Polacy wciąż uważają, że długi trzeba oddawać. Ale rośnie liczba osób, które uważają inaczej
Jak wynika z najnowszego, cyklicznego raportu „Moralność finansowa Polaków 2025”, przygotowanego przez Związek Przedsiębiorstw Finansowych, podejście Polaków do obowiązku regulowania swoich zobowiązań finansowych nieco się zmieniło na przestrzeni ostatniej dekady.
Jak wskazuje analiza historycznych danych z raportu, jeszcze w 2016 r. odsetek osób bezwzględnie zgadzających się z tym, że oddawanie długów jest obowiązkiem moralnym, wynosił aż 97 proc. Od tego czasu wskaźnik ten systematycznie spadał, stabilizując się dopiero w ostatnich latach - na poziomie 89-92 proc.
Teoretycznie udział osób wprost negujących obowiązek oddawania długów pozostaje marginalny (ok. 2-3 proc.), jednak warto zwrócić uwagę na fakt, że rośnie grupa respondentów, którzy nie mają w tej sprawie jednoznacznej opinii. Może to świadczyć o powolnym, ale postępującym relatywizowaniu konieczności regulowania własnych zobowiązań finansowych.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Co Polacy usprawiedliwiają najczęściej? Praca na czarno wciąż na szczycie listy
Badanie, przeprowadzone ponownie w 2025 r., przedstawia, jakie zachowania Polacy są w stanie najłatwiej zaakceptować, a na jakie wciąż nie ma moralnego przyzwolenia wśród zdecydowanej większości społeczeństwa.
Okazuje się, że zdecydowanie najmniejsze przyzwolenie budzi posługiwanie się cudzym dokumentem tożsamości w celu wyłudzenia kredytu. Takie działanie, będące przestępstwem, usprawiedliwia zaledwie 10,4 proc. badanych. Niewiele większą tolerancją cieszy się zawyżanie wartości szkód w celu uzyskania nienależnego odszkodowania (31,3 proc.) oraz niereagowanie na pomyłkę kasjera, który wydał za dużo reszty (31,9 proc.).
Poziom akceptacji gwałtownie rośnie w przypadku działań mających na celu uniknięcie konsekwencji zadłużenia. Zatajanie informacji, które mogłyby uniemożliwić wzięcie kredytu, usprawiedliwia już 43,9 proc. Polaków. Blisko połowa z nas (47,4 proc.) akceptuje częstą zmianę rachunków bankowych, by uciec przed komornikiem, a niemal tyle samo (48,4 proc.) usprawiedliwia przepisywanie majątku na rodzinę, by uniknąć spłaty wierzyciela.
Co ciekawe, zdecydowanie największe przyzwolenie społeczne dotyczy natomiast dwóch zachowań. Płacenie gotówką bez rachunku, by uniknąć podatku VAT, jest akceptowane przez 53,8 proc. badanych. Niekwestionowanym liderem w tej niechlubnej klasyfikacji pozostaje jednak podejmowanie pracy na czarno w celu uniknięcia ściągania długów z pensji, które usprawiedliwia aż 56,7 proc. Polaków.
Dlaczego Polacy coraz częściej akceptują moralnie wątpliwe zachowania w sferze finansów?
Skąd bierze się tak duża rozbieżność między deklarowaną uczciwością a realnym przyzwoleniem na nadużycia? Jak wynika z raportu, kluczowym czynnikiem jest głęboko zakorzeniony brak zaufania do instytucji. W siedmiu na dziewięć analizowanych przypadków, dominującym argumentem usprawiedliwiającym nieetyczne zachowanie była rzekoma nieuczciwość drugiej strony - banków, firm ubezpieczeniowych, komorników czy urzędów skarbowych.
Wydaje się zatem, że Polacy często traktują nieetyczne zachowania jako formę rewanżu lub obrony przed systemem, który w ich odczuciu jest nieuczciwy i restrykcyjny. Drugim najczęściej wskazywanym usprawiedliwieniem jest trudna sytuacja finansowa, która w opinii badanych legitymizuje choćby pracę w szarej strefie.
Interesujące jest jednocześnie to, kto chętniej przyzwala na zachowania moralnie wątpliwe. Zgodnie z Indeksem Akceptacji Nieetycznych Zachowań Finansowych, większą skłonność do usprawiedliwiania nieetycznych działań wykazują mężczyźni oraz osoby młodsze. Tym samym wiek odgrywa sporą rolę - chociaż nie aż tak dużą jak osobista sytuacja finansowa.
Jak się okazuje, osoby, które zaciągnęły kredyt lub pożyczkę i mają problem z ich spłatą, są jednocześnie najbardziej skłonne do przymknięcia oka na niemoralne zachowania innych. W tej grupie wskaźnik akceptacji nadużyć jest niemal dwukrotnie wyższy niż u osób, które nigdy nie miały zobowiązań finansowych.
Rejestry dłużników jako narzędzie dyscyplinujące
Mimo ogólnego przyzwolenia na unikanie spłaty długów, Polacy wciąż odczuwają respekt przed formalnymi konsekwencjami. Znajomość biur informacji gospodarczej (BIG) deklaruje aż 85,2 proc. badanych. Co więcej, ponad trzy czwarte respondentów (75,5 proc.) przyznało, że w przypadku wpisania do rejestru dłużników, od razu spłaciłoby dług, aby zostać z niego wykreślonym.
To pokazuje, że mimo deklarowanej pobłażliwości, realne konsekwencje, takie jak utrudniony dostęp do kredytów czy zakupów na raty, wciąż stanowią skuteczne narzędzie dyscyplinujące. Należy jednak zauważyć, że najmniejszą motywację do spłaty w takiej sytuacji wykazują osoby już posiadające problemy z zadłużeniem - w tej grupie odsetek osób, które nie spłaciłyby długu mimo wpisu do rejestru, jest ponad dwukrotnie wyższy niż w całej populacji.
Nawet "niewinne" minięcie się z prawdą może mieć poważne konsekwencje
Osoby, które chętniej przymykają oko na nieetyczne zachowania innych w sferze finansów, powinny mieć jednak świadomość, że unikanie regulowania swoich zobowiązań niesie za sobą poważne konsekwencje. Dotyczy to również bagatelizowanego problemu zatajania części informacji, by uzyskać kredyt; w tym przypadku w grę wchodzi odpowiedzialność karna.
Zgodnie z art. 297 Kodeksu karnego grozi to karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Z tego względu, przed zaciągnięciem jakiegokolwiek rozwiązania, warto dokładnie sprawdzić swoją zdolność kredytową i przeanalizować, na jakie zobowiązanie nas stać. Pomóc może w tym kalkulator zdolności kredytowej od Totalmoney.pl. Warto też sięgnąć przy okazji do rankingów kredytów gotówkowych czy hipotecznych.
Podsumowując, moralność finansowa Polaków wciąż jest na nienajgorszym poziomie, jednak nie da się ukryć, że przyzwolenie na niektóre zachowania jest wciąż zbyt duże. Co gorsze, wydaje się, że na przestrzeni lat społeczna akceptacja pewnych nadużyć rośnie - podczas gdy ostatecznie tracą na tym wszyscy.
Artykuł powstał we współpracy z Totalmoney.pl