Rewolucja? Czy może jednak kolejny pomysł, który podzieli los Mieszkania Plus? Przekonamy się już wkrótce, bo prezydent właśnie podpisał ustawę pozwalającą tworzyć społeczne agencje najmu. Czym będzie taki najem społeczny? W założeniu ma pomóc osobom zbyt majętnym na lokal komunalny, a jednocześnie ze zbyt małym dochodem, by zdecydować się na najem na wolnym rynku.
Najem społeczny, czyli rozwiązanie „pośrodku”
Ustawa, która lada moment wejdzie w życie, nie tworzy takich społecznych agencji najmu z automatu, daje jedynie instrumenty do ich powstawania. Resort rozwoju, w którym powstało nowe prawo, używa skrótu SAN, więc my zrobimy to samo. Otóż SAN-y będą mogły utworzyć:
- spółki gminne
- stowarzyszenia
- fundacje
- spółdzielnie socjalne
Ten ostatni przykład jest istotny, bo to również stosunkowo nowe rozwiązanie w polskim prawie. Rozwiązanie bardzo dobre, bo dziś tego typu inicjatywy wyrastają w większych i mniejszych ośrodkach jak grzyby po deszczu, pomagając osobom z niepełnosprawnościami, w trudnej sytuacji życiowej bądź mającym problem ze znalezieniem pracy. Jednak o ile spółdzielnie socjalne to w dużej mierze niewielkie przedsiębiorstwa, to w przypadku społecznych agencji najmu mowa o znacznie poważniejszej inicjatywie. Bo gdy w grę zaczyna wchodzić najem mieszkań, pojawiają się znacznie większe pieniądze.
Jak będą działać SAN-y? Po pierwsze do ich zadań będzie należało pozyskanie mieszkań na wynajem od ich właścicieli. Jak ich do tego przekonać? Na przykład ulgami podatkowymi, gwarancją terminowego czynszu i wieloletnią umową. Następnie takie mieszkanie byłoby przekazywane chętnym rodzinom. W gronie adresatów są osoby, których może być nie stać na potwornie przecież drogi w Polsce wynajem mieszkania na wolnym rynku. A że wymogi do lokali komunalnych są często nie do osiągnięcia dla wielu rodzin, to najem społeczny miałby być takim rozwiązaniem „pośrodku”. Również w kwestii jakości danego lokalu, który z dużym prawdopodobieństwem miałby wyższy standard niż ten komunalny.
Czy to pomoże rynkowi?
Nie łudźmy się – ze społecznymi agencjami najmu czy bez nich – mieszkania nadal będą drożeć. Ale autorzy tego pomysłu liczą na to, że będzie on jednym z kilku, które w jakimś stopniu uzdrowią i ucywilizują rynek. SAN-y mają być też reakcją na to, co wydarzyło się w trakcie pandemii. Mnóstwo mieszkań stało przecież pustych, a ich właściciele – żyjący z najmu okazjonalnego czy długoterminowego – popadli w potężne tarapaty finansowe. Pomysł na najem społeczny w teorii mógłby powstrzymać nieograniczony skup mieszkań i przesunąć nas w tej kwestii cywilizacyjnie trochę bardziej na zachód, gdzie zdecydowanie więcej osób niż w Polsce żyje na co dzień w wynajmowanych mieszkaniach. Bo są one niedrogie i życie w nich faktycznie się opłaca.
Tymczasem dziś w Polsce ceny nowych mieszkań są gigantyczne i podobnie dzieje się z proponowanymi przez wynajmujących czynszami za lokale na wynajem. I nic nie wskazuje, by rosnąca z miesiąca na miesiąc bańka zaczęła pękać. Stąd wydaje się, że warto próbować nieszablonowych rozwiązań, a do takich z pewnością należą SAN-y. Tym bardziej że stoją też za nimi inne zachęty, takie jak dopłaty do czynszu w ramach programu Mieszkanie Na Start. Liczyć na nie będą mogli ci, którzy na najem społeczny się zdecydują.
Dużo w rękach samorządów
Wydaje się, że najbliżej do stworzenia takiej prototypowej społecznej agencji najmu byłoby samorządom. Być może wicepremier Jarosław Gowin, firmujący to rozwiązanie, już nawet porozumiał się z jakimś miastem, by trochę pokazowo utworzyć taki pierwszy SAN i pokazać jak działa. Dziś przecież miasta stawiają na swoje budownictwo komunalne i pewnie robiłyby to jeszcze częściej, gdyby nie to że wiele działek jest już zajętych przez deweloperkę. Tymczasem tu pojawia się szansa na to, by taki swego rodzaju lokal quasi-komunalny pojawił się w już istniejącym zasobie mieszkaniowym, na przykład na nowym osiedlu. Warto więc obserwować to czy SAN-y będą powstawać, a jeśli tak to jakie będą ich pierwsze kroki w Polsce. Kto wie, może akurat wynaleziono panaceum na coraz liczniejsze patologie na polskim rynku mieszkań?