Zasady dotyczące pieszych na przejściu są na tyle niejasne, że nawet członkowie partii rządzącej mają z nimi problemy. Mimo że to ona te zasady wprowadziła. Artur Szałabawka, poseł Prawa i Sprawiedliwości, złożył interpelację do ministra infrastruktury w sprawie zatorów drogowych powodowanych przez pieszych.
Piesi na przejściu – zagrożenie dla kierowców?
Szałabawka twierdzi, że nowe regulacje, które uprzywilejowały pieszych, tworzą na drogach duże niebezpieczeństwo. Często zdarza się, że piesi przekonani o swoim pierwszeństwie na „zebrze” wchodzą na pasy, w jakikolwiek sposób nie sygnalizując tego kierowcom. To uciążliwe zwłaszcza w obszarach o wysokim natężeniu ruchu i na drogach przyległych do głównych arterii, gdzie łącznie jest kilka przejść. Jeśli do tego wszystkiego dodamy jeszcze cyklistów pędzących ścieżkami rowerowymi – przepis na nieszczęście gotowy. Szałabawka zapytał więc, kiedy prawo zostanie zmienione tak, by płynność ruchu w tego typu miejscach została zwiększona.
Piesi na przejściu – ministerstwo tłumaczy, kto ma pierwszeństwo
Emocje Szałabawki ostudził Rafał Weber, sekretarz stanu w resorcie infrastruktury, który odpowiedział na interpelację. Stwierdził, że nie widzi podstaw do wprowadzenia zmian legislacyjnych w zakresie przedstawionym przez posła. Dodał też, że celem wprowadzonych przepisów jest poprawa bezpieczeństwa pieszych na drogach, a nie utrudnianie ruchu.
Weber wyjaśnił, że pieszy stojący przed przejściem dla pieszych nie ma pierwszeństwa przed samochodem – to nabywa dopiero po wejściu na „zebrę”. Ustawa Prawo o ruchu drogowym – art. 14. – zabrania wchodzenia na jezdnię lub drogę dla rowerów bezpośrednio przed jadący pojazd. Jeśli jednak zdarzy się, że pieszy na przejście wejdzie, wówczas obowiązkiem kierowcy jest go przepuścić. Choć te przepisy wydają się logiczne i oczywiste, w praktyce z ich interpretacją i przestrzeganiem bywa różnie. Niekiedy zdarza, że piesi wchodzą na przejście, zupełnie nie rozglądając się, czy z którejś ze stron nie nadjeżdża samochód. A i niektórzy kierowcy, zamiast przed przejściem zwolnić – dodają gazu.
Problem w braku precyzji
Celem wprowadzonych zmian było nadanie pierwszeństwa pieszemu wchodzącemu na jezdnię. Niestety nie zostało to precyzyjnie zdefiniowane. Szybko okazało się, że powinno. Brak stuprocentowej jasności doprowadził do sytuacji, w której z interpretacją przepisów mają problem nie tylko policjanci, ale również niektórzy sędziowie i eksperci ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego. Zamieszanie wokół sprawy spowodowało, że głos ministerstwa wyjaśniający, że pieszy stojący przed przejściem – niewchodzący na nie (taki, który nie robi kroku na pasy) – nie ma pierwszeństwa, został zignorowany w dezinformacyjnym szumie.