Ceny nowych mieszkań spadły po praz pierwszy od 2017 r.
Nie jest żadną tajemnicą, że od wielu lat w Polsce brakuje mieszkań. Niedostateczna podaż na rynku nieruchomości to tylko jeden z czynników, przez które mieszkania systematycznie drożeją. Warto tutaj wskazać także chociażby rosnące koszty robocizny, czy materiałów budowlanych. Systematyczny wzrost cen dotyczy zresztą nie tylko rynku pierwotnego, ale także nieruchomości nabywanych z drugiej ręki.
Czy coś w tej kwestii zmieniła epidemia koronawirusa? Okazuje się, że możemy mieć do czynienia wręcz z sensacją. Jak podaje portal Subiektywnie o Finansach, w drugim kwartale 2020 r. ceny nowych mieszkań spadły. Ostatni taki przypadek miał miejsce na początku 2017 r.
Spadek cen nie jest w tym przypadku porażający. Wynosi raptem 3,9% mniej, niż w pierwszym kwartale tego roku. Przekłada się to na 9.44 zł mniej na każdym metrze kwadratowym nowego mieszkania.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Dopiero nadchodzące miesiące pokażą, czy ceny nowych mieszkań dalej będą spadać
Od razu warto jednak ostudzić hurraoptymizm osób liczących na pęknięcie bańki na rynku nieruchomości w Polsce. Raport przedstawiony przez NBP wskazuje jednoznacznie, że patrząc całościowo na pierwsze półrocze 2020 r., ceny na rynku pierwotnym dalej rosną. Nowe mieszkania w największych miastach Polski są droższe o 6,5%, w Warszawie "tylko" o 5,7%.
Specjaliści od rynku nieruchomości dane przedstawione przez NBP traktują z ostrożnością. Ceny nowych mieszkań mogły spaść nie tylko dlatego, że deweloperzy skorygowali swoje cenniki. Alternatywnym wyjaśnieniem jest niewprowadzenie do oferty nowych nieruchomości z odpowiednio wyższą ceną. Być może niektórzy klienci, chociażby z powodu skutków recesji wywołanej przez epidemię, wycofali się z zawartych wcześniej umów.
Jedno jest pewne: to nie pęknięcie bańki. Głównie dlatego, że drożyzna na polskim rynku nieruchomości ma charakter nie spekulacyjny, lecz systemowy. Skutki epidemii koronawirusa z pewnością mają jakiś wpływ na ceny nowych mieszkań. Pytanie brzmi: jaki dokładnie? Wszystko zależy oczywiście od dalszego przebiegu epidemii w naszym kraju.
Na rynku wtórnym ceny kupna mieszkań dalej rosną, podobnie jak w przypadku działek budowlanych
Pewnym potwierdzeniem, że nie mamy do czynienia z odwróceniem długofalowego trendu, są stabilne wzrosty cen na rynku wtórnym. Raport NBP wskazuje, że średnia cena transakcyjna dla siedmiu miast wzrosła o 2%, do 8,15 zł. za metr kwadratowy. W Warszawie w skali roku odnotowano wzrost o 15,6%, od początku 2020 r. o 7,5%. Średnio za metr kwadratowy mieszkania z drugiej ręki kosztował w stolicy 9.92 zł.
Przyczyny takiego stanu rzeczy można upatrywać chociażby w działalności osób zawodowo trudniących się obrotem mieszkaniami na rynku wtórnym. Mowa chociażby o "małżeństwie", które "kupi mieszkanie za gotówkę". W praktyce przedsiębiorca zakupione mieszkanie w dobrej lokalizacji sprzeda z zyskiem komuś innemu.
Warto przy tym zauważyć, że wzrosło zainteresowanie działkami budowlanymi. Trend ten szczególnie nasilił się w okolicach maja - niektóre kategorie gruntów podrożały wówczas nawet o 90%. W czerwcu i lipcu ceny zdecydowanie spadły. Ostatecznie jednak są i tak wyższe o kilkanaście procent, niż w zeszłym roku.
Szczególna zainteresowanie działkami budowlanymi na wczesnym etapie pandemii łatwo wytłumaczyć. Nieruchomości to nie tylko pewna lokata kapitału i ochrona przed skutkami inflacji. W przeciwieństwie do mieszkań, właściciele domów mają zazwyczaj do dyspozycji większą przestrzeń. To nieoceniony atut w warunkach izolacji potencjalnie wymuszonej przez epidemię.