Minął miesiąc od kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę. Miliony Ukraińców, w tym głównie kobiety oraz dzieci zdecydowały się opuścić swoją ojczyznę. Polsko-ukraińską granicę przekroczyły już ponad 2 mln uchodźców. Polska w związku ze zbrojną napaścią Rosji ponosi olbrzymie koszty świadcząc pomoc uchodźcom. Koszty, do których ponoszenia nie byłaby zmuszona, gdyby nie chore ambicje Putina. Czy Polska powinna zatem pozwać Rosję, aby płaciła za koszty, które ponosimy w związku z pomocą świadczoną na rzecz uchodźców?
Nie chciałbym zostać źle zrozumianym. Podkreślę to na samym wstępie, aby uniknąć jakichkolwiek wątpliwości. Uchodźcom, a szczególnie tym, którzy uciekają przed wojną, którzy często zostawili wszystko co posiadali w obawie przed utratą życia należy pomagać. Uważam, że jest to poza wszelką dyskusją. Poza tym, jako naród znakomicie zdajemy ten trudny egzamin. Tysiące oddolnych inicjatyw, dziesiątki tysięcy wolontariuszy, tony przekazywanych darów. Największe polskie dworce przemienione na centra, w których uchodźcy mogli otrzymać nie tylko gorący posiłek, ale także prowiant na drogę, ciepłe ubrania, lekarstwa oraz wszystko to czego najbardziej potrzebowali.
Samo pomaganie jest bardzo pokrzepiające. Przywraca wiarę w ludzi i znacznie zbliża nas do innych. W pierwszych dniach wojny było to szczególnie widoczne, z uwagi na fakt, że pomoc dla uchodźców organizowana była ad hoc, bez większego udziału administracji publicznej. Musieliśmy czekać na tzw. specustawę i rozwiązania, dzięki którym byłoby możliwe szersze zorganizowanie pomocy. Równocześnie, w toku działań legislacyjnych rozpoczęły się rozmowy dotyczące wsparcia Polski przez państwa wspólnoty. Nasz kraj, z uwagi na swoje położenie geograficzne stał się niejako hubem. To przez Polskę trafiają największe transporty leków, żywności, amunicji oraz uzbrojenia, które następnie trafia na Ukrainę. To do Polski trafiła największa grupa uciekających przed wojną uchodźców. Dlatego nikt specjalnie w Europie nie kwestionuje koncepcji, w ramach której odpowiednie środki miałyby trafić do Polski. Czy jako kraj możemy zrobić coś więcej?
Polska powinna pozwać Rosję, aby to Rosja zapłaciła za koszty, które Polska ponosi w związku z pomocą dla uchodźców
Tak, Polska powinna rozpocząć postępowanie arbitrażowe przeciwko Rosji. Przynajmniej tak twierdzi jeden z wybitniejszych warszawskich adwokatów, były wicepremier w rządach Kazimierza Marcinkiewicza oraz Jarosława Kaczyńskiego, Roman Giertych.
Sugerowałbym polskiemu rządowi, aby rozpoczął arbitraż w Hadze z Rosją w sprawie odszkodowania za koszty ponoszone przez Państwo na uchodźców wojennych. Można wnosić o zajęcie aktywów rosyjskich zamrożonych w Europejskim Banku Centralnym.
Propaństwowa porada prawna.— Roman Giertych (@GiertychRoman) March 23, 2022
To naprawdę znakomity pomysł. Zapewne w normalnym państwie moglibyśmy spodziewać się, że tego typu decyzje zostały już dawno podjęte, a jeśli nawet nie, to przecież można w podobnej sprawie zasięgnąć opinii ekspertów, choćby takich jak mecenas Giertych. Ale nie tylko, w końcu funkcję Sekretarza Generalnego Stałego Trybunału Arbitrażowego pełni Polak, dr hab. Marcin Czepelak. Choć z drugiej strony, sam autor tej koncepcji zaledwie kilka dni wcześniej zawzięcie tweetował o domniemanym rozbiorze Ukrainy. Rozbiorze, w którym poza Rosją miała uczestniczyć także… Polska. Co wyraźnie pokazuje, że do inicjatyw głoszonych przez pana Romana należy podchodzić z właściwą rezerwą.
Nie zmienia to jednak faktu, że nad pomysłem mecenasa Giertycha należałoby się poważnie zastanowić. Choć ciężko być w tym zakresie optymistą. Zaledwie kilka dni wcześniej usłyszeliśmy, że zamrożenie rosyjskich majątków w Polsce nie będzie możliwe bez zmiany konstytucji. Szwajcarzy w obliczu zbrojnej napaści Rosji potrafili zerwać ze świętą dla nich zasadą neutralności. Historycznie zrezygnowali ze swojej naczelnej doktryny, aby skutecznie postawić się Rosji. Przy czym należy założyć, że szwajcarskie majątki rosyjskich oligarchów są o wiele liczniejsze i zapewne kilkaset tysięcy razy cenniejsze, niż te, które znajdują się na terenie Polski. Śmiem wątpić, czy w Giżycku cumują jachty należące do jakiegoś oligarchy. Nie wydaje mi się też, aby Roman Abramowicz i jego towarzysze lubowali się w apartamentach w Międzyzdrojach z widokiem na morze, czy nawet warszawskich kamienicach. Dlatego tym bardziej dziwi postawa rządzących.
Ilustracja: Central Criminal Court (1808), Wikimedia Commons.