Paczkomaty w ostatnich latach zrobiły nad Wisłą zawrotną karierę. Maszyny stoją już niemal na każdym większym osiedlu – a to coraz bardziej kłuje w oczy władze gmin. Podatek od paczkomatu? Coraz więcej samorządów uważa, że się należy.
Paczkomaty na pewno zmieniły oblicze polskiego handlu, a Rafała Brzoskę wywindowały do biznesowej ekstraklasy (światowej, nie polskiej).
Gdzie jednak sukces, tam pojawiają się pytania, czy aby na pewno podatki są wystarczająco wysokie. I tak rząd PiS chce mocno zwiększyć daniny dla bogaczy, zarabiających 10 tys. zł brutto, a samorządy myślą, jak tu opodatkować paczkomaty.
Jak podaje „Rzeczpospolita”, gminy coraz częściej uznają paczkomaty za budowle – a co za tym idzie, żądają płacenia podatków od nieruchomości.
Podatek od paczkomatu – ile może wynieść?
Na przykład 2 proc. od wartości maszyny. Jednak paczkomat paczkomatowi nierówny – są takie, które kosztowały kilkadziesiąt tys. zł, ale i takie za kilkaset tysięcy. W każdym razie dla samorządu może to oznaczać kilka, a nawet kilkadziesiąt tys. zł dodatkowych środków rocznie od jednej maszyny. Samych paczkomatów InPost jest już w Polsce 9 tys. – a przecież i inne firmy stawiają ich coraz więcej. Widać więc, że gra się toczy o naprawdę konkretne pieniądze.
Ile samorządów chce podatków od paczkomatów? Tego „Rz” nie podaje. Jednak sytuacja samorządów jest coraz bardziej skomplikowana – a większe gminy dodatkowo stracą na Polskim Ładzie. Można się więc spodziewać, że sporo z nich będzie szukało dodatkowych środków właśnie w paczkomatach.
Jednak to, czy paczkomat jest nieruchomością, czy tylko urządzeniem technicznym, jest kwestią sporną. Wielu ekspertów uważa, że uznanie ich za budowle to jednak „propodatkowe” naciąganie prawa. Nie ulega też wątpliwości, że podatek od paczkomatu, jeśli byłby szeroko naliczany, musiałby się przełożyć na wyższe ceny usług.
Samorządy, które chcą paczkomaty opodatkować, mogą mieć więc problemy z obronieniem swoich decyzji w sądach. Nawet jednak jeśli samorządowy „podatek od paczkomatu” nie wypali, to pewnie będzie jeszcze wiele pomysłów na uregulowanie branży. Ta w końcu się rozkręca, a politycy nie lubią przechodzić spokojnie, jak jest okazja, by coś opodatkować. I to zarówno politycy samorządowi, jak i ci „centralni”.