Był gwałt wojenny, była aborcja, teraz czas na kolejną traumę. Za uchodźczynie z Ukrainy zabiera się bowiem… Ordo Iuris

Prawo Społeczeństwo Zdrowie Dołącz do dyskusji (146)
Był gwałt wojenny, była aborcja, teraz czas na kolejną traumę. Za uchodźczynie z Ukrainy zabiera się bowiem… Ordo Iuris

Gdy pojawia się temat przerwania ciąży, dla tej ekipy nie ma żadnego tabu. Tym razem Ordo Iuris bada aborcje Ukrainek w Polsce. Chodzi o kobiety, które padły ofiarą gwałtów ze strony rosyjskich najeźdźców i które zdecydowały się usunąć wynikające z tego gwałtu ciąże. To kolejny już przykład „gościny” polskiej skrajnej prawicy.

Ordo Iuris bada aborcje Ukrainek w Polsce

Sprawę ujawniła w weekend Wirtualna Polska. Wysłane przez Ordo Iuris pisma to wnioski o udostępnienie informacji publicznej. Ich autorzy pytają między innymi o to ile ciąż pochodzących z gwałtu przerwano w danym szpitalu w okresie od początku lutego do 11 maja. OI chce też wiedzieć ile zabiegów dokonano na Polkach, a ile na obywatelkach innych krajów. Ale też – i to jest kluczowe – czy każdy zabieg wykonano na podstawie opinii prokuratora, który stwierdza uzasadnione podejrzenie ciąży z gwałtu. Wiadomo bowiem jak ekstremalnie trudne, a wręcz niemożliwe, jest udowodnienie seksualnej zbrodni dokonanej setki kilometrów od Polski.

Po co Ordo Iuris te informacje? Otóż prawnicy instytutu podejrzewają, że ucieczki Ukrainek przed wojną i wykonywane w związku z nią zabiegi przerwania ciąży to nic innego jak… turystyka aborcyjna. Katarzyna Gęsiak z OI w rozmowie z WP zwraca uwagę, że środowiska proaborcyjne w Polsce „mocno stawiają na specjalne traktowanie obywatelek Ukrainy” w przypadku ciąż z gwałtu. No ciekawe dlaczego, pomyślmy. Może dlatego, że niemal codziennie dostawaliśmy informacje o bestialstwie Rosjan, którzy dokonywali przestępstw seksualnych nie tylko na kobietach, ale nawet małych dzieciach? Ale może w Ordo Iuris nie czytają mediów podających te informacje, bo lubią sobie pooglądać raczej te wschodnie?

„Gościnność” polskiej skrajnej prawicy

To nie pierwszy raz, kiedy uchodźczynie z Ukrainy spotykają się ze specyficznie pojmowaną polską „gościnnością”. Wszak gdy dotarły pod koniec lutego do Warszawy, na dworcu dostawały do ręki nie tylko darmową zupę, ale też… ulotki o aborcji od fundacji Kai Godek. Makabryczne zdjęcia faktycznie musiały wywołać w nich tak pożądaną ulgę, a przy okazji refleksję. Teraz temat aborcji wraca, bo Ordo Iuris zasłyszało, że władze Warszawy wyznaczyły specjalny szpital, w którym mają być dokonywane aborcje ciąż z gwałtu dla uchodźczyń z Ukrainy. OI liczy, że złapie lekarzy, niczym złodziei, za rękę na gorącym uczynku. I że uda się ich jeszcze skuteczniej zastraszyć, by osiągnąć cel nadrzędny: całkowity zakaz aborcji w Polsce.

Widać też, że Ordo Iuris, podobnie jak inne skrajnie prawicowe organizacje, ciężko pracuje nad zepsuciem relacji polsko-ukraińskich. Przykładem jest historia zabójstwa na Nowym Świecie, którego – według wstępnych i niepotwierdzonych informacji – mogła dokonać osoba, która przyjechała z Ukrainy. Prezes OI Jerzy Kwaśniewski skomentował to zdarzenie tak: „No to weszliśmy do Europy. Teraz: albo polityka zero tolerancji i zero politycznej poprawności albo równia pochyła ku no-go zones i tolerowanej przemocy”. Gdy okazało się, że zabójcą był jednak Polak, Kwaśniewski napisał że „wbrew nagonce nigdzie nie wskazywałem narodowości”. Niby nie wskazywał, ale odwołanie do no-go zones jest niczym innym jak nawiązaniem do Szwecji i Francji, krajów najczęściej wykorzystywanych przez prawicę do budowania antyimigacyjnej narracji.

Przykłady podobnych zachowań różnych polskich „patriotów” można mnożyć. W weekend we Wrocławiu pewien człowiek przyszedł do punktu pomocowego i, nagrywając obecne tam Ukrainki, atakował je że nie wydały mu zupy. Bo „są na polskiej ziemi i mają wydawać zupę przede wszystkim Polakom”. Nie mówiąc już o świętym oburzeniu na skutek nieprzyznania Polsce ani jednego punktu przez jurorów z Ukrainy na Eurowizji (komplet punktów przyznali nam za to telewidzowie z tego kraju). Co ciekawe, wyrażenia w ten sposób wdzięczności najbardziej domagali się ci, którzy robią co mogą, by zgotować goszczącym u nas Ukraińcom ponowne piekło na ziemi. I żeby skłonić ich do tego, żeby uciekali z Polski dalej na zachód.