Głośna sprawa z marca tego roku, kiedy dwie aktywistki oblały farbą pomnik Syrenki w Warszawie, znalazła swój finał w sądzie. Według warszawskiej Prokuratury Okręgowej Julia P. i Marianna J. dokonały wtedy nie tylko uszkodzenia samego pomnika, ale także niecki fontanny i cokołu kamiennego z piaskownicą. Szkody, których dokonały aktywistki z Ostatniego Pokolenia, zostały wyliczone na kilkaset tysięcy złotych. Jednak same zainteresowane nie przyznają się do winy.
Według prokuratury aktywistki Ostatniego Pokolenia spowodowały straty na sumę 361 607,36 zł
Zabytkowa rzeźba Syreny to pomnik, którego nie zdołała zniszczyć nawet niemiecka okupacja Warszawy. Przetrwała także walki, które odbywały się podczas Powstania Warszawskiego. Stało się tak prawdopodobnie dlatego, że pomnik ten stoi tuż nad Wisłą, która stanowiła linię frontu podczas trwającego powstania. Jednak po latach pomnik uległ działaniom aktywistek z Ostatniego Pokolenia, które postanowiły pomazać go pomarańczową farbą. Uszkodzenia Syrenki okazały się być poważniejsze, niż wcześniej sądzono.
Z informacji przekazanych przez Rzecznika Prokuratury Okręgowej w Warszawie w porozumieniu z Wojewódzkim Mazowieckim Konserwatorem Zabytków i biegłym z zakresu kamieniarstwa wynika, że uszkodzeniu uległa nie tylko sama powierzchnia Syrenki. Farba wsiąknęła także w strukturę kamienia, powodując jego trwałe zanieczyszczenia. Dodatkowo procesy czyszczenia sprawiły, że w tym momencie pomnik jest zupełnie niezabezpieczony przed wpływem warunków zewnętrznych.
Z informacji przekazanych przez rzecznika Prokuratury Okręgowej w Warszawie wynika także, że aktywistkom grozi od 6 miesięcy do nawet 8 lat więzienia. Aktywistkom grozi też obowiązek przywrócenia stanu poprzedniego i nawiązka na rzecz Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków w wysokości do wartości szkody.
Aktywistki, które zdecydowały się na zniszczenie Syrenki Warszawskiej, musiały liczyć się z konsekwencjami, które wynikają z art. 288 KK:
Kto cudzą rzecz niszczy, uszkadza lub czyni niezdatną do użytku, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. W wypadku mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Przypomnijmy także, że aktywistki Ostatniego Pokolenia żądały także od rządzących spełnienia konkretnych postulatów. Należały do nich np. zaprzestanie budowy autostrad i przekierowanie pieniędzy na rozwój transportu publicznego w Polsce.
Sprawa wandalizmu aktywistów z Ostatniego Pokolenia nie ogranicza się bynajmniej do Polski. Podobne zdarzenie miało ostatnio miejsce w Niemczech
Niszczenie symbolicznych budowli w miejscach publicznych jest najwyraźniej sposobem aktywistów na wywołanie szoku i zwrócenie na siebie uwagi. Nie inaczej było niedawno w Niemczech, gdzie aktywiści z organizacji Die Letzte Generation (niemieckiego odpowiednika polskiego Ostatniego Pokolenia) spryskali filary Bramy Brandenburskiej w Berlinie żółtą i pomarańczową farbą. Decyzją sądu troje aktywistów zostało skazanych za uszkodzenie mienia na karę ośmiu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu. Muszą także zapłacić grzywnę w wysokości 100 000 euro.
Działalność Die Letzte Generation polegała także na blokowaniu autostrad czy lotnisk. Jednak egzekwowanie kar finansowych od aktywistów klimatycznych w Niemczech nie odbywa się w sposób sprawny, a większość z nich pozostaje nieuregulowana.
Należy przypomnieć także, że Die Letzte Generation zostało uznane za zorganizowaną grupę przestępczą na mocy prawomocnego wyroku Sądu Krajowego w Monachium z 2023 roku.