Segregowanie domowych śmieci od jakiegoś czasu stanowi obywatelski obowiązek. Powinniśmy traktować go poważnie. Nie chodzi nawet o ochronę środowiska, lecz o własny dobrze rozumiany interes. Kary za niesegregowanie odpadów są horrendalnie wysokie. Czy powinny być? To już kwestia dyskusyjna.
Teraz segregowanie śmieci to obowiązek, a nie sposób na nieco niższe rachunki
Trzeba przyznać, że w kwestii obowiązku segregowania odpadów komunalnych zostaliśmy przez państwo nabici w butelkę. Odkąd wprowadzono ustawę śmieciową, jest coraz drożej. Dotyczy to nawet tych osób, które od początku sumiennie segregują swoje śmieci. Jak się łatwo domyślić, jeżeli ten obowiązek ignorujemy, to nasza sytuacja automatycznie staje się jeszcze gorsza. Wszystko przez zapisane w ustawie o utrzymaniu czystości i porządku w gminach kary za niesegregowanie odpadów.
Przede wszystkim, okres przejściowy skończył się już dawno. Teraz wszyscy wytwórcy odpadów komunalnych są obowiązani do selektywnego zbierania wytworzonych przez siebie odpadów komunalnych. Zasady określa regulamin podmiotu, który zajmuje się gospodarowaniem odpadami w danej gminie, oraz stosowne rozporządzenie ministra klimatu. Nie wystarczy po prostu segregować odpady według swojego widzi mi się. Trzeba jeszcze robić to we właściwy sposób. Dobra wiadomość jest taka, że jednorazowa pomyłka nie powinna stanowić dla włodarzy miast pretekstu do podwyższenia nam opłaty śmieciowej.
Zgodnie z art. 6k ust. 3b przywołanej wyżej ustawy, gminy ustalają kary za niesegregowanie odpadów w określonych granicach.
Rada gminy określi stawki opłaty podwyższonej za gospodarowanie odpadami komunalnymi, jeżeli właściciel nieruchomości nie wypełnia obowiązku zbierania odpadów komunalnych w sposób selektywny, wysokości nie niższej niż dwukrotna wysokość i nie wyższej niż czterokrotna wysokość stawki ustalonej przez radę gminy odpowiednio na podstawie ust. 1 albo w art. 6j ust. 3b.
Innymi słowy: kary za niesegregowanie odpadów wynoszą, w zależności od decyzji danej gminy, gdzieś pomiędzy dwukrotnością a czterokrotnością standardowej stawki. Ile ta może wynosić? Mówimy o ustawie śmieciowej, więc odpowiedź brzmi „to skomplikowane”. Po raz kolejny stawki mogą się różnić w poszczególnych gminach.
Kary za niesegregowanie odpadów wynikają ze stawek podstawowych za wywóz śmieci. Właśnie dlatego są zbójeckie
Żeby ustalić, jak wysokie mogą być kary za niesegregowanie odpadów, powinniśmy od razu zwrócić uwagę na maksymalne stawki za gospodarowanie nimi. W tym roku wynoszą one: 41,24 zł od osoby, 14,43 zł za metr sześcienny zużywanej wody, 1,65 zł za metr powierzchni lokalu mieszkalnego, lub 115,47 zł od gospodarstwa domowego. Sam sposób ustalania wysokości opłaty również może się różnic w zależności od decyzji władz danej gminy. Każda z czterech metod ma swoje wady i swoje zalety. Zazwyczaj zaleta dla mieszkańców jest wadą dla gminy i na odwrót.
Na potrzeby naszych rozważań na dobrą sprawę wystarczy przemnożyć tegoroczną górną granicę opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi przez cztery. Wtedy uzyskujemy maksymalne kary za niesegregowanie odpadów w Polsce. Warto jednak wspomnieć, że wbrew pozorom gminy dość rzadko decydują się na dokręcanie śmieciowej śruby mieszkańcom tak mocno, jak to tylko możliwe.
Nawet Warszawa nie stosuje stawek maksymalnych. Co ciekawe: kary za niesegregowanie odpadów wynoszą tam jedynie dwukrotność podstawowej stawki. Pomimo stosunkowo łagodnego podejścia Regionalna Izba Obrachunkowa przymusiła stolicę do obniżenia opłat. Wszystko dlatego, że gminom nie wolno przeznaczać nadwyżek z systemu zarzadzania odpadami na inne cele. Jeżeli więc gmina wychodzi na zero, to nie powinna podwyższać stawek mieszkańcom.
Jakby tego było mało, jeśli chodzi o zamieszanie, to indywidualne rozliczanie obowiązku segregowania odpadów w budynkach wielorodzinnych wciąż stanowi jedynie opcję. Rada gminy może takowy wprowadzić, jeśli istnieje ku temu techniczna możliwość. Jeżeli jej nie ma, to pozostaje nam tylko odpowiedzialność zbiorowa i płacenie wyższych rachunków za przewinienia sąsiadów z bloku.
Im bardziej państwo łupi obywateli na śmieciach, tym mniej im się chce troszczyć się o środowisko naturalne
Jak widać, system jest kulawy. Kary za niesegregowanie śmieci automatycznie rosną wraz z podstawowymi stawkami. Te od wprowadzenia obowiązku segregacji zdążyły drastycznie wzrosnąć. Trudno oprzeć się wrażeniu, że ustawodawca zupełnie zrezygnował z zachęcania do segregacji.
Zamiast tego mamy już tylko kij w postaci kar. Na dłuższą metę takie podejście nie przysłuży się poprawie świadomości ekologicznej obywateli. Wręcz przeciwnie: im bardziej państwo i samorządy łupią obywateli na śmieciach, tym większy posłuch będą zyskiwać te stronnictwa, które deklarują odwrót od „zielonej” polityki.