W aż czterdziestu sklepach internetowych Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wykrył błędy związane ze złym wdrożeniem przepisów dyrektywy Omnibus. Najczęściej chodzi o nieprawidłowości przy informacji o najniższej cenie produktu. Część przedsiębiorców świadomie kombinuje przy tej zmianie, ale nie da się ukryć, że nowe zasady są też często trudne do zinterpretowania.
Nieprawidłowości przy informacji o najniższej cenie produktu
Wiemy już, że inspekcja handlowa rusza na kontrole w sześciu największych stacjonarnych sieciach handlowych w Polsce. Ale wątpliwości, jakie narosły wobec wskazywania najniższych cen z ostatnich 30 dni na przykład w Biedronce, to nie wszystko. Problem dotyczy też sektora e-commerce. UOKiK sprawdził już 40 stron należących do największych graczy w Polsce. I do wszystkich wysłał wezwania z zarzutami i prośbą odniesienia się do nich. Mówimy tu między innymi o takich sklepach jak AliExpress, Allegro, Amazon, Douglas, Electro, Empik, Eobuwie, Media Expert, Notino, Orange, Play, Shopee, Smyk, Tchibo, Zalando czy Zara. Co wzbudziło zastrzeżenia?
Błędów jest cała masa
Przypomnijmy, informowanie o najniższej cenie z ostatnich 30 dni jest nowym obowiązkiem wszystkich przedsiębiorców. Ma on sprawić, że klient będzie świadomy tego czy dany produkt, będący w danym momencie w cenie promocyjnej, nie był jeszcze bardziej przeceniony na przykład dwa tygodnie wcześniej. Zasady pokazywania owej najniższej ceny są jednoznaczne, a jednak w wielu sklepach internetowych są one łamane. Oto przykład:
W tym wypadku najniższa cena jest po pierwsze przekreślona, a po drugie nie ma informacji czym ona jest. W obu przypadkach jest to złamanie przepisów, które przekreślanie zakazują, a nakazują opisanie ceny tak, żeby nie było wątpliwości co ona oznacza. Poniższy przykład z kolei…
…pokazuje, że nie można też informacji o tym, czym jest owa cena, ukrywać w komunikacie pojawiającym się dopiero po tym jak najedzie się na nią myszką. Tymczasem Amazon zrobił to jeszcze inaczej…
…wprowadzając nieznaną w przepisach konstrukcję „mediany ceny sprzedaży zapłaconej przez klientów za dany produkt”. UOKiK zwraca też uwagę na to, że niektóre sklepy internetowe prezentują informację o najniższej cenie w sposób nieczytelny, wykorzystując do tego kombinacje z czcionką, kolorystyką i kontrastem:
Jako że przepisy są nowe, to Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów póki co nie planuje tym sklepom internetowym stawiać zarzutów, które mogą skończyć się dotkliwymi karami. Ale, jeśli nie zastosują się do zaleceń, mogą ich spotkać za to surowe konsekwencje.
Trudne wdrażanie nowych przepisów
Nie brakuje opinii, również na łamach Bezprawnika, że obowiązek monitorowania cen z ostatnich 30 dni jest upierdliwy i głupi. Ale jest częścią polskiego systemu prawnego, i nic nie wskazuje na to żeby został on zdjęty, bo wynika on z obecności Polski w Unii Europejskiej. Dlatego polscy przedsiębiorcy nie mają wyjścia i muszą się do tego dostosować, nawet jeżeli przez pierwsze miesiące obowiązywania przepisów Omnibusa będziemy mieli do czynienia z chaosem. Warto jednak pamiętać, że mamy do czynienia ze zmianą historyczną, która wyjątkowo wzmacnia pozycję konsumentów na rynku, chociażby poprzez walkę z fałszywymi opiniami w sieci. Wierzmy więc, że początkowy ból przy wdrażaniu przepisów zostanie wynagrodzony lepszą i bardziej przejrzystą sytuacją w relacjach sprzedawca-konsument.