Budowlany boom trwa najlepsze, a mieszkania w Polsce schodzą niczym ciepłe bułeczki. W ciągu ostatnich 12 miesięcy oddano do użytku aż 186,1 tys. lokali mieszkalnych. Zdarzały się lata w wolnej Polsce, gdy do klientów trafiało trzy razy mniej mieszkań!
W okresie od lutego 2018 do stycznia 2019 oddano w Polsce do użytkowania aż 186 071 lokali mieszkalnych. To najwyższy wynik od drugiej połowy lat 80., kiedy to rocznie oddawano do użytkowania 185-190 tys. mieszkań i jednocześnie trzy razy więcej niż w najsłabszym pod tym względem 1996 roku.
Oczywiście obecnie sytuacja mocno się różni od poprzedniego wielkiego boomu z lat 80. Jak się okazuje, teraz na tym rynku dominują developerzy. Oddają oni do użytku już ponad 60 proc. lokali.
Mieszkania w Polsce. Jest boom, ale…
Ze świetnych wyników budowlanki trudno się nie cieszyć. To oznacza, że ofert będzie coraz więcej, ale też to, że po prostu polska gospodarka ma się bardzo dobrze. Bo przecież budowlanka to zawsze krwioobieg gospodarki. Ale prawa ekonomii są przecież nieubłagane i wiemy, że żaden boom wiecznie trwał nie będzie.
Kiedy więc budowlanka dostanie zadyszki? Analitycy Home Broker uważają, że paradoksalnie dzieje się to już właśnie teraz.
Coraz więcej danych wskazuje na to, że na rynku coś się kończy. Spadek liczby nowych pozwoleń na budowę, niższa dynamika wzrostu liczby nowych budów i spadek sprzedaży nowych mieszkań – 2018 r. był do 2017 gorszy o kilkanaście procent – czytamy w komentarzu Home Broker.
Lekka zadyszka na rynku nieruchomości może jednak mieć swoje dobre strony. Wiadomo, że ceny nieruchomości ostatnio rosły jak na drożdżach. A przeciętny Kowalski coraz rzadkiej może sobie pozwolić na mieszkanie w dużym mieście. Po części dlatego, że mieszkania w miastach coraz rzadziej są traktowane po prostu jako mieszkania (takie, w których po prostu się mieszka), a jako inwestycje. To trend, który przychodzi do nas z Zachodu, a który jest bardzo niepokojący.
Czy więc korekta boomu na rynku oznacza korektę cen? – Kwestią czasu jest to, by i ceny zaczęły spadać – uważa Marcin Krasoń z Home Brokera.
Nie ma jednak co liczyć na to, by spadki cen były spektakularne. Czynników je hamujących jest sporo. Należy pamiętać o wysokich kosztach budowy (drożejące materiały i pensje budowlańców), niskich stopach procentowych czy zbliżającym się wprowadzeniu deweloperskiego funduszy gwarancyjnego. Osoby oczekujące dynamicznych spadków na poziomie 20 czy 30 proc. w skali roku mogą się przeliczyć – dodaje jednak Marcin Krasoń.
Pewnie też nie ma co liczyć na obniżki cen nieruchomości w Warszawie i w najlepszych lokalizacjach w innych miastach. Te zwariowały już jakiś czas temu i zapewne prędko się nie uspokoją.