Procesy o obrazę uczuć religijnych z natury są dosyć kontrowersyjne. Dodajmy do tego fakt, że ten konkretny dotyczy Jerzego Urbana i otrzymamy wybitnie medialną mieszankę. Sprawa została skierowana do ponownego rozpoznania, a sam Urban – jak mówi – ma to w du**e.
Obraza uczuć religijnych na łamach NIE
Jerzy Urban jest postacią niewątpliwie ciekawą. Nie da się ukryć, że dzisiaj stanowi w obiegowej opinii symbol braku wolności słowa – z uwagi na skutecznie pełnioną ongiś funkcję rzecznika prasowego rządu PRL, szczególnie, że miało to miejsce w wyjątkowo gorącym okresie trwania (i schyłku) zbrodniczego ustroju. Według mnie Jerzy Urban jest jednak – przynajmniej dzisiaj – paradoksalnie symbolem wolności słowa – poprzez „Tygodnik NIE„.
To właśnie w rzeczonym czasopiśmie pojawiła się karykatura Chrystusa, która obraziła niektórych katolików (w liczbie kilku), więc Jerzemu Urbanowi wytoczono proces dot. obrazy uczuć religijnych. Obrazek był primaaprilisowym żartem i przedstawiał zdziwionego Jezusa Chrystusa, który znajdował się w znaku zakazu.
Jak donosi Polska Agencja Prasowa, proces w sprawie rusza od nowa. Sama sprawa trwa już ponad 6 lat, a Jerzego Urbana uznano winnym, a następnie skierowano sprawę do ponownego rozpoznania. Owo ponowne rozpoznanie właśnie ma miejsce.
Sprawa jest kontrowersyjna, jak sam Jerzy Urban
Sam Jerzy Urban wskazywał w zeszłym roku, że nie będzie brał udziału w kolejnych etapach procesu. Sam wyjaśniał Polskiej Agencji Prasowej
Kończę w tym roku 86 lat i nie jestem już zainteresowany końcem tej sprawy. (…) Mogą mnie skazać nawet na dożywocie i mam to w d…
Według prokuratury zarzut obrazy uczuć religijnych wyraża się w opublikowaniu
karykaturalnego wizerunku nawiązującego do wizerunku Jezusa, z mało inteligentnym wyrazem twarzy, czym obraził uczucia religijne sześciu osób
Prokuratura – jak wskazuje PAP – podkreślała, że wolność wypowiedzi nie jest przecież nieograniczona. Ekspresja artystyczna nie może być ponadto (bez powodu) obraźliwa. Sąd pierwszej instancji uznał Jerzego Urbana winnym, orzekając karę grzywny w wysokości 120 tys. zł. Sąd rejonowy uznał, że Urban działał z zamiarem ewentualnym, dopuszczając możliwość skutku w postaci obrazy uczuć religijnych.
W sprawie wydano szereg opinii biegłych, zarówno z zakresu sztuki, jak i religioznawstwa, co do których jawiły się pewne wątpliwości. To właśnie m.in. z uwagi na rzeczone wątpliwości sprawę – po złożeniu przez oskarżonego apelacji – sąd okręgowy skierował do ponownego rozpoznania.
Czego by o Jerzym Urbanie złego nie powiedzieć (a pewnie można wiele), to należy oddać mu to, że zbudował czasopismo, które jest ucieleśnieniem wolności słowa. To właśnie fakt, że na sklepowej półce obok „Sieci”, czy „Gazety Polskiej” znaleźć można czasopismo antyklerykalne, antyprawicowe, lewicowe, a przy tym satyryczne – wobec wszystkiego i wszystkich – to dowód osiągnięcia przez Polaków pewnego poziomu wolności, której odbierać nie wolno.