Płace młodych polskich naukowców to jest absurd. W Polsce znacznie lepiej zarabiają pracownicy fizyczni, kurierzy oraz patostreamerzy. O tym, że świat, a wraz z nim społeczeństwo już dawno stanęły na głowię wiemy od dawna. Nie miejmy jednak złudzeń, gdy zastanawiamy się w jakim miejscu jest Polska.
Choć nieustannie słyszymy, że już dawno „Polska wstała z kolan” oraz, że „Nie chcemy tutaj drugiej Brukseli”. To ciężko nie oprzeć się wrażeniu, że mimo wielkiego progresu, jaki zaliczyliśmy na wielu płaszczyznach, to wciąż w innych obszarach pozostajemy w tyle. Mimo ciągłego wzrostu gospodarczego i ponad 30 lat ciągłego rozwoju wciąż mamy wiele do poprawy. I jest to całkowicie normalne, że wciąż jest nad czym pracować. Tyle, że o wiele trudniej przyjąć nam to do wiadomości, gdy wciąż słyszymy o absurdach typu Willa+, miliardach przepalanych na TVP i eksportowaniu węgla przypominającego ciastolinę.
Płace polskich naukowców to jest jakiś dramat
Szczególnie daleko nam do zachodu jeżeli spojrzymy na naukę. Nie będę po raz kolejny pastwił się nad rankingami światowych uczelni i lokat, jakie corocznie zajmują polskie uniwersytety. Choć obecnie niemalże każdego dnia na Twitterze możemy przeczytać, że NAUKA JEST NIESAMOWITA, albo że kolejny polski naukowiec dokonał wielkiego odkrycia to w niedługim czasie może się to zmienić. Jan Śpiewak opublikował wczoraj na swoim profilu ogłoszenie o bardzo smutnej treści.
Oferta pracy dla – uwaga – biologa molekularnego w PAN za 4 k brutto na pełen etat. Upadek. pic.twitter.com/sziI1NF7Ta
— Jan Śpiewak (@JanSpiewak) February 9, 2023
Możemy z niego dowiedzieć się, że Instytut Katalizy i Fizykochemii Powierzchni im. Jerzego Habera Polskiej Akademii Nauk w Krakowie poszukuje pracownika. To oczywiście, pozytywna informacja, może świadczyć, że instytucja wciąż się rozwija. Przykre jest jednak to, że poszukuje osoby – asystenta, który miałby zajmować się w pracy – biochemią, biologią strukturalną, biologią molekularną oraz analizą instrumentalną. Czyli dość nietuzinkowe zajęcia, które wymagają wieloletniej pracy naukowej podpartej uzyskaniem tytułu doktora uczelni wyższej. Do tego pracodawcy chciałby, żeby kandydat legitymował się także bogatym doświadczeniem zawodowym, najlepiej 10-letnim. Kandydat miałby pracować na pełen etat, a do tego dobrze byłoby, gdyby wykazał swój dorobek publikacjami naukowymi.
Szczęśliwiec, który spełniłby powyższe wymagania mógłby liczyć na zawrotne wynagrodzenie w oparciu o umowę o pracę w wysokości 4000 zł brutto. Czyli nieco ponad 3000 netto. Przypomnę tylko, że płaca minimalna wynosi 3490 zł. Natomiast wynagrodzenie w wysokości 4000 zł brutto uznawał za atrakcyjne w jednym ze swoich utworów raper Jacek Graniecki. Miało to miejsce dokładnie 22 lata temu, w tekście piosenki Wyścig Szczurów. Wygląda na to, że w realiach polskiej nauki czas się dawno zatrzymał, a nam pod wieloma względami wciąż bliżej do republik bananowych, niż państw zachodu.