Po II wojnie światowej wiele nieruchomości zostało przejętych przez państwo, ale nadal można było je kupować i sprzedawać
Taka perspektywa wydaje się dość odległa, lecz pamiętajmy, że PRL w Polsce trwał aż 45 lat. Przejęcia nieruchomości zaś następowały w różnych okresach komunizmu (choć głównie miało to miejsce w jego pierwszych latach).
Wiedza o nacjonalizacji jest w naszym społeczeństwie powszechna. Ale nie każdy ma świadomość tego, że gdy jakieś dobra zostały w PRL-u odebrane siłą prywatnym właścicielom, to często w świetle prawa nadal oni nimi pozostawali.
Z tego powodu w słusznie minionej epoce istniał rynek obrotu przejętymi przez państwo nieruchomościami. Ci, którzy decydowali się na ich sprzedaż, zwykle za bezcen, nie wierzyli, że komunizm kiedykolwiek może się zakończyć ani w to, że będą mogli dysponować swoimi domami czy mieszkaniami.
Z kolei osoby kupujące takie nieruchomości traktowały je jako okazje inwestycyjne. Wychodziły one z założenia, że warto za cenę samochodu kupić np. udział we własności kamienicy, a nawet cały budynek, by być może dysponować w nim w razie upadku PRL-u.
Takie inwestycje w okresie komunizmu nie cieszyły się popularnością. Niemniej postąpić w ten sposób mógł właściwie każdy, gdyż ceny tego rodzaju nieruchomości były śmiesznie niskie.
Choć opisany stan rzeczy dotyczy rzeczywistości sprzed kilkudziesięciu lat, warto mieć na uwadze to, że w razie poważniejszej zawieruchy w Polsce może być podobnie.
Ryzyko długotrwałego przejęcia przez państwo nieruchomości mogą nieść za sobą np. zmiana ustroju, wojna czy okresowo obowiązujące prawo.
Najtrudniejsze w odzyskaniu okazywały się mieszkania. Łatwiej było z lokalami użytkowymi
Nie wszystkie osoby, które kupiły w PRL-u dobra włączone do zasobów państwowych, otrzymały je do dyspozycji je wraz z powstaniem III RP.
Do dziś żyją jeszcze inwestorzy lub ich potomkowie, jakim nie udało się odzyskać nabytych kilkadziesiąt lat temu mieszkań, przyznawanych w okresie komunizmu jako lokale komunalne.
Ale bardzo łatwe w porównaniu z tym było np. wyegzekwowanie od państwa pomieszczeń użytkowych, gdzie znajdowały się sklepy czy urzędy.
Miejmy nadzieję, że w Polsce będzie bezpiecznie, a także, że jako społeczeństwo zachowamy wszystko, na co ciężko zapracowaliśmy w ostatnich dekadach.
Pamiętajmy przy tym, że nawet przejęcie naszej nieruchomości przez państwo, jak pokazuje historia PRL-u, nie musi oznaczać tego, że nigdy nie będziemy nią dysponować.
Bez wątpienia w takich sytuacjach popłaca nadzieja na lepsze jutro. Bo ci, którzy nie wierzyli w upadek komunizmu, nieraz wyzbyli się rodzinnych majątków za bezcen. Inni zaś, stosunkowo mało ryzykując, zabezpieczyli przyszłość swoich bliskich na wiele lat.