenia firmom, które zajmowały się wypożyczaniem takich urządzeń. To potężny cios dla koncepcji miejskich hulajnóg. W końcu elementem wspólnym każdej z tych decyzji były skargi ze strony mieszkańców, którzy mieli serdecznie dość współdzielenia dróg z takimi pojazdami.
Jak to jednak wygląda w Polsce? Obecnie poszczególne miasta zastanawiają się, w jaki sposób "ucywilizować" miejskie hulajnogi elektryczne. Pozbyć się ich w całości na razie nie wchodzi w grę. Samorządy mogą za to wprowadzić na przykład określone strefy parkowania urządzeń, co poważnie uderzyłoby w model "wypożycz, dojedź na miejsce i zostaw, gdzie chcesz".
Sprawdź polecane oferty
Nawet 1200 zł w tym 300 zł na Mikołajki
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYRRSO 19,91%
Skąd ta wrogość do hulajnóg elektrycznych w miastach? Z pewnością większość z nas słyszała o tej jednej rzeczy, która łączy kierowców z pieszymi: niechęci do rowerzystów. Miejskie hulajnogi elektryczne mogą połączyć wszystkie trzy grupy z dokładnie tych samych powodów. Kierujący tymi urządzeniami dość często łamią obowiązujące ich przepisy. Przykładem może być niezachowanie należytej – czy jakiejkolwiek – ostrożności przy jeździe po ścieżce rowerowej, pędzenie na złamanie karku po chodniku albo nieuważna jazda po jezdni.
Nie da się także ukryć, że systematycznie rośnie liczba wypadków z udziałem kierujących tymi urządzeniami. Do połowy października 2025 roku w Polsce odnotowano 1056 wypadków z udziałem hulajnóg elektrycznych, w wyniku których zginęło 10 osób, a 778 zostało rannych. Na szczególną uwagę zasługują dwie grupy: osoby młode i dorośli jeżdżący hulajnogami elektrycznymi po pijaku.
Miejskie hulajnogi nie oferują Polakom niczego, czego nie zapewniałby najzwyklejszy w świecie rower
Nie sposób także nie wspomnieć o problemie charakterystycznym dla miast w postaci porzucania wypożyczonych urządzeń w osobliwych miejscach. Na przykład jakiś żartowniś postanowił zaparkować swój pojazd na szczycie kładki technologicznej w Krakowie. Problematyczne jednak okazuje się zostawianie hulajnóg nawet na środku chodnika, przy wejściu do sklepu, czy nawet na miejskich trawnikach.
Miejskie hulajnogi jako zjawisko teoretycznie mogą przetrwać i po prostu ewoluować w stronę czegoś mniej uciążliwego dla reszty mieszkańców. Nie da się ukryć, że istnieją przesłanki, by jednak dążyć do ich zachowania w miastach. Mamy w końcu do czynienia z czystym środkiem transportu, który wydaje się wręcz stworzony do poruszania się po miastach. Oczywiście musimy cały czas przymknąć oko na to, skąd pochodzi większość energii produkowanej w Polsce. Miejskie hulajnogi elektryczne są też ciche i mimo wszystko mają stosunkowo niewielkie rozmiary.
Na ich niekorzyść przemawiają jednak dwa zdarzenia. Przede wszystkim dostrzeżenie istnienia problemu przez kolejne samorządy to zła wiadomość sama w sobie dla firm prowadzących ich wypożyczanie. Zainteresowanie prawodawców oznacza zazwyczaj zmianę przepisów i nowe regulacje, które mogą drastycznie ograniczyć możliwość prowadzenia biznesu. Nie bez znaczenia są także nastroje społeczne, które wydają się ciążyć w stronę niechęci i dostrzegania potencjalnych zagrożeń. Drugim wartym uwagi zdarzeniem jest los publicznego wypożyczania rowerów elektrycznych, które zostały wyparte właśnie przez miejskie hulajnogi. Wówczas samorządy uznały, że nie ma sensu dopłacać do utrzymywania rowerów, skoro potrzeby mieszkańców zaspokajają hulajnogi. Teraz historia może się powtórzyć, a włodarze poszczególnych miast uznać, że z tej formuły miejskiej mobilności wynika więcej problemów, niż jest ona warta.
Nie da się także ukryć, że naturalnym konkurentem miejskich hulajnóg elektrycznych jest rower napędzany siłą mięśni. Zeszłoroczne badanie na zlecenie Nationale-Nederlanden podpowiada, że 80 procent dorosłych Polaków korzysta z roweru. Własny jednoślad według wcześniejszych danych GUS posiada ok. 79 proc. gospodarstw domowych w naszym kraju. Pod względem osiągów hulajnogi elektryczne nie oferują nic, czego nie byłyby w stanie osiągnąć zwykłe rowery. Są one jeszcze bardziej ekologiczne, bo nie potrzebują do funkcjonowania elektryczności. Dodatkowo cechuje je większa stabilność, widoczność na drodze i bezpieczeństwo jazdy. Być może po zachłyśnięciu się elektromobilnością i wygodą, Polacy po prostu powrócą do starych i sprawdzonych rozwiązań.