O tym, że Polacy nie lubią sądów, nie muszą przekonywać żadne badania. Wystarczy krótka rozmowa z pierwszymi przypadkowo spotkanymi osobami. Część z nich uważa, że sprawy sądowe są drogie, część, że zbyt skomplikowane. Naczelna Rada Adwokacka postanowiła sprawdzić, jaki jest faktyczny stosunek przeciętnego Polaka do postępowania sądowego. Wyniki badań pokazują, dlaczego Polacy odpuszczają walkę o swoje prawa przed sądem.
Dlaczego Polacy nie dochodzą swoich praw w sądzie?
Wyniki przeprowadzonego przez NRA badania „Świadomość prawna Polaków” pokazują, że prawie jedna czwarta badanych osób jako główny powód wskazała brak chęci do dalszej walki, podobna liczba badanych wskazała, że po prostu odpuściła dalszą walkę. Dość wysoki procent (kolejno 18,6 i 13 proc.) odpowiedziało, że bało się kosztów i nie wiedziało jakie prawa im przysługują.
Co ciekawe badania pokazują również, w jakich sprawach dalsza walka została odpuszczona. Najwięcej, bo 12 procent dotyczyło niedotrzymanych umów. Kolejne: odszkodowań, wypadków, spadków, spraw finansowych, podatkowych, związanych z pracą i ZUS.
Jakie wnioski możemy wyciągnąć z badania, moim zdaniem bardzo proste. Polacy nie są przyzwyczajeni do sądów. W świadomości przeciętnej osoby sądownictwo to niezrozumiała machina, która jest studnią bez dna. Czytaj: pochłania czas i pieniądze, bez gwarancji efektu. Oczywiście wszyscy profesjonaliści na pewno oburzą się na to stwierdzenie, jednak to właśnie taki obraz serwowany jest w mediach. Ba, taki obraz polskiego sądownictwa pokazują nawet seriale.
Sprawa sądowa budzi niechęć. Skomplikowane procedury przerastają przeciętną osobę, bo najzwyczajniej w świecie są zbyt rozbudowane. Nawet jeżeli daną osobę reprezentuje profesjonalny pełnomocnik, który wyjaśnia ich zasady, mnogość przepisów, odwołań, wykładni i niezrozumiały język powodują, że rozprawa przypomina bardziej tureckie kazanie.
Kosztowny proces
Osobną kwestią są oczywiście koszty, te niestety występują i w większości spraw są odczuwalne. To z kolei jest nieubłaganą rzeczywistością, której nie da się zmienić. Sprawy sądowe muszą kosztować. Pewnym rozwiązanie byłoby na pewno rozbudowanie i popularyzacja pozasądowych form rozwiązywania sporów, np. mediacji. Tutaj jednak już z punktu widzenia mediatora mogę powiedzieć, że jako społeczeństwo nie dorośliśmy do tego. Mediator ze swej istoty musi być neutralny, a jego rola sprowadza się głównie do moderowania dyskusji. Strony natomiast lubią, kiedy to osoba trzecia ostatecznie rozstrzygnie ich spór i oddziałuje swoim autorytetem. Tego mediacja niestety nie gwarantuje.
Oczywiście koszty łączą się również z pomocą profesjonalisty. Tu również funkcjonuje przekonanie o wysokich kosztach usługi. Brak pomocy równa się brakowi wiedzy i nieznajomości swoich praw. Koszty usług prawniczych oczywiście w ostaniach latach dość znacząco zmalały wciąż jednak są dla przeciętnej osoby dość wysokie. Niestety, ale tutaj działa pewna zasada rynku. O ile sama porada prawna przez niektórych adwokatów lub radców prawnych udzielana jest już za 50 zł, o tyle prowadzenie sprawy, pisanie pism to już bardziej skomplikowana praca, która musi kosztować. W końcu jest to pomoc profesjonalisty, który na posiadaną wiedzę pracował kilkanaście lat. O czym wiele osób zdaje się zapominać.
W mojej opinii zapotrzebowania na pomoc profesjonalisty nie zmieni obniżenie pobieranych wynagrodzeń. Istotą problemu wydaje się kwestia podejścia do tego typu usługi. Większość osób nie dostrzega trudności i wymagań pracy profesjonalnych pełnomocników. W końcu to tylko „gadanie” lub pisanie pisma. I tu właśnie wracamy do istoty całego problemu, brakuje nam jako społeczeństwu pewnej kultury i świadomości prawnej, która znajduje się dopiero na etapie kształtowania.