Z raportu Otodom „Szczęśliwy dom. Sens(y) zmian mieszkaniowych” wynika, że aż 28% relokacji to przeprowadzki w obrębie tego samego miasta, między dzielnicami. Jeszcze częściej, bo w 32% przypadków, zmiana dotyczy innej miejscowości, ale w tym samym województwie. W sumie 45% wszystkich przeprowadzek odbywa się bez opuszczania dotychczasowej miejscowości – z czego 17% nawet bez zmiany dzielnicy. To pokazuje, że dla wielu przeprowadzka to nie ucieczka, lecz ulepszanie warunków w dobrze znanym otoczeniu.
Większy metraż, więcej komfortu
Jedną z grup wyróżnionych w raporcie są tzw. Wielbiciele wygody – około 10% populacji. Dla nich przeprowadzka to projekt pod tytułem „podnieść standard życia”. Główna motywacja? Zbyt mały metraż (40% przypadków). Aż 64% z nich zmienia adres w obrębie tego samego miasta, a tylko co czwarty wyjeżdża do innej miejscowości w tym samym województwie. I co ważne – 73% deklaruje, że po zmianie miejsca zamieszkania są po prostu szczęśliwsi.
Koneserzy lokalizacji? Dla nich metraż nie jest najważniejszy
Koneserzy lokalizacji – kolejna opisana grupa – kierują się raczej prestiżem, klimatem i udogodnieniami danej dzielnicy niż samym metrażem. Średnio wybierają mieszkania o 10 mkw. większe niż dotychczas, w lepszym standardzie, ale rzadko opuszczają swoją miejscowość (78% przeprowadzek). Do innego miasta w obrębie województwa wyjeżdża jedynie 16% z nich. Co ciekawe, niemal połowa jest właścicielami mieszkań, a druga połowa wynajmuje. Wśród najbardziej pożądanych adresów w Polsce wyróżnia się warszawska Wola, gdzie metr od dewelopera kosztuje średnio 27 tys. zł – absolutny rekord kraju.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Miłośnicy przyrody w teorii uciekają od zgiełku – 58% przeprowadza się do innej miejscowości, a aż 44% na wieś. To dwukrotnie więcej niż w innych grupach. Jednak 35% z nich pozostaje w mieście, szukając dzielnic pełnych zieleni. W Warszawie takim miejscem jest Wesoła – najzielniejsza dzielnica, z cenami ok. 13 tys. zł/mkw., czyli o 26% niższymi niż średnia stołeczna. Wesoła wciąż ma wizerunek peryferii, co paradoksalnie jest jej atutem dla tych, którzy chcą ciszy, ale bez rezygnacji z miejskich udogodnień.
Co to mówi o rynku?
Dane z pierwszego półrocza 2025 roku pokazują, że w Poznaniu – liderze rankingów najlepszych miejsc do życia – deweloperzy sprzedali o 8% mniej mieszkań niż rok wcześniej, a liczba nowych wprowadzonych na rynek lokali spadła aż o 58%. To dowód, że nawet w dużych miastach inwestorzy podchodzą do nowych projektów ostrożnie. W skali kraju w czerwcu w siedmiu największych miastach dostępnych było ponad 62 tys. mieszkań deweloperskich.
Trend „przeprowadzek blisko domu” może mieć długofalowe konsekwencje dla rynku. Oznacza bowiem, że popyt coraz bardziej zależy od jakości najbliższego otoczenia – dostępności zieleni, komunikacji, szkół, sklepów i punktów usługowych – a mniej od samego faktu posiadania nowego mieszkania. Deweloperzy będą musieli umiejętnie wpasować się w mikrotrendy i oczekiwania określonych grup: jedni chcą większej przestrzeni, inni prestiżu, a jeszcze inni – natury.