Choć w hotelach zaszczepieni nie są wliczani do limitu od początku czerwca, to wciąż nie ma wytycznych w jaki sposób sprawdzać pod tym kątem klientów. Rząd podał zasadę, ale zapomniał o jej rozwinięciu. Przez to weryfikacja zaszczepionych dziś albo nie istnieje, albo jest robiona „na czuja”. A wicepremier Gowin zapowiada, że instrukcje pojawią się w przyszłym tygodniu.
Weryfikacja zaszczepionych w hotelach
Przypomnę, że udogodnienia dla zaszczepionych zaczęły się już w maju, gdy rząd ogłosił, że do limitu osób na imprezach takich jak wesela nie będą wliczane osoby po drugiej dawce. Na początku czerwca minister zdrowia poszedł o krok dalej i podobną zasadę wyznaczył między innymi właśnie dla hoteli. Według obecnego stanu prawnego limit gości w hotelach wynosi 50% + zaszczepieni. A od 26 czerwca ten pierwszy wskaźnik zostanie podniesiony do 75%. Co z tego, skoro poza ogólnikowym stwierdzeniem nie ma żadnego konkretnego rozwiązania do sprawdzania czy dany klient posiada status osoby zaszczepionej.
Wicepremier i minister rozwoju był dziś o to pytany w Radiu ZET. „Jeszcze trochę cierpliwości, będzie stanowisko rządu i pewna wykładnia. To musi być w przyszłym tygodniu. Trwają intensywne prace”, powiedział Jarosław Gowin. Rozumiecie? Zasada, która obowiązuje od początku czerwca (wyartykułował ją minister zdrowia Adam Niedzielski mówiąc o tym jako o „kluczowej informacji”) obowiązuje tylko w domyśle. Nie ma jej jak przestrzegać, więc nie ma też jak weryfikować czy ktoś się do niej stosuje. Czyli polskie państwo po raz kolejny zostało zaskoczone własnym pomysłem.
Jak dziś to wygląda w hotelach?
Dlatego hotelarze musieli sami podjąć decyzję w jaki sposób weryfikować gości, co pozwoli im na wypełnienie swoich obiektów w większej części niż tylko mało opłacalne 50%. Z moich rozmów i obserwacji wynika, że stosują trzy główne metody:
- weryfikacja poprzez aplikację – to zapewne będzie docelowe rozwiązanie zaproponowane przez rząd, który stworzył już darmowy program dostępny dla każdego, kto może dokonać takiego sprawdzenia. Problem w tym, że obecnie hotelarze mają z tym pewien kłopot, bo wiele wskazuje na to, że nie mają do takiego weryfikowania odpowiednich uprawnień.
- weryfikacja poprzez zaświadczenie – chodzi o papierek, który dostajemy po pierwszej i drugiej dawce szczepionki. Trudno go jednak uznać za wiarygodny dokument, bo po prostu bardzo łatwo go podrobić. Ma on bowiem przede wszystkim wartość informacyjną. Poza tym niektórzy – jak ja – po prostu go zgubili.
- weryfikacja poprzez oświadczenie woli – w tym wypadku klient po prostu deklaruje, że jest osobą zaszczepioną i w razie kontroli ponosi odpowiedzialność w przypadku podania w oświadczeniu nieprawdziwej informacji
Jest też czwarta, zakładam że liczna grupa hotelarzy, którzy takiej weryfikacji po prostu nie prowadzą, a gości przyjmują tyle, ile się da. I właściwie trudno im się dziwić, skoro i tak nikt im nie powiedział jak mają wdrażać zasadę 50%+zaszczepieni. Mamy zatem kolejną „szarą” strefę prawną, która powstała właściwie na życzenie rządzących.
Albo dobre przepisy albo dajmy sobie spokój z restrykcjami
Dziś, gdy codziennie potwierdzanych jest około 200 zakażeń koronawirusem, w Polsce zapanowała zasłużona atmosfera beztroski. Trudno przez nią się przebić ostrzegawczym komunikatom lekarzy i poważnemu tonowi ministra zdrowia. Szczególnie, że nawet najbardziej surowy głos brzmi karykaturalnie, jeśli w ślad za nim nie idą odpowiednie przepisy. Albo więc rząd jak najszybciej wprowadzi sprawny i przejrzysty system weryfikacji gości, albo po prostu darujmy sobie te wszystkie obostrzenia. Sprawa jednak prędzej czy później i tak do nas wróci. Bo niewykluczone że jesienią znów pojawią się zachorowania, zapewne przede wszystkim wśród osób niezaszczepionych. Dobrze by było nie obudzić się wtedy z ręką w nocniku.