Zapamiętajcie w końcu, że karetka to nie taksówka. A jeśli już to bardzo droga

Prawo Zdrowie Dołącz do dyskusji
Zapamiętajcie w końcu, że karetka to nie taksówka. A jeśli już to bardzo droga

Nieuzasadnione wezwanie karetki to nie tylko zawracanie głowy dyspozytorom, ratownikom i lekarzom, ale także wykroczenie. Wzywanie pogotowia do przypadków ewidentnie niewymagających tak drastycznych środków może nas kosztować niemałe pieniądze. Gdzie leży granica? Na szczęście przepisy określają to zaskakująco jasno.

Nie popełniamy wykroczenia, jeśli po prostu źle zinterpretujemy nasz stan zdrowia przed zadzwonieniem na 112

Ludzie miewają różne pomysły, byleby przyoszczędzić nieco pieniędzy, uniknąć minimum wysiłku, albo po prostu zrobić komuś głupi żart. Są osoby, które wzywają karetkę pogotowia, bo nie chce im się płacić za taksówkę. Inni spokojnie mogliby dotrzeć do szpitala samodzielnie, ale z jakiegoś powodu nie chcą tego robić. W grę wchodzi przewrażliwienie na punkcie własnego zdrowia albo wręcz czyste wygodnictwo. Są oczywiście także żartownisie, którzy z sobie tylko zrozumiałych pobudek wzywają karetkę, choć wiedzą, że absolutnie nie ma ku temu żadnej potrzeby.

Czy można takie przypadki zwalczać? Jak najbardziej. Nieuzasadnione wezwanie karetki w niektórych przypadkach już teraz stanowi wykroczenie. Trzeba jednak pamiętać, że prawo nie może być zbyt represyjne. W przeciwnym wypadku może zniechęcać faktycznie potrzebujących pomocy. Obecnie w skrajnych przypadkach możemy zastosować art. 66 kodeksu wykroczeń.

§  1.  Kto:
1) chcąc wywołać niepotrzebną czynność, fałszywą informacją lub w inny sposób wprowadza w błąd instytucję użyteczności publicznej albo organ ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia,
2) umyślnie, bez uzasadnionej przyczyny, blokuje telefoniczny numer alarmowy, utrudniając prawidłowe funkcjonowanie centrum powiadamiania ratunkowego podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1500 zł.

§  2.  Jeżeli wykroczenie spowodowało niepotrzebną czynność, można orzec nawiązkę do wysokości 1000 złotych.

Pierwszy przypadek to nieuzasadnione wezwanie przez żartownisiów. Przy czym należy pamiętać, że karana jest już sama próba wprowadzenia dyspozytora w błąd. Drugi jest o wiele bardziej interesujący. Owszem, kara grozi nam za blokowanie numeru alarmowego. Trzeba jednak pamiętać, że sprawca musi działać umyślnie i bez uzasadnionej przyczyny. Tym samym obiektywnie nieuzasadnione wezwanie, będące skutkiem błędnego przekonania o stanie zdrowia własnym albo innego poszkodowanego, już nie stanowi wykroczenia.

Sprawcy grozi areszt albo ograniczenie wolności. Najważniejszą karą będzie tutaj jednak grzywna w wysokości do 1500 zł. Należy jednak pamiętać o §2, który pozwala powiększyć karę o 1000 zł nawiązki. Wystarczy, że faktycznie karetka do takiego „pacjenta” wyjechała.

Nieuzasadnione wezwanie pogotowia to zabranie karetki komuś, kto może faktycznie jej potrzebować

Wciąż pozostaje nam kwestia „uzasadnionej przyczyny”, która na szczęście została zdefiniowana w odniesieniu do karetek pogotowia. Nie znajdziemy jej jednak w kodeksie wykroczeń. Musimy zajrzeć do ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym. Przede wszystkim nieuzasadnione wezwanie w tym przypadku będzie takim, w którym nie mamy do czynienia ze stanem bezpośredniego zagrożenia życia albo nagłego zagrożenia do zdrowia. Pierwsze pojęcie jest raczej oczywiste, definicję drugiego znajdziemy w art. 3 pkt 8) przywołanego aktu prawnego.

8) stan nagłego zagrożenia zdrowotnego – stan polegający na nagłym lub przewidywanym w krótkim czasie pojawieniu się objawów pogarszania zdrowia, którego bezpośrednim następstwem może być poważne uszkodzenie funkcji organizmu lub uszkodzenie ciała lub utrata życia, wymagający podjęcia natychmiastowych medycznych czynności ratunkowych i leczenia;

Siłą rzeczy, zdecydowana większość z nas nie ma dostatecznej wiedzy medycznej, by móc precyzyjnie ocenić sytuacje. Nic więc dziwnego, że nawet 60 proc. wszystkich wyjazdów zespołów ratownictwa medycznego to przypadki nieuzasadnione.

Jak więc wygląda to w praktyce? W pierwszej kolejności kontaktujemy się z dyspozytorem, który ocenia, czy rzeczywiście należy podjąć decyzję o wezwaniu pogotowia. Z danych opublikowanych przez portal Bankier.pl wynika, że 32 proc. zgłoszeń nie kończy się wysłaniem karetki. Jeżeli jednak nakłamiemy dyspozytorowi, to najprawdopodobniej do tego jednak dojdzie. Stan pacjenta na miejscu oceni zespół ratownictwa. Jeżeli uznają, że mają do czynienia z ewidentnie nieuzasadnionym wezwaniem, to mogą wezwać policję. Funkcjonariusze wystawią nam mandat.

Co jakiś czas powraca pomysł wystawiania opłat za nieuzasadnione wezwanie już przez samych ratowników. Od czasu do czasu nawet czynione są przymiarki, by rzeczywiście uchwalić takie przepisy. Zawsze jednak są w końcu zarzucane. Wydaje się, że przyniosłyby więcej szkód niż korzyści. Nieuzasadnione wezwania karetek stanowią poważny problem i nie należy ich bagatelizować. Gorsze mogą się jednak okazać uzasadnione przypadki, do których pogotowie wezwane nie zostanie z obawy przed koniecznością zapłaty za jego przyjazd.