Morele.net przyjęło kartę na gwarancję i nawet, po naprawie, wysłało ją klientowi. Ale nie temu, który zgłosił reklamację, ale poprzedniemu właścicielowi.
Morele.net to jeden z największych, polskich sklepów internetowych. Dziennie około 5 tysięcy osób składa w nim zamówienia, sam zresztą kiedyś kupiłem w nim telewizor. Klienci są chyba zadowoleni, bo opinie o sklepie są dobre. Jak wynika z informacji zamieszczonych na portalu Opineo.pl, „97% klientów poleca ten sklep”.
Wydaje się jednak, że w gronie tych 3% mniej zadowolonych internautów znajdzie się (już się znajduje?) użytkownik serwisu wykop.pl leesiuu, który kupił używaną kartę graficzną. Nabył ją od człowieka, który zakupił ją (nową) właśnie w sklepie morele.net. Niestety, karta się zepsuła, jednak producent objął ją trzyletnią gwarancją, więc można było złożyć reklamację, co ten nowy właściciel karty uczynił. Nie wszystko jednak poszło zgodnie z oczekiwaniami. Jak czytamy we wpisie na wykop.pl:
27 marca zgłosiłem kartę na gwarancję. Zapomniałem o zgłoszeniu (umknęło powiadomienie o odpowiedzi) i 7 maja ponownie prosiłem o utworzenie zgłoszenia RMA, bo chcę wysłać kartę. Morele obiecało się skontaktować ze mną jak miałbym ją wysłać, ale nikt do mnie nie napisał. Sam się upominałem kilka razy o to.
Karta 14 maja została wysłana i miesiąc była w serwisie. Przez ten czas kilka razy się upominałem o jakiekolwiek informacje co się dzieje z moją kartą. Byłem zbywany do momentu, kiedy dostałem wiadomość, że karta już do mnie wraca.
Morele.net kartę graficzną naprawi i odeśle, ale niekoniecznie do zgłaszającego reklamację
Niestety, okazało się, że gdy nie idzie – to nie idzie do końca, a omyłka goniła omyłkę. Okazało się, że naprawioną kartę wysłano na adres… poprzedniego właściciela urządzenia (najprawdopodobniej). Do Knurowa, nie do Katowic.
Sklep twierdzi, że takie dane zostały podane przy zgłoszeniu reklamacyjnym. Klient niestety nie jest w stanie tego udowodnić – jak tłumaczy, nie złożył reklamacji przez dostępny na stronie sklepu formularz reklamacyjny, a za pomocą wiadomości pisanych do obsługi klienta. Nie przeszkodziło to sklepowi w nadaniu numeru RMA, a nawet wysłania odpowiednich etykiet na przesyłkę kurierską.
Na chwilę obecną klient pozostaje zatem bez karty graficznej, która znajduje się w rękach osoby trzeciej. Najprawdopodobniej wina leży po stronie sklepu, który niejako z automatu zaciągnął dane innego klienta do zgłoszenia reklamacyjnego – zgłoszonego niestandardową drogą. Pozostaje się tylko cieszyć, że niefrasobliwość sklepu obsługującego zgłoszenie reklamacyjne nie dotyczy komponentu komputera zawierającego dane.
Jeśli sklepowi nie uda się odzyskać powierzonej innej osobie rzeczy wykopowicza, to wydaje się, że najwłaściwszą formą rekompensaty będzie przywrócenie stanu poprzedniego – czyli wydanie identycznej karty graficznej. Pomyłki są bowiem nieodłącznym elementem każdej ludzkiej działalności. Morele.net zdaje chyba sobie z tego sprawę i pisze na Wykopie:
@leesiuu: ogarniamy co zaszło, prośba o jeszcze chwilę cierpliwości, będziemy się z Tobą kontaktować na priv.
Co jest natomiast istotne to fakt, że niemożność korzystania z urządzenia przedłuża czas trwania gwarancji. Zgodnie z art. 581 §2 kodeksu cywilnego:
(…) termin gwarancji ulega przedłużeniu o czas, w ciągu którego wskutek wady rzeczy objętej gwarancją uprawniony z gwarancji nie mógł z niej korzystać.
A to jest o tyle istotne, że – jak wynika z wpisu użytkownika – właśnie mija 3-letni termin gwarancji na tę kartę. Jeśli zaś dostanie nowe urządzenie, to wydaje się, że zastosowanie znajdzie §1 cytowanego przepisu. Wówczas termin gwarancji będzie biegł na nowo od dnia wydania nowego sprzętu.