Kiedy przydarzy się nam przykry wypadek na drodze z udziałem zwierzęcia, dzikiego – bądź domowego, albo gospodarskiego – szkody mogą być całkiem spore a koszt naprawy wysoki. Odszkodowanie po zderzeniu ze zwierzęciem może przy tym nie być wcale łatwe do uzyskania. Chyba, że mamy wykupioną ubezpieczenie AC, a i to nie zawsze.
Odszkodowanie po zderzeniu ze zwierzęciem jest obecnie standardem przy polisach autocasco
Zderzenie z łosiem, dzikiem, czy nawet sarną, może poważnie uszkodzić nasz samochód. Samiec łosia może ważyć nawet 700 kilogramów. Nie jest przy tym wcale nieprawdopodobne. Polska jest krajem stosunkowo zalesionym, w lasach zaś żyje całkiem sporo zwierzyny. Do tego dochodzą rozmaite zwierzęta gospodarcze, którym również czasem zdarza się wtargnąć na jezdnię, jeśli nie zostały należycie upilnowane przez właściciela. Odszkodowanie po zderzeniu ze zwierzęciem rozwiązuje przynajmniej część problemów. Kiedy do takiego zdarzenia dojdzie, każdy kierowca chciałby sobie, przynajmniej w jakimś stopniu, zrekompensować koszty naprawy.
Warunki uzyskania takiego odszkodowania opisuje portal autokult.pl. W pierwszej kolejności, należy wspomnieć o tym, że w najlepszym położeniu są ci kierowcy, którzy mają wykupioną polisę autocasco. Nie oznacza to jednak, że każda polisa AC automatycznie zabezpiecza nas przed stratami wywołanymi przez, na przykład, sarnę czy krowę, które wbiegną na drogę tuż przed maską naszego auta. W świetle obowiązujących przepisów, nie jest to ubezpieczenie obowiązkowe. To, czy dostaniemy w ogóle jakiekolwiek odszkodowanie po zderzeniu ze zwierzęciem, zależy od tego, jakie zdarzenia obejmuje nasza polisa. W Polsce są one jednak raczej standardem w przypadku polis autocasco, więc zdecydowana większość ubezpieczonych może spać spokojnie. Warto jednak zwracać na to uwagę przy zawieraniu umowy z ubezpieczycielem.
Znak „uwaga, dzikie zwierzęta” może sprawić, że odszkodowanie po zderzeniu ze zwierzęciem nie będzie w ogóle przysługiwać
Warto zauważyć, że w przypadku AC, na wypłatę ubezpieczenia najczęściej nie będzie miał fakt umiejscowienia znaku ostrzegającego przed możliwością wtargnięcia dzikich zwierząt na drogę. Kiedy nie mamy autocasco, sprawa robi się nieco bardziej problematyczna. Nie jest ona jednak do końca beznadziejna. Niestety, polisa OC nie obejmuje szkód powstałych w wyniku zderzenia ze zwierzęciem. Mając wykupione jedynie obowiązkowe ubezpieczenie, będziemy musieli udowodnić, że to nie my ponosimy winę za kolizję. Będzie to jednak niezwykle trudne zadanie, jeśli nie wprost niemożliwe. W końcu, znak oznacza, że musieliśmy zachować szczególną ostrożność – jeśli zaś tego nie zrobiliśmy, to jesteśmy sami sobie winni. Drugą kwestią wymagającą udowodnienia jest poniesienie winy przez osoby, lub podmioty, odpowiedzialne na mocy przepisów prawa za zwierzę. Odszkodowanie po zderzenie ze zwierzęciem uzyskamy z ich polisy OC. Ich ustalanie, do pewnego stopnia, przypomina kwestię szkód powstałych w wyniku burzy.
W przypadku zwierząt hodowlanych lub domowych, sprawa jest stosunkowo prosta. Odpowiadać będzie właściciel zwierzęcia. Jeżeli dopuścił się on zaniedbań w nadzorze nad swoją własnością, to mamy szansę na odszkodowanie. Jeśli chodzi o zwierzęta dzikie, podmiotem odpowiedzialnym za nie będą lokalne koła łowieckie lub zarządcy dróg. Pierwszy przypadek wchodzi w grę wówczas, gdy do kolizji doszło w trakcie polowania a potrącone zwierzę zalicza się do zwierzyny łownej. Wyjątek stanowią łosie. W ich przypadku odszkodowanie po zderzeniu ze zwierzęciem w trakcie polowania wypłacane jest przez skarb państwa, a to z uwagi objęcia ich całoroczną ochroną. Jeśli akurat żadne polowanie się nie odbywało, to odpowiedzialność spoczywać będzie na zarządcy danej drogi. Oczywiśćcie, pod warunkiem, że nie była ona na danym odcinku oznaczona znakiem A-18b, czyli „uwaga, dzikie zwierzęta”.
Nie wszyscy wiedzą, że obowiązek udzielenia pomocy dotyczy nie tylko ludzi, ale również zwierząt
Niezależnie od tego, od kogo mielibyśmy uzyskać odszkodowanie po zderzeniu ze zwierzęciem, każdorazowo należy wezwać do takiego zdarzenia policję. Nieumyślne potrącenie zwierzęcia nie jest w żaden sposób karane, jednak celowe działanie może oznaczać dla sprawcy grzywnę, lub nawet karę pozbawienia wolności. Przed wezwaniem policji, kierowca zobowiązany jest do zabezpieczenia miejsca zdarzenia. Następnie, potrąconemu zwierzęciu należy udzielić możliwą pomoc. Tą kwestie, swego czasu, opisywała gazetaprawna.pl. Podała jednak wówczas niewłaściwą podstawę prawną takiego obowiązku. Wynika on z art. 25 ustawy o ochronie zwierząt. Jego naruszenie może kosztować nas nawet 5 tysięcy złotych kary. Zamiast samodzielnie zabierać ranne zwierzę do lekarza weterynarii, możemy również zawiadomić właściwe, wskazane w art. 33 ust. 3 ustawy, służby.