Bez zasiłku chorobowego od ZUS od pierwszego dnia L4 pracownika
Jedna z najgłośniejszych obietnic wyborczych Koalicji Obywatelskiej, dotycząca przeniesienia na ZUS obowiązku płacenia zasiłku chorobowego już od pierwszego dnia nieobecności pracownika, nie zostanie prawdopodobnie zrealizowana.
Jak wynika z informacji uzyskanych przez money.pl, rząd, po przeprowadzeniu analiz, zdecydował o zarzuceniu prac nad reformą. Powodem są nie tylko zbyt duże koszty dla budżetu państwa, szacowane na 13-14 mld zł rocznie, ale również poważne obawy o stworzenie pola do nadużyć, na które zwracali uwagę sami pracodawcy.
Zgodnie z obietnicą, ujętą w programie „100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów”, zasiłek chorobowy od pierwszego dnia nieobecności pracownika miał być płacony przez ZUS, a nie, jak dotychczas, przez pierwsze 33 dni przez pracodawcę. Celem miało być obniżenie kosztów działalności, zwłaszcza dla mikroprzedsiębiorców.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Jak się jednak okazuje, mimo że Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej przygotowało już nawet wstępny projekt ustawy w tej sprawie, został on zablokowany na etapie Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów, jeszcze przed oficjalnym przyjęciem przez rząd. Kluczową barierą okazały się finanse. Jak tłumaczy w rozmowie z money.pl Sebastian Gajewski, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej,
Ta reforma kosztowałaby 13-14 mld zł rocznie z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. To koszty porównywalne z rentą wdowią w wariancie docelowym 25 proc. Środki te musiałyby pochodzić z funduszu chorobowego, w którym - w przeciwieństwie do nadwyżkowych funduszy rentowego i wypadkowego - jest deficyt. W rezultacie gdyby rozwiązania te weszły w życie, minister finansów musiałby dopłacić 13-14 mld zł rocznie dotacji z budżetu państwa do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych
Ryzyko nadużyć i brak podobnych rozwiązań w Europie
Drugim, równie istotnym argumentem przeciwko reformie, było ryzyko systemowych nadużyć. Obawy w tym zakresie zgłaszali sami pracodawcy, zasiadający w Radzie Dialogu Społecznego. Wskazywali oni na niebezpieczeństwo, że w okresach mniejszej liczby zamówień lub trudniejszej sytuacji finansowej, nieuczciwe firmy mogłyby umawiać się z pracownikami na fikcyjne zwolnienia lekarskie, których koszt w całości ponosiłby ZUS.
Dodatkowym argumentem, który przeważył szalę, była analiza porównawcza rozwiązań stosowanych w innych krajach Unii Europejskiej. Okazało się, że w całej UE tylko Cypr finansuje zwolnienia lekarskie od pierwszego dnia bez udziału pracodawcy. We wszystkich pozostałych krajach firmy partycypują w kosztach przez okres od kilku dni do nawet dwóch miesięcy, jak ma to miejsce w Niemczech. Rządzący najwyraźniej doszli zatem do wniosku, że nie ma powodu, by wychodzić przed szereg, skoro w prawie wszystkich krajach UE funkcjonują rozwiązania zbliżone do polskiego.
Mimo zarzucenia prac, wiceminister Gajewski deklaruje, że temat może powrócić w przyszłości, w zależności od możliwości budżetowych. Zapewnia jednocześnie, że ewentualne sfinansowanie zmiany nie będzie się odbywać kosztem podniesienia składki chorobowej.
Na razie jednak rząd skupia się na innym, pilniejszym problemie - reformie orzecznictwa lekarskiego. Dla przedsiębiorców oznacza to, że w najbliższych latach wciąż będą ponosić koszty wynagrodzenia chorobowego swoich pracowników przez pierwsze 33 dni ich nieobecności.