Parkingi sklepowe z jakiegoś powodu przyciągają entuzjastów nocnych zabaw samochodami
Niektórym samo jeżdżenie samochodem po drogach nie wystarcza. Z drugiej strony kariera profesjonalnego rajdowca jest trudna, niepewna oraz prawdopodobnie droga. Wynajęcie sobie toru wyścigowego w Polsce to również niemały wydatek, bo paręset złotych za godzinę. W tej sytuacji w wielu miastach Polski znajdują się osoby, dla których osiągalną alternatywę stanowią nocne drifty po okolicznych parkingach.
Ktoś mógłby powiedzieć, że nie robią one nic złego. W końcu nocą rozległy parking pod centrum handlowym stoi zwykle pusty. Nie ma więc większego ryzyka uszkodzenia czyjegoś auta ani tym bardziej rozjechania jakiegoś przypadkowego pieszego. Jest jednak jeden poważny problem: nieproporcjonalny hałas, który uprzykrza noc osobom, które próbują spać z otwartym oknem. Nic więc dziwnego, że amatorów kręcenia po nocy "bączków" swoim samochodem ściga policja albo straż miejska. Pytanie jednak brzmi: za co dokładnie?
Rozważania na ten temat należałoby zacząć od art. 98 kodeksu wykroczeń, który dość często bywa podawany w tym właśnie kontekście.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Trzeba przyznać, że nie jest to szczególnie surowy przepis. Owszem, parking pod sklepem najprawdopodobniej nie będzie drogą publiczną, strefą zamieszkania albo strefą ruchu. Są to najczęściej tereny zupełnie prywatne, na których nie ma większego sensu domagać się wytyczenia strefy ruchu. Pod względem miejsca art. 98 k.w. jak najbardziej można zastosować. Nocne drifty na parkingu rzeczywiście wiążą się też z niezachowaniem należytej ostrożności przez kierowcę.
Pozostaje jednak kwestia zagrażania bezpieczeństwa innej osoby. Jeśli kręcimy "bączki" w samotności i w promieniu kilkudziesięciu metrów nie ma żywego ducha, to rzeczywiście trudno mówić o wypełnieniu tej przesłanki. Jeśli jednak nocne drifty odbywają się w towarzystwie osób, którym próbujemy w ten sposób zaimponować, to możemy się spodziewać kary.
Za nocne drifty na parkingu w skrajnych przypadkach może grozić grzywna w wysokości nawet 30 tys. zł
Mandat za złamanie art. 98 k.w. może wynieść aż 5 000 zł. Jeżeli kierowca odmówi jego przyjęcia i sprawa trafi do sądu, to zagrożenie karą rośnie do 30 000 zł. Karę nagany spokojnie możemy zignorować. Sądy wymierzają ją stosunkowo rzadko. Do tego nie wywiera żadnych faktycznych skutków prawnych względem skazanego.
Co w sytuacji, gdy dany parking jednak jest częścią strefy zamieszkania albo strefy ruchu? Wówczas powinniśmy zastosować art. 86 k.w.
Na szczególną uwagę zasługuje w tym przypadku §3, który pozwala zastosować środek niemożliwy w przypadku art. 98 k.w. Nocne drifty mogą się w skrajnych przypadkach skończyć zakazem prowadzenia pojazdów. Jego późniejsze złamanie stanowi już poważne przestępstwo zagrożone karą nawet 5 latami odsiadki.
Za bezcelowe hałasowanie samochodem pod czyimiś oknami również można dostać mandat
Warto także wspomnieć o innym przepisie kodeksu wykroczeń. Przykład hałasu niedającego spać mieszkańcom okolicznych domów i bloków podałem nieprzypadkowo. Wobec miłośników kręcenia "bączków" na parkingu po nocach można bowiem zastosować także nieoceniony art. 51 k.w.
Nie da się ukryć, że nocne drifty w oczywisty sposób zakłócają innym spoczynek nocny hałasem. W tym przypadku z ukaraniem musi się liczyć nie tylko sam kierowca, ale także ewentualni gapie zachęcający go do dalszych popisów.