Grupa 400 obecnych i byłych piłkarzy, działając pod wodzą byłego trenera Cardiff City Rusella Slade’a, jest na wczesnym etapie przygotowania pozwu zbiorowego, w którym powodami mieliby być piłkarze, z kolei pozwanymi – rozmaite serwisy oraz usługi wykorzystujące dane na temat ich gry i nie tylko.
Komunikat jest lakoniczny, ale dzięki temu niezwykle intrygujący, ponieważ już teraz można przypisać im cały szereg usług, serwisów lub gier, które potencjalnie albo będą musiały zmienić swój sposób działania, albo zacząć wypłacać licencje. Póki co można się tylko domyślać, jakie podmioty staną do konfrontacji, jednak na pewno będą to producenci gier komputerowych czy firmy bukmacherskie, które wykorzystują dane piłkarzy w celach komercyjnych.
Slade nie ma nic przeciwko przechowywaniu danych na temat piłkarzy przez kluby, natomiast zwraca uwagę, że wykształciła się cała masa podmiotów, która dziś administruje danymi osobowymi zawodników do własnych celów komercyjnych. Wskazuje między innymi na niezgodność takich praktyk z RODO, ale też żali się na rażącą niedokładność różnych statystyk, błędnie wskazujących wzrost zawodników. W wypowiedzi przytaczanej przez BBC, Slade żalił się, że według danych w sieci jeden z jego środkowych obrońców miał 170 centymetrów wzrostu (co jak na tę pozycję jest dość nietypowe, choć oczywiście wszyscy pamiętamy nieznacznie wyższego Fabio Cannavaro).
Slade kontynuuje swoją argumentację, wskazując, że dane na temat piłkarzy i ich gry zawsze towarzyszyły piłce nożnej, ale w ostatnich latach drastycznie wzrosła ich wartość komercyjna – choćby dlatego, że miłośnicy zakładów bukmacherskich korzystają z informacji na temat zawodników. I to nie tylko tak osobistych jak te, które dotyczą ich wagi albo wzrostu. Magazynują setki danych na temat podań, asyst, bramek, obronionych karnych, żółtych kartek, dryblingów, odbiorów itd.
Nie sposób nawet wymienić wszystkich usług, które korzystają z danych piłkarzy. Jest przecież Wikipedia czy komercyjne portale typu Transfermarkt. Mamy Livescore, SofaScore (polecam), serwisy z wynikami na żywo, serwisy sportowe, gry komputerowe typu FIFA, PES wykorzystujące cyfrowo odwzorowane wizerunki albo Football Manager. Jest wreszcie cała masa usług bukmacherskich korzystających z tych informacji albo internetowe gry z serii Fantasy. Pół biedy, jeśli działają w ramach porozumień ligowych np. z Premier League czy Ekstraklasą. Ale są przecież te nieoficjalne. Wiele z wymienionych usług to branże warte miliardy złotych.
Owszem – to nie jest tak, że na przykład FIFA bezprawnie wykorzystuje wizerunek i informacje na temat graczy Ekstraklasy. Od lat istnieją organizacje odpowiedzialne za zbiorowe administrowanie tego typu prawami. Slade wskazuje jednak, że spośród wszystkich zainteresowanych o eksponowanie informacji na swój temat nigdy nie zapytano samych piłkarzy.
Dlatego też w swoim pozwie piłkarze oraz trener będą starali się wykazać, że informacje na temat ich warunków fizycznych oraz gry to dane osobowe, które są przetwarzane przez wielomiliardowe korporacje w sposób bezprawny. Czy im się to uda – na ten moment tak bardzo przyzwyczailiśmy się do powszechnej dostępności tych informacji, że sam pomysł w wielu aspektach wydaje się absurdalny, ale zobaczymy. Może branży sportowej uda się doprowadzić do czegoś pokroju „ACTA 2”.