Temat odbioru odpadów komunalnych, czy może raczej koszty ponoszone w związku z tym przez mieszkańców gmin, wciąż budzi olbrzymie emocje. Wszystko za sprawą rosnących cen. Okazuje się jednak, że opłaty za wywóz śmieci nie zawsze są sprawiedliwie dzielone pomiędzy mieszkańcami. Czasem nieodpowiedni sposób naliczania opłat prowadzi do pokrzywdzenia niektórych mieszkańców, podczas gdy inni na tym korzystają.
Opłaty za odbiór odpadów wciąż rosną – z tym ciężko jest walczyć
Emocje, jakie wzbudza kwestia opłat za odbiór śmieci, są wynikiem wciąż rosnących cen. To temat skomplikowany, ponieważ od pewnego czasu zauważa się w Polsce specyficzną monopolizację rynku – firmy zajmujące się wywozem odpadów dzielą teren pomiędzy siebie w taki sposób, że do przetargów staje tylko jedna z nich. Dzięki temu istnieje możliwość windowania ceny.
Oczywiście takie działania firm zajmujących się wywozem odpadów są pod lupą Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Postępowania w sprawach tego typu jednak trwają latami, a nie wszystkie samorządy decydują się zgłaszać problem. Tym samym sytuacja obecnie nie jest najlepsza i nie widać światełka w tunelu. Gminy mają jednak wpływ na to, w jaki sposób nalicza się opłatę od mieszkańców.
Opłaty za wywóz śmieci nie zawsze są „uczciwie” rozdzielone pomiędzy mieszkańców
W większości gmin szacuje się liczbę odebranych w ciągu roku odpadów (na tyle najczęściej podpisywana jest umowa z firmę odpowiadającą za wywóz śmieci) i na tej podstawie wylicza koszty. Następnie kwota ta jest dzielona na 12 miesięcy i na liczbę mieszkańców (przynajmniej zgodnie z deklaracją śmieciową) w gminie. W ten sposób uzyskuje się kwotę, którą każdy mieszkaniec powinien uiszczać miesięcznie na poczet odbioru odpadów komunalnych (czasem kwota ta jest zmniejszana, ponieważ samorząd decyduje się dopłacać z budżetu gminy).
Problem jednak pojawia się w momencie, gdy kwota, jaką gmina poniesie w związku z wywozem odpadów, jest dzielona pomiędzy gospodarstwa domowe (niezależnie od tego, ilu mają mieszkańców). Popularne praktyki to również naliczanie opłat za śmieci w zależności od metrażu domu lub mieszkania, a także na podstawie zużycia wody (te metody są już jednak nieco bardziej skomplikowane). Takim praktykom przyjrzał się Rzecznik Praw Obywatelskich, który zauważył, że:
Skargi, jakie wpływają do RPO, wskazują, że proste (bez kryteriów różnicujących wysokość opłat) stosowanie przez gminy metod od zużycia wody, od powierzchni lokalu, czy od gospodarstwa domowego nie należy do rzadkości. Znacząca może być skala przypadków oczywiście niesprawiedliwego obciążania opłatami niektórych uczestników systemu. Przypadki te dotyczą zwłaszcza osób prowadzących jednoosobowe gospodarstwa domowe. Przy stosowaniu metody od powierzchni lokalu lub od gospodarstwa domowego, ponoszą one jednakowe opłaty, jak wieloosobowe rodziny, choć różnice w ilości wytwarzanych odpadów są oczywiste.
Zdaniem rzecznika, również naliczanie opłat w zależności od zużycia wody może być krzywdzące, zwłaszcza w przypadku budynków wielorodzinnych, gdzie zużycie jest ustalane zbiorczo dla całej nieruchomości. To prowadzi do sytuacji, w której wieloosobowa rodzina płaci tyle samo, co osoba mieszkająca sama. A różnica w ilości wytworzonych śmieci z pewnością jest znaczna.
Czy gospodarkę odpadami komunalnymi czekają zmiany prawne?
Jak poinformowała Anna Sowińska – podsekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, już w 2020 roku powołany został specjalny zespół (w którego skład wchodzą również przedstawiciele samorządów), mający zająć się opracowaniem nowych, systemowych rozwiązań w zakresie gospodarki odpadami. W ramach prac zespół zajmuje się również tematem naliczania opłat. Jak wskazuje MKiŚ:
Powołanie Zespołu wynikało z konieczności dostosowania krajowych rozwiązań do przepisów Unii Europejskiej, a także poprawy sytuacji na rynku gospodarki odpadami. Zespół składa się z ekspertów realizujących zadania z zakresu gospodarki odpadami na poziomie rządowym, samorządowym, NGO, w ramach prowadzonej działalności gospodarczej oraz naukowej. Ostatnie prace Zespołu obejmowały wprowadzenie rozwiązań umożliwiających gminom sprawniejsze weryfikowanie informacji dotyczących liczby osób zamieszkujących daną nieruchomość, tak aby stosowanie metody „od osoby” było łatwiejsze i w miarę możliwości szerzej stosowane.
I tak ktoś zawsze jest pokrzywdzony
Obecnie w większości gmin stosuje się zasadę „po równo”, w związku z czym każdy z mieszkańców ponosi takie same koszty wywozu śmieci. To jednak również jest krzywdzące, ponieważ przykładowo: małe dziecko nie generuje tak dużej ilości odpadów, co przeciętna osoba w wieku produkcyjnym. Z młode małżeństwo statystycznie również wygeneruje więcej śmieci niż para emerytów.
Takie rozwiązania nie zachęcają do wdrażania ideologii less waste – po co bowiem się wysilać, skoro nie ma z tego wymiernej korzyści? Oczywiście osoby świadome ekologiczne i podchodzące poważnie do kwestii zanieczyszczenia planety z pewnością starają się ograniczać ilość produkowanych przez siebie odpadów, jednak to wciąż zaledwie garstka osób w skali całego społeczeństwa. Najbardziej sprawiedliwe (a zarazem promujące ograniczenie zaśmiecania planety) jest więc naliczanie opłat według faktycznej ilości produkowanych śmieci. Tutaj jednak pojawiają się problemy techniczne (ważenie każdego z worków z odpadami osobno podraża koszty usługi).
Pojawił się również pomysł, żeby producenci jednorazowych opakowań i innych artykułów, przyczyniających się do zwiększonej produkcji śmieci, partycypowali w kosztach gospodarowania odpadami komunalnymi. Obecnie nie ma ku temu podstawy prawnej. Jak jednak informuje Ministerstwo Klimatu i Środowiska:
Ministerstwo jest również zaangażowane we wdrażanie przepisów realizujących zasadę „zanieczyszczający płaci”, tak aby były one spójne z przepisami na poziomie unijnym i żeby producenci poszczególnych produktów byli odpowiedzialni (m.in. finansowo) za odpady, które powstają z produktów wprowadzonych przez nich na rynek. W efekcie, dzięki finansowemu zaangażowaniu producentów, które będzie przejawiało się m.in. w partycypowaniu w kosztach gospodarowania odpadami powstającymi z ich produktów oraz we właściwym projektowaniu ich produktów, koszty gmin, a w efekcie opłata uiszczana przez właścicieli nieruchomości, będzie w miarę możliwości niższa.