Pół miliona wyświetleń odnotował mój tekst pt. Właśnie kupiłem swoje pierwsze własne mieszkanie. I mdli mnie, gdy widzę artykuły „eksperckie” o tym, co się stanie z rynkiem nieruchomości. Wspominałem tam, że w grze do samego końca były warszawskie Odolany.
To ciekawa dzielnica. Z jednej strony to znakomita koncepcja, by zamienić obszar przemysłowy położony relatywnie blisko centrum, na osiedla mieszkalne. Pojawiłem się tam kilkukrotnie i było bardzo sympatycznie – pachnie nowością, zdecydowana większość zabudowy jest młodsza od Bezprawnika, który w kwietniu świętował nie tylko 4 miliony unikalnych użytkowników miesięcznie, ale i swoje piąte urodziny.
Ale Odolany mają też swoje problemy. Jest to typowa, ciasna zabudowa, charakterystyczna dla nowego budownictwa w Warszawie, gdzie każdy metr przestrzeni jest dosłownie na wagę złota. Nad wszystkim unosi się charakterystyczny duch pobliskiej żwirowni, do której regularnie kursują ciężarówki. Jeśli zaś chodzi o drogi, to cóż – nie ma tam histerii. Wąskie osiedlowe dróżki i równie nieszeroka główna arteria komunikacyjna w postaci ulicy Jana Kazimierza sprawiają, że nie chciałbym znaleźć się ponownie na Odolanach w godzinach szczytu. A przecież osiedle cały czas się rozrasta.
Biorąc pod uwagę te wyzwania, zagospodarowanie powierzchni staje się coraz większym problemem. Tymczasem władze miasta postanowiły przeznaczyć działkę przy ulicy Grodziskiej na budowę kościoła, choć mieszkańcy woleliby widzieć tam szkołę. Zresztą, to właśnie na cele edukacji pierwotnie działkę chciał przeznaczyć ratusz.
Stowarzyszenie Mieszkańców Odolan obwinia o taką decyzję prezydenta Rafała Trzaskowskiego, co ma być rekompensatą za działkę na Starym Mieście, którą kościół stracił kilkadziesiąt lat temu. Na Odolanach powstaje już jedna podstawówka, a także znajdują się tam już dwa kościoły, jednak zdaniem kurii są zbyt małe, by pomieścić wszystkich wiernych.
Szkoły są najważniejsze
Jest mi niezwykle daleko do środowisk wrogich kościołowi, jednak wydaje mi się, że zarówno kuria, jak i stołeczny ratusz, powinny nauczyć się ważyć priorytety. Owszem – kościoły są bardzo ważne w życiu każdej wspólnoty, a katolików jest u nas pod dostatkiem.
Biorąc jednak pod uwagę czysto praktyczne względy, koncepcja budowania kolejnej świątyni na atrakcyjnej (o ile atrakcyjną można nazwać położenie praktycznie na torach kolejowych) działce się nie broni. Ze szkoły podstawowej dzieci korzystają przez 5 dni w tygodniu, świątynie wykorzystywane są wprawdzie w dni powszednie, jednak tłumnie nawiedza się je tylko w niedziele. Mamy tu 5 do 1, jeżeli chodzi o częstotliwość maksymalnego wykorzystywania. Według Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego w diecezji warszawskiej do kościoła chodzi 28,7% wiernych i jest to jeden z najniższych wyników w całej Polsce.
Co więcej, Odolany są osiedlem relatywnie młodym, tymczasem struktura demograficzna uczestnictwa w mszy świętej jest w dużej mierze powiązana z osobami starszymi. A więc wynik zainteresowanych udziałem w liturgii może być jeszcze niższy.
Należy też pamiętać o tym, że obowiązek szkolny jest w Polsce powszechny. Z kolei wiara jest indywidualną kwestią każdego człowieka. I choć daleki jestem od porównań typu „to może meczet zamiast szkoły?”, ponieważ religia katolicka cieszy się szczególną rolą w naszej historii i kulturze, to jednak w tym wypadku mamy faworyzowanie jednej wspólnoty religijnej nad interes wszystkich mieszkańców.
Być może czas zmienić sposób myślenia o architekturze
Jak to zwykle w moich felietonach bywa, pozwolę sobie na odrobinę refleksji. Przejeżdżałem kilka dni temu w okolicy łódzkiego Arturówka, gdzie od lat budowany jest kościół. Zwróciłem na niego uwagę, ponieważ bardzo podobny mamy w Płocku. Na kształt… „Arki Noego”. Jest obrzydliwy.
Zacząłem się głośno zastanawiać dlaczego w XXI wieku kościoły z uporem maniaka nadal projektowane są albo na kształt architektonicznych gargameli, albo nieudolnie naśladują średniowieczne i renesansowe perły architektury. Czy nie bardziej adekwatnym miejscem kultu religijnego na miarę 2020 roku byłaby szklana świątynia na energię słoneczną i panele OLED zamiast nieporadnie odrysowanej drogi krzyżowej z gotowego szablonu?
Współczesna architektura dużych miast, a Odolany same w sobie niosą krzyż tysiąca architektonicznych grzechów, musi uwzględniać zmieniający się świat. Szkoła, kościół, supermarket, basen i biura w kilkunastopiętrowym biurowcu? Dlaczego nie?
W przeciwnym wypadku stajemy przed archaicznymi problemami, w których nie ma dobrego rozwiązania, bo zarówno kościół, jak i szkoła wydają się potrzebne, a z jednego trzeba będzie zrezygnować – w imię idei, interesów czy kampanii politycznej.