Nie jestem może fanem rządów Viktora Orbana, ale przynajmniej jedną rzecz Węgrzy robią naprawdę dobrze. Tamtejsze władze zrobiły coś, co nie udało się Polsce. Zachęciły one swoich obywateli do rozmnażania się. Polityka prorodzinna na Węgrzech na pierwszy rzut oka wydaje się sukcesem. Jak jest jednak w rzeczywistości?
Polityka prorodzinna na Węgrzech jest podobna do polskiej, za to wydaje się bardziej racjonalna
Węgry Viktora Orbana kojarzą się dzisiaj nad Wisłą przede wszystkim z miłością do Rosji, korupcją, postępującą dewastacją instytucji demokratycznych i prześladowaniem mniejszości. Nie oznacza to jednak, że absolutnie wszystko, co zrobiła partia Fidesz, jest zła albo nieskuteczna. Węgrzy mogą też pochwalić się sukcesem, który na pierwszy rzut oka stanowi swego rodzaju anomalię w skali naszego regionu. Z jakiegoś powodu od 2011 r. współczynnik dzietności tego kraju poprawił się z poziomu 1,23 do 1,52 urodzeń przypadających na kobietę.
W tym momencie warto porównać Węgry z Polską. W 2011 r. w naszym kraju współczynnik dzietności wynosił 1,33 urodzeń. Rok 2016 przyniósł pewną poprawę zaraz po wprowadzeniu programu Rodzina 500 Plus. Ostatni szczyt w postaci wyniku 1,48 odnotowaliśmy w 2017 r. Obecnie współczynnik ten wynosi w Polsce zaledwie 1,11 urodzeń przypadających na kobietę. Co ciekawe, o ile wynik Węgier w skali Europy jest naprawdę niezły, o tyle władze w Budapeszcie są z niego niezadowolone. Tymczasem Polska się wyludnia coraz szybciej.
Dotychczasowa polityka prorodzinna na Węgrzech często jest stawiana za wzór innym państwom. Składa się z kilku ważnych filarów. Pierwszy spodobałby się naszym politykom. Chodzi o korzystne oprocentowanie kredytów dla małżeństw. Warto przy tym wspomnieć, że zobowiązania są umarzane w miarę, jak w rodzinie pojawiają się kolejne dzieci. Małżeństwo może wziąć dwa kredyty będące równowartością ok. 30 tys. euro. Jeden z nich należy przeznaczyć na cele mieszkaniowe, drugi można spożytkować na cele dowolne. Jedno dziecko oznacza 30 proc. umorzenia kredytu, trzecie całkowicie anuluje zobowiązania.
Jak się łatwo domyślić, wprowadzenie takiego mechanizmu zwiększyło liczbę małżeństw. Tak się składa, że co do zasady właśnie w związkach małżeńskich rodzi się więcej dzieci. Nie da się ukryć, że Polacy próbowali skopiować węgierski pomysł poprzez Bezpieczny Kredyt 2 proc. Wydaje się jednak, że ten program został źle skonstruowany. Zbyt bardzo skierowano go do klasy średniej, charakter ściśle prorodzinny był zaś zauważalnie mniej istotny.
Rząd Viktora Orbana na swoją radykalną ulgę podatkową wyda porównywalne pieniądze względem naszego 800 Plus
Drugie rozwiązanie zastosowane na Węgrzech może się wydać nieco niecodzienne. Mam na myśli dofinansowanie zakupu samochodu osobowego. Pary mające przynajmniej trójkę dzieci mogły liczyć na dopłatę rzędu ok. 35 tys. zł. Warunkiem był jednak zakup samochodu siedmioosobowego. Program ten wspiera mobilność rodzin wielodzietnych, która okazuje się nadspodziewanie ważna przy załatwianiu codziennych spraw. Siłą rzeczy polityka prorodzinna na Węgrzech obejmuje także bardziej klasyczne posunięcia w rodzaju dopłat do żłobków.
Wspominałem jednak, że rząd Viktora Orbana nie jest zadowolony z dotychczasowego poziomu dzietności, który zresztą w ostatnich latach nieznacznie spadł. Dlatego teraz chce całkowicie zwolnić z podatku dochodowego matki, które urodzą przynajmniej dwójkę dzieci. Ściślej mówiąc, od października z podatku PIT zwolnione mają zostać matki trojga dzieci. W 2026 r. zwolnienie to obejmie matki dwójki dzieci. Jakby tego było mało, Węgierki z jednym dzieckiem skorzystają z takiego zwolnienia do ukończenia 30 roku życia.
Oczywiście ktoś mógłby powiedzieć, że Orban teraz decyduje się na tak radykalne posunięcie, bo jego partia znajduje się w opałach. Rzeczywiście: wybory parlamentarne już w 2026 roku. Tymczasem w sondażach Fidesz przegrywa z opozycyjną partią TISZA. Jakoś władzę uratować w końcu trzeba. Tym razem jednak powstrzymam się od użycia słowa „rozdawnictwo”. Owszem, z punktu widzenia węgierskiego Fiskusa będziemy mieli do czynienia ze sporym ciężarem.
Szczegółowe wyliczenia opublikował portal money.pl. Ubytek dochodów Węgier ma wynieść 170 mld forintów rocznie, a więc około 1,8 mld zł. To przekłada się na około 0,2 proc. PKB tego państwa. Fidesz nie poszedł drogą Polski i nie zdecydował się na wprowadzenie bezpośrednich świadczeń pieniężnych dla rodziców. Nasze 800 Plus obejmuje wszystkie dzieci, jest wypłacane co miesiąc. Co ciekawe: również obciąża 0,2 proc. PKB. Warto jednak pamiętać, że rządy nie dysponują całym Produktem Krajowym Brutto wytworzonym w danym kraju, choć lubią zachowywać się, jakby tak było.
Polityka prorodzinna na Węgrzech jest do pewnego stopnia podobna do polskiej. Gdyby mocno poszukać, to znaleźlibyśmy odpowiedniki większości zastosowanych przez Budapeszt rozwiązań także nad Wisłą. Wydaje się jednak, że Węgrzy do niedawna podchodzili do sprawy, bardziej skupiając się na jej istocie, a mniej na doraźnych politycznych korzyściach. Być może właśnie dlatego im się udało.