Nie ma w Polsce ani jednej osoby, która nie zna historii zaginięcia Ewy Tylman. Najpierw długie poszukiwania kobiety, następnie słynne eksperymenty procesowe, a na koniec proces oparty w głównej mierze na poszlakach. Na ławie oskarżonych zasiadł Adam Z.
Rozprawa, która odbyła się w styczniu poruszyła opinię publiczną. Tym razem nie chodziło o sprawę samą w sobie (tę pozostawiamy sądowi), lecz o fuszerkę przy jej transmitowaniu. Przypomnijmy, że sąd nie zezwolił na bezpośredni przekaz z sali rozpraw. Telewizje stwierdziły, że w takiej sytuacji skorzystają ze starego jak świat transmitowania materiału z lekkim opóźnieniem, aby technicy mieli czas na zagłuszenie wrażliwych danych, jakie padały w trakcie procesu.
Pisaliśmy o tym: Czy w TVP do końca już oszaleli? Dziś urządzili sobie Big Brothera z procesu ws. zabójstwa Ewy Tylman
TVP INFO dało ciała na całej linii i nie nadążali z wypikaniem tych informacji. Cały kraj jak długi i szeroki poznał imiona, nazwiska, adresy zamieszkania, fakty z życia intymnego czy imiona rodziców nie tylko oskarżonego, ale też świadków. Nazwiska policjantów oskarżonych o wymuszanie zeznań z użyciem przemocy poznał każdy oglądający ten spektakl. Przypomnijmy, że w procesie karnym zgodę na publikację wizerunku oskarżonego może wydać tylko sąd. W przypadku pozostałych uczestników, publikacja taka mogła nastąpić tylko i wyłącznie za ich zgodą.
Od tego partactwa minęło trochę ponad trzy miesiące i TVP już wypłaca odszkodowania
Wielkopolski związek zawodowy policjantów zareagował na tę sytuację i postanowił pomóc oskarżonym policjantom, których dane ujawniono. Pełnomocnik związku zażądał od TVP zapłaty kwoty 50 tysięcy złotych dla każdego z policjantów. Telewizja stwierdziła, że zanim sprawa trafi do sądu spróbują negocjować. Na skutek mediacji strony zawarły ugodę, której szczegóły nie mogą zostać ujawnione. Te bowiem, zgodnie z umową mogą zostać ujawnione jedynie przełożonym policjantów. Można się domyślać, że finalnie wysokość wypłaconych kwot była mniejsza, niż pierwotnie żądano.
Niestety nie jest wiadome, czy pozostali uczestnicy procesu, których dane niesfornie niezdarnie zatuszowano, również wystosowali odpowiednie żądania. TVP twierdzi, że do sądu nie trafił żaden pozew w tej sprawie.
Teraz zastanówcie się – co byście zrobili gdyby to były Wasze zeznania jako świadka w dowolnym procesie i to wasze dane w ten sposób zostały upublicznione? Dalej sądzicie, że zapowiadana reforma sądów Was nie dotknie? Mylicie się.