Podatek katastralny może nie być nazywany podatkiem katastralnym, ale co z tego, skoro spełni wszystkie funkcje i cele podatku katastralnego? Premier Morawiecki zapowiedział dziś, że możemy się go spodziewać jeszcze w 2023 roku.
Premier Mateusz Morawiecki był dziś rano gościem Krzysztofa Ziemca w stacji radiowej RMF FM. Poruszono kilka kwestii związanych z polską polityką, KPO, ale doświadczenie podpowiada mi, że najbardziej ekscytującą kwestią z perspektywy przeciętnego polskiego czytelnika jest dziś kwestia wprowadzenia podatku katastralnego.
Dlaczego mówi się o podatku katastralnym w Polsce?
Krótki kontekst: ceny nieruchomości w Polsce dość znacząco rosną, szczególnie w największych miastach. Dlatego też mniej zamożni ludzie w ogóle nie mogą sobie na nie pozwolić, a nawet klasa średnia ma dziś poważny problem z zakupem. Wynika to nawet nie tyle z rozjazdu wynagrodzeń z cenami mieszkań (wszelkie wykresy pokazują, że te tak naprawdę od kilkunastu lat są ze sobą mniej lub bardziej skorelowane), ale przede wszystkim z sytuacji gospodarczej w kraju. Wysoka inflacja doprowadziła do podniesienia stóp procentowych, a w konsekwencji dziś coraz trudniej jest otrzymać kredyt hipoteczny.
Wieści o wysokich cenach mieszkań są nieco przesadzone. To znaczy faktycznie: wiele osób ma problemy z ich zakupem i to duży problem społeczny, ale też wiele wskaźników ekonomicznych z zagranicy pokazuje, że mogło być i pewnie będzie o wiele gorzej.
Tym niemniej na przestrzeni lat poświęciłem na łamach Bezprawnika sporo miejsca na temat tego, jak pomóc w uregulowaniu cen mieszkań w Polsce. Nawoływałem do likwidacji podatku Belki, który sprawia, że nawet lokaty i konta oszczędnościowe oprocentowane grubo poniżej poziomu inflacji wymagają oddawanie dziś 19 proc. wypracowanego zysku na rzecz państwa. Tymczasem wynajem nieruchomości jest opodatkowany niżej, a i łatwo to robić „na czarno”.
Postulowałem też na przykład, by rząd pozwolił wreszcie wyrzucać ludzi na bruk, a chodziło oczywiście o ludzi, którzy są dzikimi lokatorami. Wiele mieszkań stoi pustych i czeka na lepsze czasy, ponieważ prawo nie chroni należycie własności, niektórzy po prostu boją się wynajmować.
Postulowałem wreszcie potrzebę rozważenia mądrego podatku katastralnego. A stali czytelnicy wiedzą, że do podatków mam mniej więcej taki stosunek, jak Leonardo DiCaprio do kobiet po 26. roku życia. Mądrego, czyli bardziej takiego, który zawodowych inwestorów odstrasza od zakupu nieruchomości, ale jednocześnie nie godzi w interesy zwykłych Polaków, którzy po prostu czasem mają 3-4 mieszkania i nie powinni być karani za to, że odziedziczyli coś po babci, czy chcą gdzieś ulokować oszczędności lub zabezpieczyć dzieci.
Miło mi poinformować, że pan premier posłuchał
Oczywiście domyślam się, że pan premier Morawiecki czyta Bezprawnika, bo jest jednym z nielicznych serwisów, które piszą jak Polska wygląda, a nie jak chcieliby ją widzieć politycy PiS lub Platformy Obywatelskiej.
Premier w swojej rozmowie z Krzysztofem Ziemcem przypomniał, że jego rząd w sprawie podatku katastralnego nie ma jeszcze konkretów, ale już od jakiegoś czasu walczy z zagranicznymi funduszami, które kupują po 200-500 mieszkań na raz. (Czytaj szerzej o problemie: To mogło być twoje mieszkanie na Bemowie w rozsądnej cenie, ale gardzisz podatkiem katastralnym, więc nordycki fundusz kupił ich tysiąc)
Prezes Rady Ministrów nie precyzuje jak dokładnie miałby wyglądać nowy podatek, może nadal przez PCC, może inaczej. Ale zagrożone mają się czuć nie tylko fundusze, ale nawet prywatni inwestorzy, którzy kupują więcej, niż kilka nieruchomości.
Myślimy tylko i wyłącznie o nałożeniu opłat powyżej kilku mieszkań kupowanych przez tego samego inwestora. Jeżeli ktoś kupił już 7 czy 8 mieszkań, to też należy się przyglądnąć temu, bo to znaczy, że jest to osoba zamożniejsza – mówił Mateusz Morawiecki w RMF FM
Czy podatek katastralny jest sprawiedliwy?
Przyznam szczerze – średnio. To jednak ingerencja w wolność gospodarczą. Ale rząd rzeczywiście jest konstytucyjnie zobowiązany do prowadzenia polityki mieszkaniowej. Choć lewicowcy często idą w swoich interpretacjach zbyt daleko, w zasadzie domagając się podarowania im mieszkania przez państwo, to niewątpliwie jakaś forma mądrego podatku katastralnego, mająca na celu ucięcie rynku spekulacyjnego, może pomóc w naprawie sytuacji mieszkaniowej.
Choć – raz jeszcze – uważam, że to za mało i zwiększenie uprawnień wynajmujących kosztem dzikich lokatorów powinno być pierwszym krokiem rządu.