Przyzwyczailiście się już do podatku cukrowego, przez który napoje słodzone są dużo droższe? No to szykujcie się na kolejne podatki prozdrowotne. Minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział właśnie, że rząd szykuje kolejne takie projekty. I to wszystko w czasach potężnej, rujnującej nasze portfele drożyzny.
Podatki prozdrowotne
Jak pamiętacie, podatek cukrowy wprowadził znaczne podwyżki cen napojów w 2021 roku. Więcej musiały płacić firmy produkujące słodzone picie, ale koszt rzecz jasna przerzuciły na klientów, czego skutek każdy z nas doświadcza patrząc na sklepowe półki. Wpływy do budżetu państwa najwidoczniej usatysfakcjonowały rządzących, bo minister zdrowia w tym tygodniu na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach zapowiedział ciąg dalszy.
W finansowaniu systemu ochrony zdrowia niezwykle ważna jest dywersyfikacja. W ślad za tak zwaną opłatą cukrową mogą pojawiać się kolejne prozdrowotne projekty finansowe, które pozwolą kształtować styl życia.
…powiedział Adam Niedzielski. Oj tak, z całą pewnością kolejny podatek ukształtuje nam na nowo styl życia. Głównie pod kątem finansowym.
Co by tu opodatkować?
I żeby nie było – co do zasady nie mam nic przeciwko wyższemu opodatkowaniu niezdrowego jedzenia. Problem otyłości jest ogromny i jest to dobra i skuteczna metoda walki z nim. Podatek cukrowy trafił na moment jeszcze przed potężnym wzrostem inflacji, dlatego wszyscy jakoś przełknęliśmy tę pigułkę (a i konsumpcja słodzonych napojów spadła – i dobrze!). Problem w tym, że w ciągu roku wiele się zmieniło i dziś nie czas na zabawę w nakładanie kolejnych podatków.
Niestety, powszechna drożyzna jest zjawiskiem, które utrudnia zdrowe odżywianie się. Coraz więcej z nas nie jest w stanie wydawać więcej pieniędzy chociażby na eko-produkty, lepsze jakościowo, ale znacznie droższe. Oszczędzamy gdzie się da, więc kupujemy czasami gorsze rzeczy – to naturalne. Wysokie ceny to oczywiście w dużej mierze wina czynników zewnętrznych, ale polski rząd też dołożył do tego swoje trzy grosze. Teraz chce, żebyśmy my dołożyli swoje, i to nie grosze, a złotówki. Bo co minister zdrowia ma na myśli mówiąc o podatkach prozdrowotnych?
Na przykład podatek od przekąsek. Zabrała się za to w ubiegłym roku Wielka Brytania. W przypadku tego podatku więcej trzeba będzie zapłacić za produkty zawierające dużą ilość soli, cukru i tłuszczu. Czyli chipsy, batony, lody i inne słodycze. Czy ma to sens? Oczywiście, że tak. Ale – powtórzę jeszcze raz – nie teraz. Wmuszanie w ludzi kolejnych podatków w tak trudnych jak obecne czasach jest po prostu złe, żeby nie powiedzieć paskudne. Bo doprowadzi do jeszcze większej drożyzny w czasach, gdy i tak wielu klientów każdy produkt ogląda po kilka razy przed włożeniem go koszyka. I bynajmniej nie patrząc na ich skład, tylko na cenę. I tak z dnia na dzień coraz wyższą.