Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Tak brzmi morał wiersza, który poznaje każde dziecko już w podstawówce. Skoro w biedzie, to nie wtedy, kiedy ubogiemu sąsiadowi telewizja remontuje dom na oczach całego kraju. Przecież bieda właśnie się skończyła, a zatem nie ma po co pomagać.
Telewizją rządzą emocje, a największą oglądalność mają te programy, które zapewniają największy ich ładunek. To właśnie stąd bierze się ogromna popularność różnego rodzaju programów interwencyjnych, które możemy oglądać na antenie niemal każdej stacji. Również z tego powodu w dowolnym talent show największe szanse ma uczestnik, który jest doświadczony przez los, a niekoniecznie najładniej śpiewa. Ta sama reguła ma zastosowanie w bardzo popularnych programach, w których telewizyjna ekipa remontowa gruntownie zmienia oblicze pokoju lub całego mieszkania, a nawet domu.
Programy te różnią się sposobem doboru uczestników. Jedne stawiają na przebojowość, a jeszcze inne starają się pomagać ludziom w trudnej sytuacji życiowej. Tak właśnie działa program emitowany na antenie Polsatu – Nasz nowy dom, w którym ostatnio ekipa wraz z prowadzącą Katarzyną Dowbor odwiedziła mazurskie Szczytno. Podczas kręcenia tego odcinka doszło do pokazu niespotykanej wręcz sąsiedzkiej przyjaźni. Gdy drużyna majstrów kończyła już metamorfozę domu kobiety, która samotnie wychowuje dwójkę dzieci, zwyczajowo poproszono tłumnie zgromadzonych gapiów o pomoc przy drobnych pracach wykończeniowych czy porządkowych. Ku zdumieniu producentów, wszyscy obecni odmówili, o czym prowadząca nie omieszkała wspomnieć w programie.
Nasz nowy dom, a sąsiedzi niestety bez zmian
Jak się okazało, uszczypliwości wobec bohaterki odcinka nie zakończyły się podczas kręcenia. Po wyjeździe ekipy remontowej uczynni i pomocni sąsiedzi oblali świeżo odmalowany dom niebieską farbą, a ponadto w nocy potrafią pukać w jej okna albo nawet rzucać kamieniami. Poruszeni tą sytuacją producenci postanowili wrócić do Szczytna i jeszcze raz odmalować ściany domu pani Lidii.
Ostatni dzień zdjęciowy do programu oglądało na żywo kilkadziesiąt osób. Niestety wśród nich pojawiły się też osoby, które aż zionęły nienawiścią. Twierdziły, że remont się nie należy, że one są w trudniejszej sytuacji. To było naprawdę bardzo przykre.
Tak całą sprawę komentowała na łamach lokalnej pracy bohaterka odcinka.
Niestety wychodzi na to, że zamiast Adama Mickiewicza i jego wiersza Przyjaciele, do programu lektur bardziej pasuje modlitwa sąsiadów Adasia Miauczyńskiego.