Obecnie na lekcje stacjonarne uczęszczają uczniowie z klas I-III szkoły podstawowej. W teorii – tylko oni. W praktyce – szkoły zaczynają się otwierać także na starszych uczniów. Wszystko przez to, że ich rodzice zaczęli składać do dyrekcji placówek specjalne wnioski.
Otwarcie szkół dla starszych uczniów. Wystarczy wniosek rodzica
Powrót do szkół 18 stycznia rządzący zapewnili jedynie uczniom klas I-III szkoły podstawowej. Rządzący przy okazji zapewniają, że priorytetem jest otwarcie szkół także dla starszych uczniów.
Problem polega jednak na tym, że rząd już wprowadził taką możliwość – przepisami rozporządzenia w sprawie czasowego ograniczenia funkcjonowania jednostek oświaty w związku z przeciwdziałaniem, zapobieganiem i zwalczaniem COVID-19. Zgodnie z przepisami rozporządzenia, jeżeli uczeń nie może uczestniczyć w zajęciach zdalnych (np. z powodu braku odpowiedniego sprzętu w domu czy braku łączności z internetem), dyrektor musi mu umożliwić udział w tych zajęciach na terenie szkoły. Albo – zorganizować takie zajęcia stacjonarnie. Dotyczy to wszystkich uczniów – nie tylko tych z podstawówki. Oczywiście szkoła musi otworzyć się w reżimie sanitarnym – nie zmienia to jednak faktu, że musi wpuścić takich uczniów do środka.
O ile sam przepis wydaje się słuszny (w końcu w wielu domach dostępny jest np. tylko jeden komputer, podczas gdy dzieci, które muszą uczestniczyć w zajęciach zdalnych, jest więcej), o tyle okazuje się, że rodzice coraz chętniej wykorzystują ten przepis, by wysłać dziecko do szkoły – nawet jeśli nie jest to wcale konieczne. Wystarczy tylko, że rodzic (lub nawet uczeń) napisze odpowiedni wniosek – nie trzeba go bowiem uzasadniać. A jeśli nawet ktoś by chciał, to potencjalnych przyczyn braku możliwości udziału w zajęciach zdalnych w domu może być mnóstwo.
Rząd zdaje sobie sprawę z tego, co się dzieje, ale na razie nie podejmuje działań
Interesujące jest też to, że rządzący na razie przymykają oko na taką praktykę. Minister Czarnek komentował dla tvp.info, że przepisy przewidują możliwość otwarcia szkół także dla starszych uczniów. Dodał też, że ministerstwo zmieni przepisy, jeśli takich przypadków będzie więcej. Nie wiadomo jednak, jak faktycznie miałoby to wyglądać – zwłaszcza że część dzieci faktycznie nie może brać udziału w lekcjach zdalnych. Konieczne musiałyby być zatem jakieś kontrole, które wykazywałyby, że w miejscu zamieszkania dziecka faktycznie nie ma warunków do realizacji obowiązku szkolnego w obecnej formie. Na ten moment ani szkoła, ani np. kuratorium nie mogą zbadać, czy wystąpiły odpowiednie przesłanki pozwalające na naukę uczniowi w szkole.
Może się zatem niedługo okazać, że rodzice… pójdą w ślady przedsiębiorców, biorąc sprawy w swoje ręce i posyłając dzieci do szkół mimo braku luzowania restrykcji. Powody mogą być różne – na przykład wielu rodziców zauważa, że ich dzieci coraz gorzej znoszą izolację od rówieśników. Inni, którzy z powodu pandemii pracują zdalnie z domu, nie radzą sobie z obecnością dzieci w domu. Wreszcie znajdą się i tacy, którzy w ogóle negują istnienie pandemii i uważają, że dzieci powinny uczyć się w szkole.
Na razie nie wiadomo, na kiedy rząd planuje otwarcie szkół dla starszych uczniów. Mało prawdopodobne jest jednak, by ogłoszono powrót do szkół na najbliższej konferencji o luzowaniu obostrzeń.