Mieszka u nas jakieś 2,5 miliona obcokrajowców, więc żadnej Polski dla Polaków już dawno nie ma

Państwo Społeczeństwo Dołącz do dyskusji
Mieszka u nas jakieś 2,5 miliona obcokrajowców, więc żadnej Polski dla Polaków już dawno nie ma

Pierwszeństwo dla Polaków w kolejce do lekarza albo przy przyjęciu dziecka do przedszkola na pierwszy rzut oka brzmi świetnie. Tylko jak to właściwie miałoby działać w kraju, w którym mieszka jakieś 2,5 miliona obcokrajowców? Nie jesteśmy już etnicznym monolitem. Najprawdopodobniej już nie będziemy, bo imigranci są potrzebni gospodarce. Uleganie mieszance populizmu i źle pojmowanego nacjonalizmu to prosta droga do kłopotów.

Straszenie Polaków cudzoziemcami przez pseudoprawicę stało się już stałym elementem kampanii wyborczych

Kampania wyborcza rządzi się w naszym kraju swoimi prawami. Za każdym razem musi się pojawić jakiś wróg, którym będzie się straszyć Polaków. Czasem są to środowiska LGBT, innym razem Unia Europejska. W ostatnich latach dość popularne wśród polityków prawicy zrobiło się straszenie cudzoziemcami. Niekiedy istnieją ku temu jakieś podstawy merytoryczne, jak w przypadku operacji służb Białorusi i Rosji, które od lat próbują wywołać w Polsce kryzys migracyjny poprzez przerzucanie nam masowo migrantów z Bliskiego Wschodu. Innym razem mamy do czynienia z prostackim wręcz szczuciem na Ukraińców, którzy stanowią największą grupę obcokrajowców w naszym kraju.

Tym razem pojawiły się także pomysły mające sprawić, że obywatel Rzeczypospolitej Polskiej będą dalej czuli się gospodarzami we własnym kraju. Dobrym przykładem jest kolejny po konstytucyjnym zakazie podatku katastralnego postulat kandydata PiS Karola Nawrockiego. Chce on zapewnić pierwszeństwo dla Polaków w kolejkach do lekarza, a także przy przyjmowaniu dzieci do szkół i przedszkoli. Domaga się także, by świadczenia socjalne były przyznawane wyłącznie obywatelom naszego kraju.

To będzie najważniejsza zmiana prawa w ostatnich latach. W kolejkach do lekarzy i przychodni pierwszeństwo muszą mieć obywatele Polski. W szkołach i przedszkolach – polskie dzieci. Musimy wprowadzić brak dopłat do ukraińskich i innych emerytur, a świadczenia socjalne będą przede wszystkim dla Polaków. Ustawy to gwarantujące przedstawię parlamentowi. Pomagajmy innym, ale dbajmy przede wszystkim o własnych obywateli. Jeśli zostanę prezydentem, będę kierował się prostą, ale ważną zasadą: po pierwsze Polska, po pierwsze Polacy.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że za hasłem „Po pierwsze Polska, po pierwsze Polacy” kryje się tak naprawdę stare dobre „Polska dla Polaków”. Odłóżmy jednak na bok kwestię ledwie skrywanego szowinizmu przemieszanego z tanim populizmem. Prezydent ma oczywiście prawo inicjatywy ustawodawczej, a Karol Nawrocki ma szanse wygrać tegoroczne wybory. Warto się więc zastanowić nad tym, czy takie gwarantowane prawem pierwszeństwo dla Polaków mogłoby w ogóle zadziałać w praktyce. Mała podpowiedź: nie mogłoby wcale.

Pierwszeństwo dla Polaków w kolejkach to nie tylko systemowa dyskryminacja, ale także czysty idiotyzm

Pomysł Karola Nawrockiego rozbija się o kilka godnych uwagi elementów. Zacznijmy od najchętniej ignorowanego przez polskie władze przepisu Konstytucji RP. Mam na myśli rzecz jasna jej art. 32, który gwarantuje równość wobec prawa.

1. Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne.
2. Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.

Nie sposób nie zauważyć, że treść tego przepisu wcale nie wymaga od danej osoby posiadania polskiego obywatelstwa. Wszyscy są wobec prawa równi, nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny. Przy czym warto pamiętać, że mamy w Polsce nierówny wiek emerytalny kobiet i mężczyzn. Załóżmy więc, że Trybunał Konstytucyjny doszedłby znowu do wniosku, że – cytując klasyka – „wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre są równiejsze od innych”. Prawdziwy problem pojawia się na poziomie zwykłej funkcjonalności hipotetycznego prawa.

Obecnie mieszka w Polsce ok. 2,5 miliona cudzoziemców. Niektóre szacunki sugerują nawet 3 miliony osób. Większość z nich to Ukraińcy, ale około miliona to przedstawiciele innych nacji. Wychodzi nam odpowiednik jakichś 7 proc. populacji naszego kraju. Zdarza im się chorować tak samo, jak wszystkim innym ludziom. Pierwszeństwo dla Polaków oznaczałoby automatycznie wypchnięcie obcokrajowców na koniec kolejki.

Segregacja sprawiłaby, że takie osoby mogłyby nie otrzymać niezbędnej pomocy. Dotyczy to zwłaszcza kolejek do specjalistów, gdzie zainteresowanie jest niesłabnące. Można śmiało się spodziewać, że obcokrajowcy byliby spychani w nieskończoność z każdym kolejnym pacjentem Polakiem. Tymczasem mamy do czynienia z ludźmi, którzy mają najczęściej dokładnie taki sam tytuł do ubezpieczenia, jak obywatele naszego kraju. Pracownicy z zagranicy najczęściej również płacą składki zdrowotne.

To nie koniec. Obcokrajowcy swoją pracą zasilają nie tylko system opieki zdrowotnej, ale także ten ubezpieczeń społecznych. Do tego nasza gospodarka bardzo ich obecnie potrzebuje. Po prostu niektórym branżom brakuje pracowników. Pierwszeństwo dla Polaków byłoby zwyczajną systemową dyskryminacją.

Mogę sobie wyobrazić, że szowiniści marzą, żeby cudzoziemcy spakowali się i wyjechali do siebie. Temu zapewne służy propozycja Nawrockiego. Pytanie jednak brzmi: co dalej? Nie sposób także nie zauważyć, że akt jawnej wrogości siłą rzeczy wywoła reakcję. Podsycanie napięć etnicznych w Polsce to ostatnie, czego byśmy chcieli.