Zaledwie w poprzednim tygodniu opinię publiczną obiegła wiadomość o powstaniu amerykańskiej szczepionki firmy Pfizer i rosyjskiego Sputnika V. Amerykanie deklarują skuteczność na poziomie 90 procent, a Rosjanie, nie bez potknięć, mówią o 92 procentach. Dziś firma Moderna dołącza do wyścigu na skuteczność szczepionek, informując o działaniu swojego wyrobu w przypadku 94,5 procent badanych.
Amerykanie vs Rosjanie
Pfizer jako pierwszy stanął do wyścigu, publikując swoje wyniki badań klinicznych, przeprowadzonych na grupie 94 przypadków zachorowań. Firma poinformowała o wytworzeniu wespół z niemieckim koncernem biotechnologicznym BioNTech szczepionki, która w 90 procentach przypadków pokonuje COVID-19. Według producentów za wykorzystaniem tej szczepionki przemawia jej bezpieczeństwo, poparte badaniami i latami doświadczeń w przygotowywaniu tego typu medykamentów.
W zeszłym tygodniu Komisja Europejska potwierdziła również zawarcie umowy z Pfizerem i BioNTechem na zakup 300 mln dawek szczepionki, którą solidarnie podzieli pomiędzy państwa wspólnoty. W piątek natomiast premier Mateusz Morawiecki spotkał się z polskimi przedstawicielami Pfizera. Morawiecki zapewnia, że pierwsze dawki trafią do seniorów i pracowników służby zdrowia i służby mundurowej. Ważna jest również sama kwestia transportu i przechowywania amerykańsko-niemieckiej szczepionki, która musi przebywać w temperaturze – 70 stopni Celsjusza.
Po dwóch dniach od zatwierdzenia umowy pomiędzy KE a Pfizerem do wyścigu dołączyli Rosjanie. Poinformowali, że wytworzona przez nich szczepionka o nazwie Sputnik V jest skuteczna w 92 procentach. Wychodziłoby więc na to, że objęli prowadzenie. Swoje badania skuteczności przeprowadzili jednak tylko na 20 potwierdzonych przypadkach. I choć rosyjski produkt medyczny został w kraju zatwierdzony, wciąż trwają badania, w których bierze udział ok. 40 tys. ochotników. Na niekorzyść Sputnika V wpływa również fakt, że u trzech medyków, którzy przyjęli szczepionkę, późniejsze testy na Covid pokazały pozytywny wynik. Rosjanie zdają się więc zostawać daleko w tyle.
Nowy gracz dołącza do wyścigu na skuteczność
Dziś do wyścigu na skuteczność szczepionek – wiem, to brzmi niepokojąco – dołącza amerykański koncern Moderna, który według pierwszych informacji, obejmuje prowadzenie. Producenci najnowszej propozycji chwalą się bowiem skutecznością szczepionki na poziomie 94,5 procent, udowodnionej badaniami przeprowadzonymi na grupie 30 tys. osób, wśród której zbadano 11 ciężkich przypadków zachorowań i 15 seniorów. Co więcej, Moderna poinformowała, że do przechowywania szczepionki wystarczy temperatura -20 stopni Celsjusza, czyli tyle ile potrafi utrzymać każda domowa zamrażarka. Po rozmrożeniu zaś produkt Moderny można podobno przechowywać przez miesiąc w temp. od 2 do 8 stopni.
Na niekorzyść najnowszej propozycji mogą świadczyć pewne efekty niepożądane, które polegają na bólu w miejscu aplikacji szczepionki, zmęczeniu czy bólu mięśni i stawów, które dotknęły odpowiednio 3, 10, 9 i 10 procent badanych. Nie zmienia to jednak faktu, że działanie potwierdzone dużymi badaniami i łatwiejsze przechowywanie szczepionki firmy Moderna wpływają na jej zwycięstwo w dotychczasowym wyścigu. Firma ma złożyć teraz wniosek o przyspieszoną akceptację i wprowadzanie na rynek amerykański swojej szczepionki.
Nie sposób oprzeć się obawie, że zwycięstwo w tym wyścigu, który od zeszłego tygodnia nabiera coraz szybszego tempa (i najpewniej będzie stawał się jeszcze gwałtowniejszy), nie polega na wyleczeniu jak największej liczby pacjentów, ale na zbiciu jak największego kapitału. A obawa zrodzona jest z dwóch prostych powodów. Po pierwsze to tylko kilka miesięcy pracy nad szczepionką, której potrzebuje cały świat. A po drugie dziwnym zbiegiem okoliczności przedsiębiorstwa medyczne proponują swoje szczepionki jedno po drugim, co bardziej przypomina właśnie wyścigi, czy też przekrzykiwanie się o to, który produkt jest lepszy, by zwrócić uwagę klienta, niż walkę z pandemią i ratowanie pacjentów.