TV Republika wyciągnęła kasę od PFN na zagraniczny serwis, po czym niemiłosiernie kaleczy w nim język angielski

Państwo Zagranica Dołącz do dyskusji (393)
TV Republika wyciągnęła kasę od PFN na zagraniczny serwis, po czym niemiłosiernie kaleczy w nim język angielski

Anglojęzyczny serwis Poland Daily zwrócił na siebie uwagę polskiej opinii publicznej. Ten przygotowany przez Telewizję Republika twór w założeniu ma stanowić sposób na dotarcie z informacjami z Polski i regionu do szerszego, światowego odbiorcy. Tymczasem Poland Daily zarzuca się dziś kompromitujące błędy językowe. I nawet nie to jest najgorsze.

Jeśli dać wiarę doniesieniom medialnym, redakcja Poland Daily nie kwapi się do używania nawet translatora Google

W ostatnich dniach można natknąć się na doniesienia o portalu Poland Daily. Ten anglojęzyczny serwis stworzyli ludzie związani z Telewizją Republika, także dzięki dofinansowaniu z Polskiej Fundacji Narodowej. Dzięki takiemu narzędziu przekaz z Polski mógłby dotrzeć do odbiorców poza naszym krajem, posługujących się językiem angielskim.

Mógłby o nich powalczyć, gdyby był zrobiony przynajmniej poprawnie. Tymczasem po sieci krążą zrzuty ekranu pokazujące nagłówki będące bardzo nieporadnym tłumaczeniem polskich sformułowań na język angielski. I tak na przykład frazę „Ziobro broni reformę, reforma broni Ziobrę” przetłumaczono jako „Ziobro weapons reform, reform weapons ziobro”. Angielskie „weapon” to „broń” – narzędzie do walki, nie obrona.

Wiele osób zastanawia się teraz nad dwiema kwestiami. Po pierwsze: z jakiego narzędzia korzystali twórcy tych newsów. Z całą pewnością nie był to darmowy translator Google – ten poradziłby sobie lepiej. Sprawdziliśmy. Narzędzie oferowane przez amerykańskiego giganta miało jedynie drobne problemy z odmianą nazwiska ministra sprawiedliwości.

Polska Fundacja Narodowa finansująca portal już wcześniej przeznaczała państwowe pieniądze na co najmniej wątpliwe inicjatywy

Drugim problemem, jaki komentatorzy mają z Poland Daily to oczywiście pieniądze. Zgodnie z informacjami podawanymi chociażby przez portal Donald.pl, serwis otrzymał w 2018 r. dofinansowanie z Polskiej Fundacji Narodowej w wysokości przeszło 116 tysięcy złotych.

Portal należy do Poland Daily Spółka Akcyjna. Prezesem zarządu jest Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny i wydawca m.in. Gazety Polskiej, a także wiceprezes zarządu spółki, do której należy Telewizja Republika. Nie da się przy tym ukryć, że pomimo szczytnych haseł o „niepokorności”, prawicowe media mają wręcz czołobitny stosunek do obecnej władzy. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie o symbiozie pomiędzy tym środowiskiem a obozem Zjednoczonej Prawicy.

Tymczasem sama Polska Fundacja Narodowa słynie wręcz z topienia pieniędzy podatnika na inicjatywy, delikatnie rzecz ujmując, nietrafione. Można tutaj wskazać dwie budzące największe kontrowersje. Przede wszystkim jest to kampania billboardowa „Sprawiedliwe Sądy„, której celem było uderzenie w środowisko sędziowskie na początku sporu o reformę wymiaru sprawiedliwości.

Drugą kompromitacją PFN było zmarnowanie 20 milionów złotych na promocję Polski w mediach społecznościowych, zlecone amerykańskiej firmie PR-owej White House Writers Group. Skutek tych działań śmiało można nazwać działaniem pozornym. Wyniki na Twitterze czy Instagramie były, delikatnie rzecz ujmując, niezadowalające. Pikanterii sprawie dodaje utajnienie umowy przed polską opinią publiczną. Sprawa wyszła na jaw wyłącznie dzięki amerykańskiemu prawu.

Poland Daily w praktyce nie jest aż takie złe – ot, kolejny prawicowy portalik, tyle że po angielsku

Dlatego warto sobie zadać pytanie: czy działalność Poland Daily wpisuje się w dokładnie tę samą tradycję wyrzucania pieniędzy podatników w błoto? Na pewno w tej chwili poprawiono większość najbardziej rażących błędów językowych w nagłówkach. Sam wygląd portalu nie wyróżnia się niczym szczególnym. Być może troszeczkę przypomina chociażby serwis dorzeczy.pl.

Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że coś tu jest nie tak. Nagłówki poszczególnych artykułów są bardzo krótkie. Teksty to także najczęściej bardzo skrótowe newsy. Trudno na Poland Daily szukać bardziej ambitnej publicystyki. Dział „Historia i Kultura” opiera się głównie o wrzucanie filmików z poszczególnych wydarzeń. Prawdopodobnie większość tekstów redaguje jedna osoba, niejaka Anna Nowak.

O tym, że dominuje przekaz medialny obozu rządzącego nawet nie ma sensu jakoś szerzej wspominać. Z całą pewnością zachwalanie Poland Daily jako „niezależnego” i „rzetelnego” źródła informacji nie jest zbyt zgodne z prawdą.

Warto przy tym odnotować, że profile portalu w mediach społecznościowych są prowadzone raczej poprawnie pod względem samej formy. Nazywanie Poland Daily „kompromitacją” wydaje się być zdecydowaną przesadą. Ot, portal polskiej prawicy jakich wiele. Tyle tylko, że po angielsku.

Choć Poland Daily nazwą ewidentnie nawiązuje do Russia Today (dziś RT) to nawet nie ma sensu porównywać go do kremlowskiej machiny medialnej

Są państwa, które starają się wykorzystać własne media, by kształtować zagraniczną opinię publiczną w korzystny dla siebie sposób. Dlatego warto porównać Poland Daily chociażby z portalem rt.com. Serwis internetowy telewizji dawniej znanej jako Russia Today jest po prostu dużo bogatszy w treść. W tym, jak się łatwo domyślić, dotyczących polsko-rosyjskiego sporu o historię.

Podczas gdy Poland Daily jest w stanie co najwyżej wrzucić odpowiedź premiera Mateusza Morawieckiego na zaczepki prezydenta Rosji, o tyle rt.com przygotowało na ten sam temat serię newsów, artykułów i felietonów. W tym chociażby odpowiednio zaprezentowane wspomnienia Polaków z wyzwolenia Warszawy. Naszego prawicowego portalu nawet nie wypadałoby przedstawić na tej samej skali. Tym bardziej zabawnie wygląda ewidentne nawiązanie do dawnej Russia Today w postaci jego nazwy.

Kolejnym przykładem może być katarska telewizja Al-Dżazira. Teoretycznie niezależna stacja telewizyjna, faktycznie jest zależna finansowa od emira Kataru. Stała się w ostatnich dekadach faktycznie jednym z bardziej rozpoznawalnych i istotnych źródeł informacji na świecie.

Polska wręcz powinna przeznaczać rozsądne środki na kreowanie własnej narracji w mediach za granicą

Ewidentnie można więc za państwowe pieniądze stworzyć medium, które faktycznie będzie w stanie docierać z przekazem także poza granice danego państwa. Dlatego tak naprawdę trudno mieć pretensje do samej koncepcji finansowania takich inicjatyw z pieniędzy podatnika, czy spółek skarbu państwa. Polska Fundacja Narodowa na papierze nie jest przecież niczym złym. Tak samo Poland Daily.

Niestety, nie da się tego zrobić za 116 tysięcy złotych rocznie. Prawdziwym problemem jest jednak brak oczekiwania jakichkolwiek rezultatów czy jakości ze strony partnerów PFN. Dotyczy to skądinąd także sprawy White House Media Group.

W tym drugim przypadku mówimy już o dużo rozsądniejszych kwotach, których jednak wciąż nie sposób porównywać do miliardów wydawanych prze Rosję.

Tymczasem nawet nasza rodzima skrajna prawica uzyskuje dużo lepsze rezultaty, niż prorządowe media dofinansowywane przez PFN

Nie to żeby Polski akurat na miliard złotych, czy dwa, na tego typu cel nie byłoby stać. Warto przy tym podkreślić, że istnieje paląca potrzeba prezentowania światowej opinii publicznej polskiego punktu widzenia. Nie mylić z punktem widzenia partii rządzącej i środowisk z nią związanych, jednak już nawet tego typu przekaz medialny stanowiłby jakąś poprawę obecnego stanu rzeczy.

Tymczasem środowiska medialna bliskie Konfederacji były w stanie stworzyć całkiem zgrabny francuskojęzyczny portal France Libre24. Dopiero niedawno zagraniczne media odkryły, że ten wcale nie jest tworem czysto francuskim. Wygląda więc na to, że nawet przy bardzo ograniczonych środkach da się uzyskać określoną jakość.

Dlaczego więc środki publiczne przeznaczone są na przedsięwzięcia, które nie tylko nie dają żadnych realnych rezultatów, ale również wyglądają mimo wszystko na czysto amatorską robotę? Można by z pewnością znaleźć jakieś racjonalne wytłumaczenie. Niestety, zakrawające w najlepszym wypadku na teorię spiskową.