Paszporty covidowe jak selekcja w klubach? To nowa, oczywiście pozaprawna, interpretacja polskiego Ministerstwa Zdrowia. Oczywiście wciąż nie ma przepisów dających przedsiębiorcom możliwość weryfikacji poszczepiennych certyfikatów. Ale rząd próbuje coraz to nowych retorycznych wygibasów, by ludzie uwierzyli że złamanie przepisów RODO nie jest wcale niczym złym.
Paszporty covidowe jak selekcja w klubach?
Jak wszyscy już dobrze wiemy, jutro – 15 grudnia – wchodzą w życie nowe obostrzenia. Zakładają one między innymi znaczące zmniejszenie limitów osób, które mogą przebywać w restauracjach, kinach czy teatrach. Teraz będzie to 30% pojemności obiektów, ale do tych limitów dla przedsiębiorców nie będą wliczane osoby zaszczepione. Jak jednak sprawdzić kto jest zaszczepiony? Rząd twierdzi, że każdy ma prawo żądać od gościa/klienta certyfikatu potwierdzające przyjęcie dwóch dawek preparatu chroniącego przed koronawirusem. Przedsiębiorcy odpowiadają, pokazując pismo szefa Urzędu Ochrony Danych Osobowych, który pisze wprost: taka weryfikacja zaszczepionych jest bezprawna. Co na to Ministerstwo Zdrowia? Popatrzcie, taki oto wpis zamieściło dziś na Twitterze:
Jeżeli Konstytucji i przepisów innych ustaw nie łamie obecna w Polsce od wielu lat selekcja na dyskotekach, czy w klubach tanecznych to na pewno nie łamie ich też weryfikacja unijnych certyfikatów.
Koniec cytatu. Tak, ten wpis opublikowało polskie ministerstwo. A jak już pozbieracie szczęki z podłogi, to zapraszam do dalszej lektury.
Ktoś upadł na głowę
A więc, drogie Ministerstwo Zdrowia. Zestawianie ze sobą tych dwóch rzeczy jest w najlepszym wypadku manipulacją, a w najgorszym głupotą. Wiecie co różni prowadzoną w klubach selekcję na bramce od sprawdzania covidowego paszportu? To, że to pierwsze nie jest żadnym pozyskiwaniem albo przetwarzaniem danych osobowych, a to drugie jest. I to danych wrażliwych, bo medycznych. Selekcja na bramce, jakkolwiek często niesprawiedliwa, opiera się na prostej zasadzie „nie podobasz mi się, nie wchodzisz”. Przedsiębiorca, w tym wypadku właściciel klubu, po prostu bez powodu odmawia wykonania usługi wobec danego klienta, bo taki ma regulamin i ma do tego prawo.
Tymczasem sprawdzanie paszportów covidowych jest konstrukcją nową, nieznaną w polskim prawie, którą wystarczyłoby w pełni zalegalizować przygotowując jedną, prostą nowelizację ustawy. Z niewiadomych powodów rząd nie chce tego zrobić, przez co od miesięcy żyjemy w stanie prawnego bałaganu. I to nie jest tak, że przedsiębiorcy szukają dziury w całym, bo nie chcą tych paszportów sprawdzać. Wielu z nich po prostu wie, że brak podstawy prawnej oznacza nieprzyjemne sytuacje, być może czasem awantury, wywołane przez tych, którzy takiego certyfikatu nie mają albo pokazywać nie chcą. Tylko konkretna, niepodważalna regulacja prawna może tę sprawę załatwić i wprowadzić u nas standardy takie, jakie obowiązują na zachodzie.
Prowizorka do stycznia
Wprowadzane właśnie obostrzenia będą też w styczniu 2022 roku, a kto wie czy nie później. Co najmniej do tego czasu mają obowiązywać zapisy opublikowanego właśnie rozporządzenia. Oznacza to półtora miesiąca prawnej prowizorki, w trakcie której – jak rozumiem – właściciel takiej restauracji, zapytany przez klienta o podstawę prawną, ma mu pokazywać wpis Ministerstwa Zdrowia na Twitterze. Typowe dla naszego coraz bardziej kabaretowego państwa.