Rata przeciętnego kredytu mieszkaniowego po cyklu podwyżek stóp wzrosła średnio o 70 procent. Co gorsza, to jeszcze pewnie nie koniec podwyżek. Część kredytobiorców, zwłaszcza ci, którzy zadłużyli się w czasie gdy stopy były rekordowo niskie, popadła w tarapaty finansowe. Rząd przyjął dziś pakiet wsparcia dla nich. Pomoc dla kredytobiorców złotowych powinna ruszyć, przynajmniej w części, w tym roku.
Pomoc dla kredytobiorców
Według szacunków HRE Investments, w 2020 roku przeciętny kredytobiorca wydawał na ratę około 29 proc. dochodu. Dziś musi na nią przeznaczyć 40-45 proc. wynagrodzenia. W przypadku ponad jednej trzeciej kredytobiorców rata pochłania minimum połowę miesięcznych dochodów. Problem wysokich rat, przekraczających możliwości kredytobiorców spowodował licytację obietnic ze strony polityków. Dziś projekt pakietu pomocowego przyjął rząd.
W ramach tych uzgodnień, działający już Fundusz Wsparcia Kredytobiorców ma zostać wzmocniony w tym roku 2 mld zł. A w przyszłym kolejnymi 2 mld zł. Dla zobrazowania skali wsparcia dodam, że dziś Fundusz dysponuje 600 mln zł. Z większym budżetem będzie mógł pomóc ponad 100 tys. kredytobiorców, którzy kwalifikują się do objęcia ich wsparciem (na przykład wydają na ratę ponad połowę dochodu). Ten Fundusz jest bardzo dobrym narzędziem wsparcia. Jest tak skonstruowany, aby pomóc tym, którzy faktycznie tego potrzebują, a nie wszystkim, którzy wzięli kredyty złotowe i teraz mają wyższe raty do spłaty.
Wakacje kredytowe
Premier Morawicki zapowiedział też, że każdy posiadacz zlotowego kredytu mieszkaniowego będzie mógł skorzystać w tym i przyszłym roku z 4 miesięcy wakacji kredytowych. Czyli w sumie z 8 miesięcy wakacji. To znaczy, że każdym kwartale może zapłacić dwie, zamiast trzech rat. Za czas wakacji banki nie będą naliczać odsetek. Rata przeniesiona na później wydłuży czas spłaty o miesiąc. I proporcjonalnie, w przypadku dwóch rat przeniesionych na później czas spłaty kredytu wydłuży się o dwa miesiące. Dla osób spłacających dziś 2400 zł raty, to rozwiązanie zmniejszy teraz obciążenie budżetów domowych o 19 200 zł.
Jak nie WIBOR, to co?
Trzecim elementem pakietu pomocy dla kredytobiorców jest zastąpienie WIBOR-u innym wskaźnikiem opartym o faktycznie zawierane krótkoterminowe lokaty. Dziś WIBOR, który jest powiązany ze stopą referencyjną NBP, wraz z marżą składa się na oprocentowanie kredytów złotowych. Oprocentowanie lokat jest istotnie niższe niż kredytów. Z wyliczeń rządu wynika, że przyjęcie zamiast WIBOR-u innego wskaźnika, powinno pozwolić kredytobiorcom zaoszczędzić 1 mld zł rocznie. Ta zmiana będzie najmniej odczuwalna dla kredytobiorców. Według NBP, Polacy mają dziś do spłaty około 400 miliardów złotych. Tyle pożyczyliśmy na zakup domów i mieszkań. Zamiana WIBOR-u na inny wskaźnik przyniosłaby spadek oprocentowania o 0,4 proc. Jaki to będzie wskaźnik, na ten moment nie jest postanowione. Jeśli banki nie dojdą do porozumienia, będzie to jednak stawka Overnight Polonia.
Nowy wskaźnik miałby zacząć obowiązywać od przyszłego roku.
Ktoś musi za to zapłacić
Wyraźnie widać różnice w komentarze na temat pomocy dla zadłużonych kredytobiorców złotowych między politykami i ekonomistami. Ci pierwsi licytują się w pomysłach na wsparcie. Drudzy namawiają do namysłu i ostrożności. Przypominają, ze drastyczna podwyżka stóp to problem głównie tych, którzy wzięli kredyty w ubiegłym i bieżącym roku. Natomiast osoby, które wzięły kredyt kilka lat temu mają teraz raty na poziomie takim, jak w momencie zaciągania kredytu. Przez parę lat korzystali z korzystnej dla siebie strony stopy procentowej, która malała systematycznie, obniżając ratę. Teraz, od października 2021, również systematycznie rośnie.
Trzeba też mieć świadomość, że banki finansując tę pomoc dla kredytobiorców złotowych uszczuplą swoje przychody i dochody. Na pewno będą szukać możliwości zrekompensowania sobie tej straty. A to może oznaczać podniesienie opłat bankowych i podniesienie oprocentowania nowych kredytów. O zagrożeniu zamrożenia hipotek już pisaliśmy. O kredyt mieszkaniowy jest już dziś trudno, a będzie jeszcze trudniej. Zobaczymy też, jak ten pakiet odbije się na koszcie kredytów dla firm – bo naprawdę nic nie ma za darmo. Na końcu przychodzi matematyka. A tu bez względu na to, kto liczy i jak bardzo szlachetne ma intencje, musi się poddać królowej nauk.