Podatek dla Google i Facebooka? Myślał o tym polski rząd, myślą unijne instytucje. Ambitne plany jednak zazwyczaj… pozostają ambitnymi planami. Nową propozycję ma jednak polska Lewica. Mówi, że „chce łowić tylko rekiny”.
Nie da się ukryć, że wielkie korporacje z Doliny Krzemowej są mistrzami w unikaniu podatków. Problem ma z tym cała Europa, na przykład w Wielkiej Brytanii giganci z USA oddają mniej fiskusowi niż… Ed Sheeran.
Niełatwo z tym walczyć. Amerykańskie koncerny wykorzystują unijne przepisy, które ciągle nie są dostosowane do cyfrowej ery. I tak na przykład Google „optymalizuje” swoje podatki przez zarejestrowanie większości europejskiej działalności w Irlandii.
Europejscy politycy próbują zmienić ten stan rzeczy. Jednak jakoś tak jest, że przegrywają z lobbystami i prawnikami firm z sektora technologii. Poległ i rząd Mateusza Morawieckiego, który jakiś czas temu bardzo chciał podatek cyfrowy wprowadzić.
Podatek dla Google i Facebooka? Lewica ma pomysł
Lewica postanowiła jednak przedstawić swój pomysł.
„Nasza propozycja to podatek dla grubych ryb. W tę sieć mają wpadać rekiny, a nie płotki. Dziś niestety jest tak, że giganci odprowadzają śmiesznie niskie podatki” – mówił w rozmowie z PAP Adrian Zandberg, poseł Lewicy.
Projekt zakłada, że wielkie firmy zapłacą 7 procent od działalności na terenie Polski. Ma chodzić o spółki, których globalny skonsolidowany przychód przekracza 750 mln euro. Jak przewiduje Lewica, dałoby to 2 mld zł rocznie. Miałoby to pójść na badania nad nowymi technologiami, ale i na walkę z wykluczeniem cyfrowym.
Czy projekt Lewicy ma szanse wejść w życie? Do tego niezbędna byłaby zgoda partii rządzącej. PiS niby potrzebuje pieniędzy jak nigdy, ale ma otwartych wystarczająco dużo frontów. Na otwieranie kolejnego chyba nie może sobie za bardzo pozwolić. Tym bardziej że to byłby front amerykański – przecież mowa głównie o firmach z USA. Raczej wątpliwe, żeby rządzący zdecydowali się na taki krok w momencie, zwłaszcza w momencie zmiany ekipy w Waszyngtonie.
Szanse wprowadzenia nowego podatku są więc dość marne.
A sama idea? Na pewno ma swoje wady. W „sieć” podatku mogłyby się złapać nie tylko firmy IT, a przecież nowa danina miałaby być właśnie w nie wcelowana. Poza tym na pewno lepiej by było wprowadzić rozwiązania na szczeblu unijnym – tylko one mogłyby sprawić, że firmy z Doliny Krzemowej byłyby traktowane tak, jak wszystkie inne. Takich zmian jednak prędko chyba nie będzie.