Potrącenie na Strajku Kobiet nie było przestępstwem. Prokuratura nie postawiła zarzutów karnych, bowiem było to „tylko” wykroczenie. Czy taka ocena sytuacji jest skandaliczna, czy ma jednak jakieś podstawy?
Potrącenie na Strajku Kobiet
Warszawski oddział TVN informuje, że potrącenie na Strajku Kobiet – wywołanego wyrokiem TK w sprawie aborcji płodu z przyczyn embriopatologicznych – nie było przestępstwem, a tylko wykroczeniem. W związku z tym kierowca nie usłyszał żadnych zarzutów karnych.
Rzecznik stołecznej policji Sylwester Marczak odniósł się do działań policji w czasie protestów i poinformował, że w gronie osób zatrzymanych w związku z protestami znajduje się kierowca BMW.
Miał on przejechać przez tłum protestujących. Samo zdarzenie zostało przez uczestników protestu sfilmowane. Za dużo wprawdzie nie widać. Wiadomo jednak, że co najmniej jedna osoba trafiła do szpitala – na szczęście z niewielkimi obrażeniami.
Co ciekawe, zatrzymany kierowca BMW – według TVN – jest funkcjonariuszem ABW.
Przestępstwo, czy… wykroczenie?
Policja doszukała się przestępstwa z art. 160 Kodeksu karnego. Stanowi on w §1, że
Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Akta sprawy najpierw trafiły do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów. Nie wiedzieć czemu trafiły potem do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która to zdecydowała o tym, by nie wszczynać postępowania karnego.
Rzeczniczka prokuratury – Aleksandra Skrzyniarz – wytłumaczyła PAP, iż:
Zabezpieczono w szczególności nagrania monitoringu, jak też przesłuchano osoby uczestniczące w zdarzeniu. Prokuratura uzyskała nadto opinie dotyczące obrażeń ciała odniesionych przez osoby pokrzywdzone. Opinie te jednoznacznie wskazują na odniesienie przez wyżej wymienione osoby obrażeń ciała skutkujących rozstrojem zdrowia trwającym poniżej siedem dni. Powyższe wyklucza możliwość przypisania kierującemu samochodem osobowym przestępstwa spowodowania wypadku drogowego.
Co się właśnie stało?
Nie rozumiem
Rzeczniczka dodała też, że po wykonaniu czynności procesowych mężczyznę zwolniono. Odpowie co najwyżej za wykroczenie.
Nie rozumiem takiej oceny sytuacji, bo wskazany wyżej art. 160 Kodeksu karnego nie wymaga, by jakiś uszczerbek na zdrowiu powstał, stąd dziwne jest stanowisko prokuratury.
Faktem jest, że skutków w postaci istotnych obrażeń wśród protestujących nie było. Nagranie ze zdarzenia jest jednak dostępne i łatwo ocenić – nawet nie mając specjalistycznej wiedzy – że mogło się ono skończyć różnie. Kierowca – wydaje się – świadomie dodał gazu, by uwolnić się z tłumu.
Protestujący znajdowali się z każdej strony pojazdu, więc takie zachowanie było niewątpliwie co najmniej ryzykowne. Sprawa pozostawia szereg wątpliwości, na co wpływa m.in. fakt przekazania akt sprawy do prokuratury wyższej instancji. Dodam też na koniec – co jest chyba oczywiste – że takie zachowanie – jak kierowcy BMW – nie zasługuje na żadne usprawiedliwienie.
To, że komuś się nie podobają protesty, to jedno. Owszem – mamy epidemię – ale mamy też konstytucyjne prawa, których dotychczas (na szczęście) w sposób niewątpliwie legalny nie zawieszono.