Ja bym wcale nie skreślał wyników badań CBOS, zwłaszcza tych niezwiązanych bezpośrednio z politykami
Ogólna sytuacja w Polsce wygląda z całą pewnością gorzej niż jeszcze kilka lat temu. Za wschodnią granicą kremlowskie hordy od roku próbują podbić Ukrainę. Gospodarka podnosi się po wstrząsach wywołanych przez epidemię koronawirusa i europejski szok energetyczny. Wojna w Ukrainie tylko pogorszyła sytuację. Inflacja w styczniu wyniosła 17,2 proc., co i tak było niezłym wynikiem względem oczekiwań ekonomistów. Najgorsze najprawdopodobniej następuje w lutym. Zwykły Kowalski owoce tego splotu kryzysów odczuwa w formie drożyzny, wysokich rachunków i kurczących się produktów spożywczych w sklepach.
Wspominam o tym wszystkim dlatego, że według najnowszego badania CBOS aż 29 proc. respondentów uważa, że ogólna sytuacja w Polsce jest dobra. Owszem, zawsze mogło być gorzej. Nie trzeba szukać daleko, żeby znaleźć państwa w gorszym stanie. Weźmy na przykład Węgry Viktora Orbana, gdzie oficjalna inflacja zdążyła przekroczyć 25 proc. Nie zmienia to jednak faktu, że zdrowy rozsądek nakazuje traktować odpowiedzi udzielane w sondażu CBOS z pewną podejrzliwością. Czy ci ludzie żyją gdzieś pod jakimś kamieniem? Okazuje się, że wcale nie. Powiem więcej: wszystko z nimi jest w jak najlepszym porządku.
Zacznijmy od pewnego znanego faktu. Już w 2012 roku dzisiejszy prezydent Andrzej Duda słusznie zauważył na Twitterze: "O ile pamiętam CBOS jest instytucją podległą rządowi:)". Trzeba przy tym przyznać głowie naszego państwa, że później także wielokrotnie wyrażał sceptycyzm wobec wyników pracy wszystkich sondażowni.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Ja do CBOS mam stosunek raczej ambiwalentny. To prawda, że formalnie jest fundacją, nad którą nadzór sprawuje Rada Ministrów. Z drugiej jednak strony, wierzę, że potrafi wykonywać swoją pracę jak należy przynajmniej wówczas, gdy nie przeszkadza w tym czynnik polityczny. Trochę jak z niemal każdą państwową spółką, która musi funkcjonować w warunkach normalnej konkurencji.
Ogólna sytuacja w Polsce jest dobra dla tych, którzy mają powody, by w to wierzyć
Nie da się w końcu ukryć, że sondaże stały się nie tyle informacją dla społeczeństwa, ile kolejnym narzędziem dla polityków. Także do ogłupiania społeczeństwa. Wystarczy odpowiednio dobrać uczestników badania i wychodzi to, co wyjść powinno. Właśnie dlatego nawet dzisiaj możemy zaobserwować sondaże, w których PiS ma prawie 40 proc. poparcia. Są też te wszystkie sondaże uwzględniające od początku czysto hipotetyczny wariant wspólnej listy opozycji. Nie wspominając nawet o badaniach, w których różne kanapowe albo fikcyjne partyjki mają mieć szanse na wstrząśnięcie sceną polityczną.
Każdy obserwator sceny politycznej ma z pewnością swoich faworytów wśród sondażowni. Równocześnie jednak trudno byłoby zaprzeczać temu, że niektóre badania są "drukowane". Ewentualnie: są zrobione w sposób zakrawający na rażącą niekompetencję. Niech sobie każdy wybierze ten wariant, który uraża go mniej. Co jednak jest istotne: zjawiska sondażowych cudów nie obserwujemy tak często tam, gdzie pytania nie dotyczą bezpośrednio polityków i ich partii. W tym momencie wracamy do badania, w którym 29 proc. respondentów CBOS uznało, że ogólna sytuacja w Polsce jest dobra.
Okazuje się, że pozytywne oceny wyraźnie dominują wśród zwolenników Prawa i Sprawiedliwości. Równocześnie negatywne opinie o sytuacji dominują wśród zwolenników opozycji. Ktoś jest zaskoczony? Ja też nie. Co więcej, jak podaje Polska Agencja Prasowa:
Pozytywnie sytuację w kraju częściej oceniają osoby starsze, pochodzące z mniejszych miejscowości, gorzej wykształcone, dobrze oceniające swoje warunki materialne, częściej praktykujące religijnie oraz posiadające poglądy prawicowe. Spośród grup społeczno-zawodowych najwięcej ocen pozytywnych odnotowano wśród rencistów (48 proc.), emerytów (45 proc.) oraz rolników (44 proc.)
Odpowiedzi na pytania o gospodarkę stanowią po prostu polityczne wyznanie wiary
Możemy sobie wyobrazić wyborcę partii rządzącej, który uważa, że ogólna sytuacja w Polsce jest zła, ale "to wszystko wina Tuska". Równocześnie mogą istnieć wyborcy opozycji, którzy w zasadzie oceniają sytuacje pozytywnie, ale po prostu nienawidzą Jarosława Kaczyńskiego. Zresztą, w przytoczonym wyżej fragmencie znajdziemy ślad pewnej anomalii statystycznej. Sytuację w kraju lepiej odbierają osoby dobrze oceniające swoje warunki materialne. Kto by się spodziewał? Wciąż jednak można postawić tezę, że odpowiedzi mają więcej wspólnego z preferencjami politycznymi niż czymkolwiek innym.
Jakby nie patrzeć, wyborcy PiS mogą się dowiedzieć z telewizji, że Polska się rozwija, w końcu się dozbraja, jest bezpieczna, radzi sobie coraz lepiej. Owszem, przeszkadza ta wstrętna opozycja i jeszcze gorsza Bruksela, ale ogólnie wszystko zmierza ku dobremu. Dla odmiany wyborcy opozycji co rusz w Internecie trafiają na kolejne afery albo przynajmniej jakąś PiSowską wersję słynnych ośmiorniczek w szafranie. Biorąc poprawkę na bardzo silną polaryzację naszego społeczeństwa, obydwa zwaśnione plemiona niekoniecznie dopuszczają do siebie mniej czarno-biały obraz sytuacji.
Tym samym naturalne jest, że wyborcy PiS uważają, że jest dobrze, a wyborcy opozycji wręcz przeciwnie. Można wręcz powiedzieć, że odpowiedź jest tutaj swego rodzaju politycznym wyznaniem wiary w narrację, którą serwuje wybrane stronnictwo polityczne. To wszystko razem pozwala nam oszacować poparcie rządzących w okolicach właśnie 29 proc. Czego powyższe dowodzi, poza wątpliwą wiarygodnością tych wszystkich politycznych sondaży? Tego, że rzetelne sondaże wciąż jeszcze istnieją - tylko trzeba ich szukać w dość nieoczywistym miejscu.